W tym temacie dyskusję prowadzą uczestnicy wakacyjnego maratonu filmowego, co nie znaczy, że komentarze innych użytkowników portalu są niemile widziane - wręcz przeciwnie - włącz się śmiało do rozmowy, jeśli masz tylko ochotę :)
Więcej o maratonie wakacyjnym przeczytasz tutaj: http://www.filmweb.pl/blog/entry/494523/(+).html
_____________________
Uwaga!!! Komentarze w tym temacie mogą zawierać [SPOJLERY]
Moje serce podrywa się jak jastrząb :)
Wcale mnie nie dziwi nominacja dla aktora drugiego planu. Chief Dan George był niezwykle przekonujący jako Stare Skóry z Szałasu. Wielka przyjemność!
Pięknie przedstawiono filozofię życia Czejenów, szaleństwo białego człowieka itd. Te fazy kolejne życia Małego Wielkiego Człowieka. Przezabawny komizm bycia rewolwerowcem w wykonaniu Dustina Hoffmana tak na marginesie ;)
Miesza się tu komizm z gorzką refleksją, historia z życiem zwyczajnym. Najpiękniejsze dla mnie są sceny z dziadkiem, wszystkie bez wyjątku. Bycie niewidzialnym, przygotowania do śmierci czy palenie fajki albo rozmowy przed zaśnięciem.
Fabularnie film wodzi za nos. Ale smaczny seans :)
Tak sobie myślę, że w dzisiejszym przemyśle filmowym wykrojono by z pomysłów zawartych w filmie czy w książce dobrych kilka filmów zamiast tego jednego zmieszanego gatunkowo. I nic wartego pamiętania by nie zostało po nich. Ale mogę sobie tak gdybać... W tym filmie każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Choć z drugiej strony można pewnie znaleźć w nim coś co się nie spodoba, a to przez swoje bogactwo opowieści i środków użytych do jej sklejenia.
Charakteryzacja sprzed 40 lat a jaka fachowa :) Terry Miles i Dick Smith spisali się bardzo dobrze.
Ponadto aluzje do wojny w Wietnamie (czas powstania filmu) - akcentacja śmierci w filmie bezsensownej, zbędnej, złej... Ale też tej dobrej.
Skuszę się na książkę Bergera.
"To dobry dzień na śmierć. Dziękuję, że uczyniłeś mnie Ludzką Istotą."
Jak zwykle ciekawie film opisałaś. To może napiszesz re..., albo może już nie ;)
Mnie się najbardziej podobał ten przekorny Indianin, który "mył się w brudzie, a suszył w wodzie" ;)
Ta postawa Dustina Hoffmana, taka oportunistyczna, myślę, że w książce jest jaśniej przedstawiona i bardziej uzasadniona dlaczego go tak nosiło od czerwonych do białych. I też się wezmę za książkę, bo film pozostawił u mnie spory niedosyt.
Na zakończenie też mam cytat z Chiefa Dana George'a:
"Jedyny problem z kobietami (Wężami) jest taki, że parzą się z końmi..." ;)
Albo jak wygląda największa zniewaga dla Indianina :)
Żeby napisać dobrą recenzję, wypadałoby pewnie wpierw książkę przeczytać, a ja tej książki jeszcze nie czytałam. Zresztą nie wspomniałam o bardzo dobrej roli Faye Dunaway albo też niezłej Aimee Eccles (urodzonej w Hongkongu? wiem że to niewiele znaczy, ale lol ^^) I innych aktorach.
Tak na świeżo pisałam komentarz, nie jest za boski :P
Jakie to były fazy życia? Faza indiańska, religijna, oszusta, rewolwerowca, sklepikarza, tułacza, poganiacza mułów/militarna, w rezerwacie znów indiańska, pijacka, pustelnicza, zwiadowcy i dalej znak zapytania :)
Takie bogactwo w tym filmie, że można pisać i pisać - to już lepiej obejrzeć ;)
"Mówi, że tego nie robi (...) Ale oczywiście kłamie" :D
w filmie istotnie dużo się dzieje, że aż nie wiem sam o czym miałbym tu pisać.
zdecydowanie najmocniejszy był najazd na obóz Czejenów, kiedy ślepy Dziadek
przechodzi miedzy żołnierzami, a Mały patrzy na morderstwo swojej kobiet i dopiero co narodzonego syna. w tym momencie wymawiałem na głos przekleństwa pod adresem generała Curtisa i jego ludzi!
jest też dużo luzu i specyficznego humoru, tworzącego miejscami swoistą groteskę.