Ktoś Michódowi powiedział, że jak połączy ultra poważny temat z przerysowanym do granic możliwości głównym bohaterem, to to juz bedzie dobra satyra... No i wyszło to coś.
Co do Pitta, jak go uwielbiam tak tu powinien dostać złotą maline w cuglach - nawet jeśli ktoś go na tą mine tą charakterystyką roli wsadził, to powinien to wziać na klate... W zasadzie przez tą kreacje ledwo dokończyłem seans. Pitt i tak ma w ostatnim czasie kariery pewne maniery tj. krzywienie brwi i akcentowane sylaby. Tu wyglądało to tak jakby rezyser mu kazał wszystko potroić i grać tak cały film. To tak jakby Pacino cały film wybałuszał oczy i krzyczał uuaa albo DeNIro robił swoj przekątny grymas i ruszał głową nic nie mówiąc - też cały film... Tego by nie szło oglądać. Brad robiący kreature własnej maniery przez calutki seans wlasnie był tak nie do strawienia. Jego najgorsza rola.