Ktoś z was zwrócił uwagę na tę scenę, kiedy kapelan odmawiał modlitwę, a żołnierze modlili się razem z nim? Niby jesteśmy tacy nowocześni, tak rozwinięci w porównaniu z muzułmanami, a w dalszym ciągu, jak robi się gorąco, to zawsze jest jakiś kapłan, którego o obecność i odprawione nabożeństwo mają na celu zmotywowanie żołnierzy do wykonania zadania. Po drugiej stronie jest to samo, tylko że religia towarzyszy im na co dzień, w każdym momencie ich życia, a nie tylko w tych najtrudniejszych. Ale też się modlą przed walką, zwłaszcza tą niebezpieczną, a tym bardziej przed samobójczym atakiem. Z jednej strony tak bardzo się różnimy, a z drugiej ciągle jeszcze potrzebujemy tego aspektu religijnego. Sam film uważam za całkiem dobry. Myślę, że na największą uwagę zasługują 3 sceny, które sporo mówią o samym Afganistanie i polityce USA.
1. Rozmowa nt. wyborów między generałem, dyplomatami i tym Afgańczykiem, w której ten ostatni wyjaśnia im, że ludzie nie rozumieją idei wyborów.
2. Kiedy jeden z miejscowych prosi ich, żeby wyjechali natychmiast, bo im dłużej tam są, tym gorzej będzie po ich wyjeździe.
3. Kiedy dziennikarz z The Rolling Stone wyjaśnia absurdy amerykańskiej polityki w Afganistanie i potępia robienie z generała kozła ofiarnego. Chciałbym zobaczyć jakiś inny film na ten temat, ale pokazujący bardziej zawiłości kulturowe i polityczne, a najlepiej produkcji afgańskiej, żeby zobaczyć inny punkt widzenia.