Po hicie pierwszej części oczywiście powstała następna i zapewne nie ostatnia odsłona przygód zakręconej czwórki, ale czy to dla nich ludzie przyszli i będą przychodzić do kin? Otóż nie.
W pierwszej części największy sukces nie osiągnęli główni bohaterowie, lecz ich drugoplanowi bohaterowie. Grupka zgrabnych pingwinów ze swoimi wojskowymi żartami, pawiany jako uosobienie dżentelmena i chama oraz (według twórców) nadzwyczaj sprawna babka.
Druga odsłona "Madagaskaru" przede wszystkim skupia się na tych oto postaciach, a w mniejszym stopniu już na historii Alexa, która na początku została skrócona do minimum. Zapewne twórcy nie chcieli zbyt upodobnić filmu do "Króla Lwa". Innym zabiegiem co miał tego uniknąć było to, że czarny charakter nie był aż tak bardzo zły jak Skaza w produkcji Disneya. Po prostu był niemiły, leniwy, kłamliwy i rządny władzy. Właściwie taki sam jak król Julian lecz mniej sympatyczny. Sceny ze zwariowaną babcią zaczynają za którymś razem już wychodzić bokiem, bo wiemy, co może się właściwie stać, a jej żarty z "niegrzecznych kotków", bicie ich po tyłkach czy inne ekscesy stają się zbyt żałosne.
Oczywiście nie obyło się bez bardziej czy mniej śmiesznych momentów, np. pare dialogów z Julianem (ze smutna głową to bosskie), czasem na widok grupy pingwinów można było się uśmiechnąć oraz małpiszony smiechowo się zachowywały, lecz to wszystko już było... czasem lepiej wypadają takie produkcje jak historia wiewióry z Epoki lodowcowej, czy nawet pingwinów co ratowały święta.
Twórcy byli chyba naciskani na termin kiedy film ma powstać i nie mogli wymyślić nic za bardzo oryginalnego. Nawet motyw podróży do Afryki z wielkim wulkanem jest ściągnięty z "Dżungli", która z kolei jest niesłusznie posądzana o to, że jest kopią "Madagaskaru", a tak naprawdę powstała zupełnie niezależnie, a nawet wcześniej niż dzieło Dreamworks, lecz pojawiło się później w kinach, a na dodatek miały podobne obsadę jak ich konkurenci.
Tak ogólnie można iść do kina. bo tam dzięki tłumowi dzieciaków, który zawsze się śmieje, łatwiej wchodzą proste żarty. Jak w operach mydlanych.
takie 5
A ja się śmiałem, razem z dzieciakami i innymi rodzicami...
Nie wiem, czego się spodziewałeś po sequelu, wszak zwykle lista postaci jest stała, nie spodziewałeś się chyba opowiedzenia historii innej grupy zwierząt lub robotów.
Konwencja pierwszej części chyba jednak została zachowana. Część pierwsza - historia grupki zwierząt - była przetykana wpierw pingwinami, później Julianem i Morycem. Małpy nie wywarły na mnie wrażenia, natomiast Julian i Moryc oraz pingwiny owszem.
W dwójce Julian wyraźnie dominuje, reszta to dodatki. Najbardziej razi mnie babcia ("kotecek"). Porównując inne sequele ten wyraźnie odstaje na plus w przeciwieństwie do Shreka czy Króla Lwa 2, choć część pierwsza Króla Lwa jest zbyt pompatyczna jak dla mnie.
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym filmem - dawno się tak nie śmiałem.
Pamiętaj również, że ten film ma się podobać i dorosłym, i dzieciom. Znajdź inne filmy kręcone dla szerokiego spektrum widowni, do których i jedni i drudzy będą chcieli wrócić...
trochę mnie nie zrozumiałeś. Nie mówiłem, że bym chciał zmienić obsadę czy coś, chodziło mi o to, że nie śmieszni byli główni bohaterowie, lecz ich wspomagacze z pierwszej części, a niektóre role (jak babci) były aż nadto przeciągane. Moim zdaniem oglądając drugi raz ten film już nie w kinie, a sam już raczej tylko czasem Julian będzie Cię bawić, a przez resztę będziesz czuć zazwyczaj siarę.
Film nie jest najgorszy wystawiłem mu przecież nie taką złą ocenę, ale już wolałbym obejrzeć 40 minutową wersję jedynie z Julianem, pingwinami i małpiszonami. Reszta raczej w tym filmie zbędna jest.
Co do samego scenariusza można było się więcej spodziewać najlepszy moment jak Alex wraca do domu został brutalnie wykorzystany na samym początku. Jakby szkoda było czasu na budowanie napięcia, a mogła być dobra scena. Miłość żyrafy i hipotamicy może jedyna innowacja w tym filmie, ale czegoś jej brakowało.
Dreamworks od sukcesu Shreka przestał stawiać na fabułę, ciekawe wątki, zaskoczenie czy wzruszenie. Od dawna interesuję go jedynie kupa śmiechu z drugoplanowych postaci i nie zaprzeczę, że nie raz bardzooo zabawnych lecz to nie wszystko co powinno być nawet w kreskówce.
Jak na razie najlepsze pod tym względem kreskówki robił Disney. Jego Król lew i Wall'e pokazały wielki poziom który teraz cieżko jest przebić i jedynie innowacyjny Shrek im dorównuję, a pod niektórymi względami nawet przewyższa. Madagaskar choć też jest filmem ciekawym drugi raz oglądany wydaje się zbyt mdły, co sprawia, że wyłączamy film i zaczynamy szukać na YouTube najlepszych kawałków z Julianem by nie tracić czasu.
fakt faktem że fabularnie film jest słabszy (dużo) od pierwszej części a akcja jest za szybka no i ta babcia faktycznie denerwowała, ale za to humor zafundowany przez dwójkę mnie osobiście powalił, nie mogłem sie powstrzymać ze śmiechu, a w niektórych momentach nawet brzuch mnie bolał;)... ogólnie film oceniam bardzo pozytywnie i daje mu mocne 8 ;)
A i jeszcze. Sam motyw z Madagaskaru 2 był ściągnięty z Dżungli, która jest niesłusznie posądzana o to, że jest podróbką filmu z Dreamworks, a tak naprawdę powstała zupełnie niezależnie, a nawet wcześniej niż pierwszy Madagaskar.
i co z tego?
niezależnie od tego czy motyw ściągnięty czy nie - Dżungla to niewypał w porównaniu do Madagaskaru :)