Pomysł fajny ale w dobie gdy całe Hollywood cały przemysł filmowy , 90 % aktorów to żydzi --- to z filmu powinny buchać ognie komedii i iskry dowcipu. A co dostajemy? Całą masę żydów aktorów, żydów w filmie, bandytę murzyna i białego geja. Stereotypy można wywalać z filmu widłami. Produkcja oczywiście od początku do końca gości z pejsami i jarmułkami na głowach. Rzygnąć można. Kolejny film Sandlera który stara się być bardziej żydowski niż rabin do którego chodzi.Czasy gdy on i inni aktorzy jak choćby Hofmann raczej starali się nie afiszować swoim pochodzeniem ---odeszły w niebyt. Obecnie można odnieść wrażenie że bycie żydem staje się ......modą :-) :-) :-)