faktycznie ta scena miała moc.

film wybitny, tylko nie rozumiem tego deszczu żab?

Nie powiem żeby Cruise odciągał uwagę od innych aktorów, ale faktycznie zagrał mistrzowstko.

A co do żab to polecam przeczytać ciekawostki do filmu. Jest on odniesieniem do Biblii.

E tam, gra Cruise'a była efektowna, ale taką charakterystyczną rolę, gdzie można sobie poszarżować, nie jest trudno zagrać. To mógł zrobić każdy aktor i każdy by to zrobił inaczej ale mniej więcej równie dobrze.

Mnie już bardziej podobała się gra Moore, ale ogólnie cała obsada mocno dała radę.

Jeśli chodzi o deszcze żab to albo Biblie, albo naukowe ciekawostki ;)
Takie żabie deszcze podobno się zdarzają czasami po tornadach, kiedy biedne żabki są przez wiatry unoszone w górę i przenoszone w inne miejsce, czasem nawet odległe. A w końcu mówili na początku, że bliża się "Il Ninio" czy jakoś tak :P

Pozdrawiam.

Przypadkiem Michael Caine odbierając Oskara nie powiedział,że nagroda ta powinna powedrowac w ręce Cruisa?

Dla mnie najlepsza rola Cruisa!!

Zgodzę się, myślę ze to jedna z najlepszych ról Cruise-a.

DOkładnie tak samo odebrałem wątek ojcowsko-synowski w rolach których wystąpił Robards i Cruise. Fakt, może Caine jest generalnie lepszym aktorem od Tomka, niemniej rola syna jest bez wątpienia najlepsza w dorobku Cruise'a i trochę szkoda, że nie otrzymał statuetki. Poza nim najbardziej przypadł mi do gustu stonowany i doświadczony życiowo gliniarz Reilly. Reszta - świetna, chociaż nie tak błyskotliwa. A deszcz żab był iście piorunujący, to jakby oczyszczenie z niebios; zobaczcie ludzie, do czego doprowadziliście, zdaje się wołac Bóg. Ale to już tylko moja interpretacja, byc może na wyrost.

tez mysle ze cruise mmogl troszke improwizacji wprowadzic w swojego bohatera, co nie znaczy , ze dobrze nie zagral; pierwszy raz tak bardzo mi sie moore podobala, i fizycznie i gra aktorska, powiem tak - szacun dla niej. film moglby byc pol godziny krotszy. pzdr

A mnie co innego nasuwa się na myśl jak patrzę na Cruise'a w tej konkretnej roli. I wybaczcie, ze tu o tym piszę, bo pewnie nie powinnam. Po prostu mam wrażenie, że tak samo zachowuje się jako nawiedzony scjentolog.

Nie zgodzę się z AutoremAutorem do końca. Tom Cruise nie odciąga swoją grą uwagi od Julianne Moore, ponieważ ona zagrała tutaj na wspaniałym poziomie. I zapomniałeś o wybitnej roli Robardsa. O jego szczerej aż do bólu spowiedzi.

"Respect the Cock!".

Cruise rzeczywiście w "Magnolii" pokazał wielką siłę aktorstwa. Zagrał niezwykle dynamicznie, ale także nadzwyczaj dobrze poradził sobie w scenach dramatycznych. Oskar się należał, bo w tamtym roku nie było lepszego aktora drugoplanowego. I trochę taka smutna refleksja: rola Cruise'a w "Magnolii" do dziś jest jego ostatnią, wielką rolą.

Pozwolę sobie nie zgodzić się z twoją opinią ( co nie którzy mnie pewnie wyśmieją ale.....). Jego ostatnią wielka rolą jest Les Grosman z Jaj w tropiku. Może to groteskowa postać z komedii, ale jeżeli nominuje się do Oscara postacie takie jak Jack Sparrow, Jocker czy kreację Roberta Jr również z Jaj w tropiku to tym bardziej Tom Cruise za Lesa Grosmana na takową zasługuje. Przecież Tomek w Jajach w tropiku mimo że zagrał tylko w kilku epizodach przyćmił prawie wszystkich. Jedynie Robert był w stanie wyjść z jego cienia. Miał jednak prawie pięć razy wiecej, mówiąc w telewizyjnym slangu antenowego czasu. Tom Cruise jest wielki. Moim zdaniem Cruise naprawdę rewelacyjnie wypada w rolach ekscentrycznych dziwaków. Co więcej taki np: Depp używa do swych dziwactw przebieranek, wszystko jedno czy pirackich czy bajkowych. Cruise natomiast potrafi tą ekscentryczność czy jak kto woli szaleństwo oddać prktycznie bez rekwizytów. Doskonałym przykładem jest właśnie Magnolia, a trochę mniej doskonałym np: Wybuchowa para. Film jako całość dość przecietny z uwagi na podobieństwa do Prawdziwych kłamstw czy Pana i Pani Smith, ale rola Tomka w niektórych momentach po prostu rozwalająca. To że wiele jego dobrych filmów się po prostu przemilcza wynika z niechęci do tego kim Tom Cruise jest prywatnie. Osobiście wcale nie uważam że np: Valkiria jest filmem przeciętnym lub jak niektórzy sugerują wręcz słabym. Film mimo złej prasy i swoistego bojkotu osoby Cruisa zdołał zaropić ponad 200 milionów. Podobnie Wybuchowa para. To mówi samo za siebie. Nara.

Valkiria była słaba. Nie pozostawiła we mnie żadnych emocji, żadnego morału, rozrywką obejrzenia jej też bym nie nazwał.

Nie twierdzę że była wybitna ale to dobry trzymający w napięciu film.

faktycznie jego rola rewelacyjna, zmiany nastroju, cały wachlarz można by powiedzieć
trudno mi było przebrnąć przez ten film, interesujący, ale cieszyłam się gdy się skończył,
mimo wszystko warto zobaczyć studium przypadków

Moim zdaniem jeszcze lepszą sceną była ta przy łóżku. Każdy facet, który miał okazję bardzo cierpieć po utracie kogoś bliskiego powinien się bez wahania odnaleźć w tej scenie. Jak dla mnie oscarowa scena.

Respect the cock !!!!

Super wyrazista rola, najlepsza w jego dorobku - może jeszcze w Firmie i Urodzonym 4 lipca zagrał na takim poziomie.

Ale tu najbardziej uderzyło mnie studium kłamstwa - krok po kroku widoczne gołym okiem wyprowadzanie Franka z równowagi pytaniami o przeszłość: do ukończenia studiów zabrakło mi tyle (ciut), nie znam pani Simms, do konfrontacji z prawdą - I'm judging You quietly :)

A potem powie tępym Amerykanom, którzy łykną wszystko jak młody pelikan - Men are shit - finezja

Zgadzam się, Cruise przyćmił resztę, dla mnie to w dużej mierze aktor dramatyczny, bardzo wiarygodny. Natomiast kolejne historie w porównaniu tym co przedstawia Cruise był dosyć mdle.

Nie, Crusie właśnie najbardziej irytujący z tym swoim wulgarnym i prostackim stand upem.

https://www.youtube.com/watch?v=n3i3ZB4rHew

Mam się zakochać...czy jak?

Zrozumieć.

Ale co? Ja tu nie widzę większego związku z omawianym filmem, tylko przekrój filmowy Toma C.

Talent.

Ale ja nie kwestionuję jego talentu. Zawsze był dobrym aktorem i takim pozostaje. Odniosłem się jedynie do konkretnej roli w tymże filmie.

I zaiste jest genialna.
Stąd nagroda.
https://www.youtube.com/watch?v=SgDO9a6ZxDo

Moim zdaniem Cruise powinien był tego Oscara... przegrać. Ale nie z Cainem, a z Michaelem Clarkiem Duncanem z 'Zielonej mili'.

Ee.

Aha.

https://www.youtube.com/watch?v=n3i3ZB4rHew