Film dokumentalny, eksperymentalny, w konwencji symfonii miasta, portretujący dzielnicę Brukseli Béguinage, która powstała na miejscu dawnego beginażu (stąd nazwa) i później wcielona do miasta. Film portretuje ludzi, miejsca i wydarzenia, operuje chłoną narracją, pozbawiony jest komentarza, ludzie wypowiadają się sami, przy czym nigdy do kamery, czyli są filmowani w trakcie wykonywania jakichś czynności. Czarno-biały film poszatkowany co jakiś czas kolorowymi ujęciami. Świetna praca kamery i kompozycja kadrów. Oprócz realizmu Lehman stosuje też kadry metaforyczne, na przykład ujęcie kończących się w jednym miejscu tuz po skrzyżowaniu się torów tramwajowych, albo szyny biegnące prosto na mur, a nad nimi przemyka wzdłuż ekranu nowoczesny tramwaj, metafora, że coś starego się kończy i jest zastąpione przez coś nowego. Lehman bowiem ukazuje poprzez wybór bohaterów i sytuacji przecinanie się różnych płaszczyzn i okresów czasu. Dzielnica powstała na terenie średniowiecznego borinażu, teraz sama staje się miejscem staroświeckim, w którym czuje się atmosferę przemijania. Ludzie kultywują jeszcze dawne tradycje wspólnego muzykowania, uprawiania amatorskiego malarstwa lub rękodzielniczego majsterkowania (kunsztownie wykonany model karuzeli), ale już nowe wdziera się do dzielnicy, dyskutuje się o nowych książkach, tańczy się do rock and rolla. Film jest też pochwałą leniwego, prostego życia wspólnoty ludzi zamkniętej w obrębie murów jednej dzielnicy, tego sennego niepozornego żywota, drobnych radości i przyjemności. Tkwi w tym jakiś urok, poczucie bezpieczeństwa i przede wszystkim zakorzenienia.
PS. film można bez problemu kupić na Amazonie, ale na genialnym portalu filmweb zostawiłem pierwszą ocenę (9/10), bo jakoś nikt jeszcze przez 43 lata od nakręcenia tego dokumentu na tym portalu go nie widział... Za to ludzka szmata propagująca przemoc, taranbarantino, ten ma wzięcie wśród tutejszych fachowców od filmów... ;)