Tym razem nie bawię się w recenzowanie, tylko lojalnie ostrzegam. To kolejna celuloidowa kupa, autorstwa zdziadziałego Jesusa Franco i jego świty seksbomb o zwietrzałej urodzie (mają po 60tce na karku, z wyjątkiem 30letniej Amber Newman). Ma być zabawnie i stymulująco, jest nudno i odstręczająco. Film typowy dla ostatniej fazy kariery Franco, zdecydowanie najgorszej.
Dobra nowina: J.F. nakręcił kilka setek filmów i dla wszystkich spragnionych kobiecej nagości, perwersji oraz szczypty psychodelii znajdzie się sporo lepszych tytułów. Sięgnijcie najpierw po te z przełomu 60/70, są najwartościowsze. W następnej kolejności lata 70te i pierwsza połowa lat 80tych. Na resztę lepiej spuścić zasłonę milczenia.