Duch Petra unosi się nad tym ślicznym filmem. Jest śmieszno-smutno, miejscami bajkowo, innym razem koszmarnie realistycznie. I nie marzcie o happy endzie, mimo że kolorowa tonacja filmu do tego nastraja. Bo to jak we śnie - ślicznie, onirycznie, ale trzeba się obudzić. A że nieco kiczowato, a że bardzo wtórnie? Może to, o czym mówi ten obraz - zawsze będzie wtórne?
No nie wiem. Jak dla mnie ten film był dużo lepszy niż np. Rok Diabła i nie mial w sobie nic z Zelenki...