Szkoda i to bardzo tych pięknych zdjęć, tych pięknych widoków. Szkoda ponieważ reżyser zrobił z tego filmu typowo komercyjny produkt z poczuciem humoru skierowanym dla naprawdę niewymagających widzów. Dramaturgii w tym filmie praktycznie zero, człowiek zostaje sam, nie na innej wyspie (jak w Cast Away) nie w jakimś odległym miejscu na ziemi ale daleko i to bardzo od niej a zachowuję się jakby był na wakacjach. Najbardziej w tym filmie nie podobały mi się te wstawki z tym czarnoskórym geniuszem, bo nie wiem co jest śmiesznego w tym, że taki człowiek znikąd nagle - można tak powiedzieć - obraża dyrektora NASA i zachowuje się przy tak ważnych osobach jak debil. Jeszcze raz napiszę, naprawdę szkoda, bo mógłby być genialny film.