Oglądałem "Martyrs" - francuski horror. Pierwszy kwadrans ciekawy, ale potem tylko do przewijania się nadaje, bo robi się standardowe gore, coś jak "Piła". Głupio się w tak durne filmy wkręcić. Ale co mnie ew może wkręcić w takich filmach: brak sprawiedliwości - zawsze jakiś omnipotentny czarny charakter (jak w "Piła" - indywiduum, albo jak w tym filmie - uwaga, wyjawiam fabułę - tajna organizacja) wyrządza krzywdę ofiarom, a kary ni ma. Tak więc nie chodzi o szokującą, realistyczną: brutalność, cierpienia, flaki wylewające się z ekranu. Moje poczucie elementarnej sprawiedliwości - jest zbrodnia, musi zostać ukarana - zostaje podrażnione, i tak jest, przypuszczam, w przypadku większości oglądających. Jak to u was jest? Czy wywołuje to strach (w końcu to horror ) , czy agresję ( jak się przejmę, to mam ochotę dorwać reżysera, i go obić za to,że spłodził takie gówno ), czy inne uczucia, nie ważne. Mamy do czynienia z chamską, niską, manipulacją. Bo nie idzie za tym żadne głębsze przesłanie. Reżyser tego filmu stwierdził w jakimś wywiadzie, że 'funny games' to płytki film. HEHE, sam za to nam serwuje pretensjonalną historyjkę. (Nie czytaj dalej póki nie obejrzysz) Ja się pytam: szefowa tajnej organizacji strzela sobie w łeb, bo co? : prawda została objawiona,ale chce żeby dalej funkcjonowała ta firemka, czy też żadnego objawienia nie miała męczennica, czy co? W 1. przypadku wychodzi na to, że jednak stara baba jest po prostu sadystką. W 2. - nie ma co się dziwić - nawet jeśli męczennica doznała objawienia , to wątpliwe, żeby ludzkim językiem mogła te doznania przekazać. Jakie wy rozwiązanie proponujecie?