Lubie horrory i lubię nawalanki, ale to dwie różne rzeczy. Połączone razem dają takie niewiadomoco. Wszystkie ideologie dotyczące tego filmu to jakiś bezsens. Powylewali hektolitry sztucznej krwi, okrzyknęli tą bzdurę "najlepszym horrorem" i zbijają kasę na naiwności i autosugestii widzów. Horrorem może być Lśnienie, Ptaki albo Dziecko Rosemary, a krwawą jatką Martwica Mózgu albo Od Zmierzchu do Świtu. Rozlew krwi nie przeraża, tylko powoduje obrzydzenie (u niektórych, oczywiście).
Żadnych refleksji, rewelacji, emocjii, tylko z niesmakiem...