Ok, rozumiem, że często przemoc i brutalność w filmie ma swoje uzasadnienie, kontekst, jest jakimś środkiem prowadzącym do celu. Ale w tym filmie brutalność traktowana jest tylko jako ornament. Nikt mi nie wmówi, że to film dla ludzi z wysokim IQ, bo takim filmem był Antychryst von Triera, a nie to coś! Pointa filmu jest tak mało oryginalna i wymuszona, że miałem poczucie straty czasu. I mnóstwo obrzydzenia.
Tak. Całkowicie się z Tobą zgadzam. Gdy patrzyłam na ten film, to aż "mną rzucało" z obrzydzenia. Na początku ten film wydaławał się straszy, że niby Lucie widziała tą kobietę, której nie pomogła jak w dzieciństwie uciekała, ale potem pokazywana była ta druga dziewczyna - Anna. Jak ją maltretują i jak osiąga to i staje się "Męczenniczką".
Ale zwróćmy uwagę, (że ta kobieta, której Lucie nie pomogła w dzieciństwie ) była pokazana, że Lucie ją tylko widzi, a Anna nie, potem o dziwo Anna pomaga zdjąć tej kobiecie ten "metal z głowy", a potem gdy Ci ludzie przyjeżdżają do tego domu i " sprzątają ciała" też widzą tą kobietę - umarłą oczywiście, bo wrzucali jej ciało do ziemi.
- Nie rozumiem o co chodziło w tej kwestii
. Gossip Girl