Jeżeli pomysł na film jest dobry, to można zrobić dobry obraz, ewentualnie skaszanić go. Ale kiedy pomysł na film jest nieporozumieniem, to efekt pracy będzie tylko jeden- niepozozumienie.
Pomysł na "Martyrs" jest właśnie takim nieporozumieniem.
Sam film nie jest straszny, bo kogo możne przestraszyć produkcja, w której fabuła oparta jest na totalnym bełkocie?
"Tajne stowarzyszenie religijne, skupiające swe wysiłki na "sztucznym" wywołaniu "przemienienia" przez torturowanie dziewcząt" litosci...
Autor scenariusza musiał być mocno zdesperowany, żeby wymyślić coś tak głupiego.
Produkcja możne robić wrażenie jedynie na zdegenerowanych umysłowo religiantach-dewotach, którzy po seansie będą z zachwytem rozprawiać nad przesłaniem filmu, którego tak naprawdę ten film nie posiada.
Jeśli pomysł na książkę jest dobry, to można zrobić dobrą książkę, ewentualnie skaszanić go, ale jeśli Arab weźmie chińską książkę, to zawsze pomyśli, że pomysł jest durny, bo kto to widział książkę pisać niezrozumiałymi krzaczkami, zamiast eleganckim pismem arabskim. Zgaduję też, że nagromadzenie chińskich krzaczków, podsunie Arabowi pomysł, iż przesłaniem książki może być ogrodnictwo, albo i wcale żadnego przesłania nie ma. A cała ta makulatura jest dla zwariowanych ogrodników, którzy po lekturze będą z zachwytem rozprawiać o plewieniu ogródka.
Boże jak ty człowieku jesteś daremny...Ciebie sie nie da słuchać widziałem nawet jeden twój komentarz na mistrzach ludzie z ciebie się śmieją zrozum nie jesteś fajny i oryginalny jesteś typowy stereotypem debilizmu i tandety.
Chłopcze, mówienie do siebie jest oznaką starzenia, co przy twoim wieku (jak mniemam bardzo nastoletnim) jest dość niepokojące. Obszczywanie wszystkiego w koło nie czyni z ciebie bohatera, tylko odsłania w całej krasie twoją naturę nachalnego prostaczka. Problem w tym, że normalni ludzie wstydzą się prostactwa, a nieliczni, z gatunku homo ledwo sapiens, którzy dopiero czynią nieśmiałe próby aby zejść z drzewa, chełpią się tym. Dokładnie jak ty. Bądź łaskaw mówić w inną stronę, bo jeszcze ktoś gotów pomyśleć, że chcesz się zaprzyjaźnić, co byłoby doprawdy niesmaczne.
Wiesz co to jest "chatterbot"?
Jest to: "Popularna nazwa programu konwersacyjnego, automat do pogawędek, imitujący rozmowę z człowiekiem za pomocą języka naturalnego".
Poważnie zastanawiam się, czy nie jesteś chatterbotem. Są przesłanki do takich podejrzeń - zerowa kreatywność, powielanie w wypowiedziach szablonów skleconych ze sztampowych i tandetnych "argumentów", których pełno w internecie (typu "nudny jestś człowieku", lub "znajdź sobie kobietę i przyjaciół" albo "znowu nie przeczytałem twojego komentarza do końca" - korzystasz z poradnika dla małoletnich pt: "Co napisać, kiedy nie masz nic do powiedzenia"?), wklejanie infantylnych obrazków, inteligencja na zatrważająco niskim poziomie. Innymi słowy beta wersja amatorskiego chatterbota.
Chłopcze, dopóki nie zaczniesz korzystać z szarych komórek i nie powiesz coś od siebie, czegoś, co samodzielnie wymyśliłeś, nie mamy o czym rozmawiać. Po prostu nie mam takiej potrzeby, bo jeśli zechcę pokonwersować z istotą o niższej inteligencji, to wystarczy mi do tego mój pies, który w odróżnieniu do ciebie potrafi nauczyć się nowych sztuczek. A ty jesteś po prostu smętny jak kserokopiarka wypluwająca wciąż ten sam bełkotliwy tekst.
Na temat "Martyrs" udało ci się sklecić zaledwie jedną myśl, która zapewne też nie jest twojego autorstwa - ten film nie jest straszny, tylko śmieszny.
Bez komentarza.
Jak miło, że są jeszcze ludzie, którzy poprawnie posługują się językiem polskim, mają bogate słownictwo i pamiętają o korzystaniu z akapitów. Ponadto jestem pod wrażeniem twoich uszczypliwych, przepełnionych ironią uwag (początkowo naprawdę subtelnych).
Ten post, to zamiennik stwierdzenia "nie zrozumiałeś filmu", którego wyjątkowo nie lubię, bo autor daje do zrozumienia, że ma patent na rację, a inne spojrzenie niż jego jest już na starcie głupie. Stwierdzenie to mimo wszystko zastosowałem, bo i argumentacja przedmówcy pozostawia wiele do życzenia:
- pomysł jest nieporozumieniem
- fabuła oparta na totalnym bełkocie
- autor musiał być zdesperowany, aby wymyślić coś tak głupiego
- produkcja dla zdegenerowanych umysłowo religiantów-dewotów
Zatem jest to uniwersalne chluśnięcie pomyjami, wyjałowionymi z konkretów, które można na upartego zastosować w odniesieniu do praktycznie dowolnego filmu.
W tym konkretnym przypadku zarówno bogate słownictwo, jak i subtelność jest raczej wadą niż zaletą. Są małe młoteczki jubilerskie do pracy precyzyjnej, oraz młoty pneumatyczne, do robót ciężkich. I chociaż jedne i drugie są z rodziny młotków, to jednak zamienne ich stosowanie mija się z celem. Stosowanie subtelności z jotubylem to taka próba skruszenia grubego asfaltu młoteczkiem, czyli nonsens. Liczyłem przez chwilę, że rozwinie temat i podzieli się większą ilością przemyśleń na temat "Martyrs". Rzecz jasna było to z mojej strony wyjątkowo naiwne oczekiwanie, bo z próżnego i Salomon nie naleje. Zamiast tego doczekałem się zbioru nieporadnych, wtórnych i smętnych inwektyw, od których dostaję napadu ziewania. Szkoda mi już na to czasu.
Będę się upierać przy tym, iż w niemalże wszystkich przypadkach te dwie cechy są zaletą. Co prawda twoje porównanie nie daje pola do manewru, bowiem argumenty, że wykazałeś się kulturą oraz że próbowałeś skłonić uczestnika dyskusji do podwyższenia poziomu wypowiedzi na gruncie młotków, poległy. Mam nadzieję, że nadal od czasu do czasu będzie Tobą kierować ludzka naiwność, która da szansę bardziej reformowalnym i samokrytycznym osobom na poprawę sposobu rozmowy.