6,3 33 tys. ocen
6,3 10 1 33010
6,8 16 krytyków
Martyrs. Skazani na strach
powrót do forum filmu Martyrs. Skazani na strach

Ogólnie film jest naprawdę niezły, nieporównywalnie lepszy od większości hamerykańskich produkcji aspirujących do miana filmu gore, mimo iż tu musimy wysłuchiwać obrzydliwego żabojadzkiego bełkotu.
Pierwsze ~40 minut jest świetne, oglądałem je z niekłamanym zainteresowaniem ciesząc oczy lejącą się tu i ówdzie juchą. Motyw z pokraką "ścigającą" Lucie także zasługuje na pochwałę, jest nawet dość nowatorski, zaskakujący (choć już sam wygląd owej potwory to ewidentnie kitajska naleciałość, a to należy tępić).
Niestety po tak obiecującej pierwszej części filmu przychodzi druga, która, co tu dużo kryć, jest po prostu chujowa. Pierwsze ziewanie pojawiło się około 60 minuty filmu, a dalej wcale nie jest lepiej. Pseudofilozoficzne gadki (w zamyśle mające skłonić widza do refleksji?)od razu przywodzą na myśl serial komediowo-obyczajowy z pewnym pospolitym narzędziem w tytule.
Z technicznego punktu widzenia nie mam nic do rzucenia. Bardzo dobre zdjęcia, ładna aktoreczka, odpowiedni kolor krwi. Tylko, no właśnie, krew. Trochę jej w tym filmie mało. Już o jakimkolwiek gore nie wspominając. Skoro twórcy chcieli zrobić film bezkompromisowy mogli nie zmieniać ujęcia w strategicznym momencie i pokazać coś co naprawdę mogłoby poruszyć zaprawionego w bojach widza kina gore czy eksploatacji. A tak podnietę mają co najwyżej ci, którzy odwracali wzrok w czasie desantu w Szeregowcu Ryanie.
Zganić należy też końcówkę, która jest, mówiąc krótko, do dupy. A przecież żabojady już przy okazji Haute Tension udowodnili, że jak chcą to potrafią zafundować widzowi mały mindfuck. Tu nic takiego nie doświadczymy, a jedyna refleksja jaka przychodzi po filmie, to taka że zmarnowany został naprawdę niezły pomysł.
Zdecydowanie lepszym francuskim filmem tego typu jest Inside i ten właśnie film jak najbardziej polecam. Miażdży Martyrsów pod każdym względem, niemalże czujemy tam ciepło juchy na twarzy, a nie słuchamy filozoficznych wywodów baby w turbanie.

ocenił(a) film na 6

A właśnie, że te filozoficzne wywody danej baby był wg mnie jedną z najlepszych rzeczy w filmie.
Oglądając film miałam mieszane uczucia. Początek podobał mi się - fakt, że została znaleziona dizewczynka oraz usnucie tego wielką tajemnicą, wciągało mnie przez pewien czas. Lecz gdy Lucie zaczyna się mścić - zaczyna się krwawa jatka, która już tylko przypominała mi filmy typowo amerykańskie (obrzydliwe "wzgórza mają oczy' np.). Co do samej Lucie powiem, że piękna kobieta. Przyciągała mój wzrok i była 'perełką' filmu.
Film skazałam już na niską ocenę, gdy pojawił się motyw z meczęństwem. Moja wyobraźnia zaczęła działać i końcówka, śmierć kobiety z turbanem, wg mnie najlepszym zakończeniem jaki mógł być. Teraz tylko zostaje głowić się, co nas spotka po śmierci.
Same sceny - np. obdarcie ze skóry, uważam za groteskowe. Za dużo ich było, moim zdaniem.
pozdrawiam ;)

morela0

Dokładnie. Pierwszą część filmu, z "lejącą się tu i ówdzie juchą", spokojnie mógłbym sobie darować. Spektakl zaczął się dopiero od momentu, kiedy pojawił się eksperyment z męczeństwem. Bardziej przerażająca od "juchy", czy stworów z horroru rodem, była ta szczęśliwa rodzina, która czasem schodziła do podziemi i bez cienia emocji torturowała ludzkie, że tak się wyrażę, zwłoki. Zupełnie jakby to była rzecz, a nie człowiek.
Kiedyś czytałem książkę pt: "Ponad ludzką miarę: Wspomnienia operowanych w Ravensbrück". Pozwolę sobie zacytować fragment recenzji:

"W okresie od 1 sierpnia 1942 roku do 16 sierpnia 1943 roku w obozie koncentracyjnym Ravensbrück lekarze hitlerowscy dokonali doświadczalnych operacji nóg na siedemdziesięciu czterech Polkach, więźniarkach politycznych, kobietach zdrowych i młodych. Były to operacje mające na celu wywołanie zakażenia i wypróbowanie leczenia go sulfonamidami, operacje mięśniowe, kostne i nerwowe, których celem były badania nad regeneracją i transplantacją kości i tkanki. Część ofiar tych nieludzkich eksperymentów zmarła bezpośrednio po operacji, część rozstrzelano w obozie z jeszcze nie zagojonymi ranami, część - dzięki własnej determinacji i solidarnej pomocy współwięźniarek - zdołała się uratować. Kilka z nich zmarło po wojnie w kraju - wszystkie na skutek przebytych operacji. Spośród pozostałych przy życiu - około jedna czwarta dotknięta jest trwałym kalectwem, skutki operacji odczuwają wszystkie.

W tomie tym zebrane zostały wspomnienia dwudziestu operowanych doświadczalnie więźniarek Ravensbrück. Wspomnienia te, kreślone przez kobiety obarczone koszmarnymi przeżyciami więziennymi i obozowymi oraz cierpieniami fizycznymi, stanowią jedyny w swoim rodzaju dokument zbrodni bez precedensu, dokonanej na ludziach przez medycynę hitlerowską."

Oglądając "Martyrs" cały czas miałem przed oczami te dramatyczne wspomnienia z książki. Wspomnienia o tym co może zrobić człowiekowi drugi człowiek w imię "wyższych celów".