To nie jest taki zły film jak tłuszcza on nim mówi, nie jest też aż tak dobry, jakby niektórzy krytycy by chcieli...
A jednak ten maksymalnie przegięty film, pełen krwi i okrucieństwa dobrze wpasowuje się w realny wycinek patologii przemocy, która zbiera żniwo na świecie, a w dobie potworów w stylu Josefa Fritzla z krzykliwej histerii przeistacza się w niepokojący fragment mogący stać się dobrym początkiem dysputy o naturze przemocy.
W przeciwieństwie do wszystkich kuriozalnych amerykańskich obrazków w stylu „Hostel”, które z przemocy mają czerpać radość, „Martyrs” przemocą chcę zdołować i sprowokować. Uporządkowany świat zwykłej rodziny zostaje w jednej sekundzie zburzony przez morderczynię, która wycina wszystkich w pień. Natenczas widz czuje się skołowany, staje nawet po stronie ofiar (szczególnie tych nieletnich), lecz bardzo szybko perspektywa się odwraca zmuszając do weryfikacji poglądów. Niepokojąca sprawa !!
Laugier momentami powtarza chwyty (i ujęcia) ze swych debiutanckich „Szeptów w mroku”, lecz w przeciwieństwie do tamtego, beznadziejnego filmu, ma coś ciekawszego do dodania...
Inną kontrowersyjną płaszczyzną fabularną o poszukiwaniu męczennika celowo pomijam, jeno zaznaczę, że takowa istnieje – czy tylko prawdziwy męczennik i cierpiętnik jest w stanie zbliżyć się do światłości, do Boga? Teza to jednak dla mnie dość wątpliwa, więc daruję sobie głębsze dywagacje. Lecz niewykluczone, że wielu będzie chciało coś w tym odnaleźć. O ile ktoś jest w stanie zobaczyć w tym coś więcej niż tylko okrutną przemoc…
Moja ocena - 6/10
W ogóle reżyser filmu zdawał się inspirować historią Fritzla (chyba, że prace nad filmem rozpoczęły się wcześniej. Poprawcie mnie, jeśli się mylę.). Motywy są jednak całkowicie odmienne. Fritzl, więżąc swą córkę przez 24 lata w piwnicy własnego domu, zaspokajał tym samym swoje pożądanie, może też chęć dominacji nad drugą osobą. Tymczasem tu, cierpienie, któremu poddana jest Anna przez 17 lat niewoli, jest podporządkowane chęci zdobycia wiedzy na temat tego, co jest przed zwykłym człowiekiem ukryte, chęci odpowiedzenia na pytanie "Co jest po śmierci?", chęci zaspokojenia ludzkiej, pospolitej ciekawości.
Tak więc, z jednej strony przemoc, okrucieństwo narodziło się z natury, z cech typowo zwierzęcych. Z drugiej, ludzka świadomość, rozum też jest w stanie doprowadzić do krzywdzenia innych osób.
"Martyrs" to obraz ludzi, którzy chcąc udoskonalić samych siebie, mogą czynić "zło", będąc przy tym całkowicie nieczułymi na cierpienie innych osób. Bo przecież cel uświęca środki. I być może jest to tylko wizja jednego człowieka, ale czy na pewno? Przyjrzyjmy się naszej historii. Czy największe "zło" tego świata nie powstało na skutek człowieczego rozumu, zdolności myślenia i ciągłego rozwijania się, podbijania sobie poprzeczki.
Tak wizja jawi nas jako postaci tragiczne. Jesteśmy złożeni z natury (ciało, popęd seksualny) i intelektu (rozum, uczuciowość). Każda z tych cząstek może być przyczyną zła. Ewolucja / wyższa inteligencja dała nam niezwykły dar, ale czy przypadkiem nie jest on po części przekleństwem?