Powinny być jakieś granice w tworzeniu filmów.
Oglądałem wiele powalonych i chorych filmów, ale ten przewyższa wszystko.
Wiesz co ;d?
Obejrzałem jednak i nadal stoję przy swoim zdaniu (bynajmniej z powodu dumy ;) ). Przy Martyrs pod koniec przymykałem oczy prawie przez cały czas, a "a serbian film" jakoś nie wywołał we mnie zbyt dużych emocji, noo poza dwoma pewnymi scenami..
Hmmm piszesz, że widziałeś wiele chorych filmów. Przecież ten film nie jest w najmniejszym stopniu tak chory jak "Salo, czyli 120 dni Sodomy". Po oglądnięciu "Salo", ten film byłby dla Ciebie całkiem w normie.
A czy na forach znajdzie się zawsze jakiś niemądry, piszący, że widział wiele gdy nie widział? Obiektywnie mówiąc film wcale tak drastyczny nie jest jak napisałeś.
Nie jest też tak "chory" jak to zasugerowałeś. Do choćby skrajnego libertynizmu reprezentowanego przez de Sade'a dużo mu brakuje. Jest li tylko maluteńką namiastką jego chorej wyobraźni. Pisze o twórczości de Sade, bo oczekiwałem czegoś podobnego, podobnie klimatycznie chorego, a tu taki w sumie normalny film niewiele odbiegający od innych filmów o zwyrodnialcach.
Dla mnie chociażby bardziej chora i drastyczna od tego filmu jest nawet Piła (2 albo któraś z kolejnych części).
Idealny film na niedzielne popołudnie z rodziną ;))
A tak na poważnie, to faktycznie, drastyczny bardzo może nie jest - typowy gore, masa krwi, trochę drastyczności, mimo wszystko całkiem nieźle zrobiony.
"Typowy gore"? "Masa krwi"?
Ciekawe gdzie? W byle horrorze więcej krwi zobaczysz, czy filmie akcji dla dzieciaków typu Desperado. Drastyczności trochę jest, to prawda. Ale tylko trochę.
trochę??? dla mnie film jest okropnie drastyczny... ogólnie mnie zniesmaczył... Ok, po prostu nie moja bajka, jednak przeraża mnie, że ludzie uważają taki obraz za "tylko trochę" drastyczny :/
Ja myślę, że bardziej masz na myśli samą ideę przyświecającą oprawcom jako drastyczną. Wręcz chorą. Niż drastyczność wizualna scen. Zgodzę się. Film nie jest wyjątkowo drastyczny pod względem wizualnym. Mnóstwo filmów prezentuje znacznie większy ból, przemoc i cierpienie z większą lejącej się krwi, ściąganych skalpów (wczoraj oglądałem Inglorious Bastards) ilością krwi i brutalnych tortur.
Jeśli chodzi o ideę, to też film nie prezentuje czegoś nowego, jako pierwszy nie posuwa się dalej niż inne tego typu produkcje. Salo pozostaje ciągle nie pobite. Kto nie widział, ten nie za bardzo zna temat. Zresztą oglądnij sobie dowolny film z listy dyskusyjnej filmu Salo:
http://www.filmweb.pl/film/Salo%2C+czyli+120+dni+Sodomy-1975-9330/discussion/TOP 5+najbardziej+chorych%2C+wstrz%C4%85saj%C4%85cych+i+przera%C5%BCaj%C4%85cych+fil m%C3%B3w+wszechczas%C3%B3w%21%21%21,498011
Martyrs przy nich to "bajeczka dla dzieci". Dosłownie takie wrażenie można mieć gdy porównać Martyrs z dowolnym innym naprawdę chorym i drastycznym filmem.
To znaczy wiesz, do czasu myślałem, że filmy pokroju "Hostel" są brutalne i już on wydawał mi się chory. Fakt, może mało widziałem, nie chcę mieć zrytej psychy.
Ach słońce... No nie udawaj już takiego twardziela :)
Widziałem nieskończoną ilość gore i uwielbiam ten gatunek. I mimo wszystko stwierdzam, że Martyrs nie jest lekkim filmem. Jest całkiem ostry, przy czym "ostrość" jego polega bardziej na przekazie niż na typowych scenach gore (których również nie brakuje). Piękny film.