Zauważyliście jakie znaczenie dla tego filmu posiada muzyka.
Jest przyjemna i piękna. Gitara klasyczna i fortepian. Do tego świetna melodia. Proste i dosadne. Chodzi mi szczególnie o ten fragment pod koniec filmu, gdy Anna płacze przy ścianie i wydaje się "godzić" ze swoim losem, a potem toczy wewnętrzny monolog.
Ta scena jest po prostu fascynująca i strasznie emocjonalna.
Ogólnie film jest znakomity. Fakt, miejscami bardzo brutalny, ale głębszy sens tu istnieje, a osoby które myślą inaczej niech obejrzą to jeszcze raz. A jeśli nadal będą tkwić w swoich ograniczonych i stłamszonych "cukierkowymi" horrorami horyzontach myślowych, to trudno.
Ich strata.
Poza tym "Martyrs" nie jest horrorem. Bardziej thrillerem z dużą dozą dramatu.
Kino wysokich lotów.
9/10