Motywy całego tego zamieszania niejasne i naciągane, zbyt słabe, by tłumaczyć upodlenie drugiego człowieka. Zakładając, że oprawcy to ludzie współcześni, w ramach poskromienia swojej ciekawości, w pierwszej kolejności przeoraliby (brzydko mówiąc) internet i biblioteki, bo tam naprawdę jest masa różnego rodzaju świadectw, również męczenników i ludzi umierających w agonii (przeważnie Świętych), osób, które przeżyły śmierć kliniczna, porażenia piorunem etc. /itd./itp. Naprawdę mało prawdopodobne, by współcześni posuwali się do aktów z filmu w celu pogłębienia "wiedzy". Nawet jeśli to fanatycy, to wiąże się to z tym, że jako koneserzy tematu powinni mieć w małym paluszku wiedzę z materiałów powszechnie dostępnych, a jakoś nie odczytujemy tego z filmu. Zachowują się jak dzieci w złej bajce, oderwani od rzeczywistości, napędzani wątpliwą historią.
Fabularnie film po prostu kuluje. Do połowy wydaje się być mimo wszystko interesujący, obrazuje się jako psycho-thriller, jednak wszystko psuje druga połowa. Przynajmniej ja, całkowicie straciłam zainteresowanie, wbrew pozorom był naprawdę przewidujący. Psychologia odchodzi gdzieś na bok, za to z tupetem wkracza krwawa jatka, jak się okazuje przy końcu pozbawiona wg mnie sensu (opisane obszerniej we wstępie). Dostajemy klasyczny horror, a szkoda bo mogło być ciekawie.
Montaż i reżyseria broni się.