Film nie ma praktycznie żadnego wątku religijnego! Kiedy zaczyna przejawiać się taki wątek, a raczej kiedy reżyser próbuje go wprowadzić?? Pod koniec filmu! Jednakże, czy większa część Skazanych na strach nie przejawia jedynie cierpienia, katuszy, znęcania się i jakby większość powiedziała jebanego psychopatycznego zboczenia?!! I taki właśnie jest ten film! Lucie morduje nie dlatego, że tak pragnie zemsty, lecz bardziej kieruje nią chęć uwolnienia się od prześladowczyni, która niemal "obdziera ją ze skóry". I kontynuacją filmu jest obdzieranie ze skóry, tarzanie się w zakrzepłej krwi, traktowanie człowieka jak gówno. Film podchodzi pod parodię w momentach, gdy ludzie, którzy już dawno nie powinni żyć, nadal jakimś cudem żyją!!! Teraz rodzi się pytanie, ile jest w stanie człowiek naprawdę znieść?? Bo ten film na to pytanie nie odpowiada...