Nie. zdecydowanie nie mogę pojąć, dlaczego to jest taki kultowy film. Dlaczego ludzie go tak lubią. Film łączy w sobie motywy jak w "class of 84 " ze slasherami, a powstał za przed tym wszystkim. to taki durny dramat exploitation, który udaje film z przekazem.
Typ przychodzi do nowej szkoły, która "rządzi" kilku dupków, no i
(spoiler, ale i tak od razu wiadomo, że tak sie stanie:)
niszczy ich, a potem się okazuje raptem, że wszyscy pozostali uczniowie stają się tacy sami. ja wiem, że jest coś takiego jak wredna ludzka natura, zwłaszcza szkole średniej, ale bez przesady. to jest jakiś absurd. fabuła jest po prostu głupia. ciekawą sprawą jest też fakt, że przez cały film w szkole nie ma nauczycieli, a policja pokazuje się dopiero w ostatniej scenie. aktorstwo też jest niezbyt dobre.
może i ta głupota by była do zniesienia, ale gdyby to film rozrywkowy, a ten film udaje coś mądrego, czym na pewno nie jest. wg mnie.
ale w sumie da sie oglądać 4/10
Nie nazwałbym fabuły głupią, lecz wciągającą (wyjątek stanowi scena w której Mark i Theresa zamiast ostrzec uczestników balu o bombie zaczynają...tanczyć - to było debilne). To, że na ekranie nie uświadczyliśmy obecności nauczycieli nie znaczy, że ich w szkole nie było. Aktorstwo mi się podobało, zwłaszcza w wykonaniu Ray'a Underwooda. Uwaga na piosenkę na początku filmu, może wywoływać wymioty i biegunkę. Ogólnie bardzo dobry film. Taki "revenge flick" w dosyć nietypowej jak dla swojego podgatunku scenerii szkolnych korytarzy. A, cycki też były (3 pary).
Roger Ebert, wielki miłośnik filmów exploitation, poleca. Serio, bez jaj ;).