to są właśnie lata 80-te, taki film nie mógłby powstać w innej dekadzie. co prawda nie ma już za bardzo klimatu i zbyt to wszystko umowne, przez co slasher z tego raczej średni, ale i tak ogląda się przyjemnie. morderstwa są tu znacznie bardziej efektowne niż w części pierwszej, jest też bardzo fajna ścieżka dźwiękowa i morderca wystylizowany na Johna Travoltę w "Grease". ach, no i jego broń - połączenie gitary elektrycznej z wielkim wiertłem - prezentuje się doprawdy okazale. tak, to taka campowa szmirka ale właśnie w tym jej urok.
No w tym filmie właśnie jedyną mocną stroną jest morderca i jego zabójcza broń :D Przez pierwsze 40 min nudziłam się nie miłosiernie ale końcówka była świetna .Facet z wiertłem miał niezłe teksty, nawiązujące do muzycznych klasyków no i za jego taniec podwyższam ocenę ;D Do tej scenki będę często wracać.