też czasami tak mam, że skrajnie niska ocena aż prowokuje żeby obejrzeć film, ale w tym przypadku naprawdę nie warto.
"Fabuła" polega na tym, że siedmioro 30-letnich "nastolatków" wyrusza w weekend tytułowym wozem kempingowym na odludzie, a reszty łatwo się domyślić. 20 minut jazdy przyczepą, 5 minut rozmowy z podejrzanym typem w sklepie, cała reszta to właśnie "akcja" w lesie, gdzie bohaterowie na przemian rozmawiają i uciekają przed mordercą. Dialogi i gra aktorska poniżej krytyki, jak to zwykle bywa w takich filmach.
Gwiazdka wyżej tylko za to, że w końcówce można było nawet się uśmiechnąć; teraz będą spoilery, ale nawet jeśli ktoś przeczyta to przed obejrzeniem, to i tak niewiele straci. Zabawne było, jak szeryf wyskoczył nagle z tą odciętą nogą, albo chwilę później jak zginął i ta blondynka co chwilę tak sztucznie się wydzierała. Najlepszy fragment - zaraz później blondynka cudownym trafem znajduje pod ręką patelnię i atakuje nią agresorkę; zwłaszcza jak waliła ją tą patelnią po głowie, a w międzyczasie prawiła jakiś wykład moralizatorski, że nie wolno zabijać :)
Słowem: antyfilm, czyli dobry przykład jak nie należy kręcić filmów; odradzam nawet fanom kina klasy Z, do których nawet sam okazjonalnie chyba się zaliczam.
Zachęciłeś mnie. Właśnie tworzę listę kupohorrorów, aktualnie mam na tapecie Mongolskiego Robaka Śmierci, potem to. Dziękuję.