Griffith tym razem w tematyce rodzinnej, z typowym dla siebie zacięciem - delikatnie mówiąc - tradycjonalistycznym. Szczęście młodego małżeństwa burzy romans (?) męża ze stałą bywalczynią wieczornych imprez. Zblazowanej (w domyśle źle prowadzącej się) antagonistce, przeciwstawia Griffith swój ideał kobiety, czyli Lilian Gish, jako cichą, pokorną, oddaną, uczciwą, grzeczną, ułożoną (i jeszcze kilkanaście podobnych określeń) żonę błądzącego męża. Nie tylko jednak przelotna niewierność wystawia małżeństwo na próbę, bowiem w życiu młodej pary dochodzi do tragedii... Poza nachalnym przekazem, reżyseria, jak to u Davida W. prezentuje się nieźle, a co warto dodać - nie ma tu przesłodzonego happy-endu jak w niejednym filmie z epoki.