Celine Song, twórczyni bardzo dobrze przyjętego filmu „Poprzednie życia”, przez kilka miesięcy pracowała jako swatka. W swoim nowym filmie „Materialiści” swoje doświadczenia próbuje przelać na ekran, rozważając kwestie małżeństwa oraz jego przyczyn, pod przykrywką komedii romantycznej.
Pod przykrywką, gdyż humoru w tym filmie jest jak na lekarstwo, a sam romans, jeśli rozpatrywać go w tej kategorii jest dość sztampową historią z oczywistym zakończeniem.
Film stara się być ciekawym spojrzeniem na kwestię randkowania i sposobu doboru partnera, czyli podjęcia jednej z ważniejszych decyzji życiowych. Jak zresztą wspomina w filmie główna bohaterka- Lucy, grana przez Dakotę Johnson: „Szukasz partnera do domu opieki i towarzysza na pogrzebie(…) Nie na rok, dwa, dziesięć lat, ale na zawsze”.
Lucy- czyli zawodowa swatka pełni rolę bardziej terapeutki dla rozczarowanych relacjami interpersonalnymi ludźmi po 30-stce szukającymi drugiej połówki na resztę życia, stawiając przy tym istotne wymagania: wzrost powyżej 182 cm, bogaty, przystojny, inteligentny, wykształcony zabawny- część wymagań do negocjacji, ale bez przesady, bo przecież zasługuje na kogoś kto spełnia moje kryteria- jak mówi jedna z klientek.
Sama Lucy po związku z Johnem (granym przez Chrisa Evansa) przede wszystkim szuka bogacza, z którym będzie chodzić do drogich restauracji i jeździć dobrym autem. Typowo materialistyczne podejście i stąd tytuł filmu.
Pod kątem formy jest naprawdę dobrze. Kadry są świetne, ujęcia Nowego Yorku, restauracji, eleganckich pomieszczeń, pełne kolorów, z delikatnym oświetleniem, Celine Song naprawdę ma rękę do reżyserii.
Aktorsko jest dobrze, choć Dakota Johnson ma swój typowy styl grania, trochę drewniany, ale pasowała mi do roli Lucy- czyli atrakcyjnej, ale jednak czerwonej flagi w randkowaniu, która chce przystojnego faceta z kasą i w sumie tyle. Pedro Pascal i Chris Evans również dobrze, choć jakoś specjalnie dużo czasu ekranowego nie mają, Evans więcej od Pascala i filmowy Kapitan Ameryka gra po prostu ok, ale miał w swojej karierze role lepsze.
Scenariuszowo jest średnio, historia jest mierna, niektóre sceny są absurdalne jakby się nad tym zastanowić, choć jest moment pod koniec filmu (moment samorefleksji Lucy), gdzie można było (z nieco inaczej poprowadzonym dialogiem) zakończyć historię z dobrą pointą, lecz reżyserka się na to nie zdecydowała, woląc dać widzą sztampowy happy end.
„Materialiści” mają momenty pewnych rozważań nad ideą małżeństwa czyli kontrakty materialnego zawieranego z materialnych lub nie materialnych pobudek. Jednakże ostatecznie film jest niczym więcej niż tylko klasyczną historią o dziewczynie, która znajduje idealnego bogatego mężczyznę (Harrego granego przez Pedro Pascala), by w końcu zrezygnować, z tego na rzecz powrotu do dawnej miłości z biednym ale kochającym ex chłopakiem.