Jak dla mnie film posiada drugie dno, głębszy przekaz. Chociaż pierwsza połowa przynudnawa, później się rozkręca całkiem nieźle. Pod koniec zaczęłam się zastanawiać, że ten film to metafora adopcji.
Rodzice, którzy nie mogą zapewnić domu, bezpieczeństwa i dobrobytu dziecku, wybierają dla siebie najgorszą, ale dla dziecka największą szanse i jedyną słuszną opcje-nowy dom, nowe życie. Fajnie to je przedstawione, w nowoczesny sposób. Ale ogólnie po obejrzeniu mam mieszane uczucia, film był po prostu smutny.
Ten film raczej nie ma żadnej metafory ale rzeczywiście jest
smutny jak sku***syn, trzeba być wypaczony z emocji, empatii i nie mieć wyobraźni, by nie odczuć jak ogromny ból i stratę odczuła po tym wszystkim główna bohaterka, gość stracił nogi i nie żyje, ona oddała własne dziecko o które tak walczyła, o którym w końcu zadecydowała i pokochała.. bezradność, bezsilność, beznadzieja.. było życie i się skończyło.. i została.. sama.. z niewyobrażalnym dla przeciętnego człowieka cierpieniem. ten film powinien mieć gatunek DRAMAT z otoczką SF