Moim zdaniem główna bohaterka jest bardziej zaawansowanym androidem i dlatego wszyscy dają się nabrać i może uchodzić za człowieka. Potrafi wyrażać emocje z resztą tak samo jak ten niby naukowiec z lasu.
To dlatego androidy ją nie widziały.
Też tak na początku myślałam, ale po seansie wydaje mi się, że jest zwykłym człowiekiem, a ten android Artur po prostu ją przechytrzył i wykorzystał, jako konia trojańskiego, żeby dostać się do Bostonu.
W scenie w ciężarówce, Artur, który udaje człowieka, mówi do głównej bohaterki o androidach „Zhakowały nas i wykorzystają to, żeby nas pozabijać. Miłość. Ludzie są zaprogramowani przez hormony i popędy, do tworzenia więzi. Rodzice, małżonkowie, dzieci. Androidy ich nie mają. Są mięsem armatnim. Nie mają instynktu samozachowawczego i poświęcą siebie i innych, jeśli to zbliży je do celu. Kierują się rozumem, nie sentymentami czy emocjami. Miłość nas zabije." A później w oryginale po angielsku "They have strategy like you wouldn't believe”, czyli mają strategię, w którą nie uwierzysz.
Wydaje mi się, że oni na tych ziemiach wokół Bostonu czekali na taką okazję, która pozwoli im się dostać do środka i rozwalić ich bazę. Artur wmówił jej, że te kamizelki maskujące działają, a androidy w tym domu były z nim w zmowie (mieli strategię) i dlatego udawali, że jej nie widzą. Później kiedy uciekła z ojcem dziecka, Artur zabił kilka androidów, czym zdobył jej zaufanie, ale też potwierdził swoje wcześniejsze słowa, tzn. że są mięsem armatnim i nie mają sentymentów i poświęcą siebie i innych, jeśli to zbliży je do celu.
Później w szpitalu oficer, który przesłuchiwał Georgie powiedział, że taka technologia nie istnieje, a ona przyznała się, że popełniła błąd.
Tak, jak to widzę, ale film pozostawia pewne niedomówienia, więc obie opcje mogą być prawdziwe ;)