Mój pierwszy film Kawalerowicza , jeśli chodzi o Polską kinematografie to mam straszne braki. Jednak to wina przede wszystkim TV ( zwłaszcza Publicznej), że wolą puszczać co rusz tanie zagraniczne bzdety niż Polska klasykę. A jeśli już odważa się to zrobić, to robią to w godzinach późno nocnych. Więc chwała za stację Ale kino!! Jeśli chodzi o internet to wcale nie łatwo znaleźć wszystkie perełki a już o ich jakości nie wspomnę.

Film osadzony jest mniej więcej w XVIII wieku gdzieś na głębokiej wsi. Na ratunek duchowy, do zakonu zostaje wysłany ksiądz Suryn, który to ma oczyścić dusze zakonnic, które podobno są opętane i źle się prowadzą.
Film w moim odczuciu to krytyka celibatu, nie od dziś wiadomo, że brak seksu może szkodzić zdrowiu psychicznemu. Tłumienie miłości, pożądania nie wychodzi na dobre bohaterom filmu. Jak czytam komentarze to widzę że film można interpretować na różne sposoby ( Sam musiałem trochę poczytać by go lepiej zrozumieć) .

Na plus zdecydowanie aktorstwo, pierwsza scena w zakonie wg mnie genialna, zakończenie też dość mocne. Jak na swoje czasy to był bardzo odważny film . Zresztą w dzisiejszych czasach zekranizowanie tematów dotyczących pożądania, celibatu, kościoła wymagało by równie dużej odwagi może nawet większej niż za czasów PRL.

No ale po co robić coś nie łatwego w odbiorze, jak można kręcić szmiry dla mas….
7/10