witajcie mili,
dziś przed Nami „opętanie” zulawskiego, ale opakowane w świecący papier.
z walorów zachwycające są niewątpliwie piękne kadry, które przenoszą Nas do krain bergmanowskich. personalnie może bardziej odczułam jakby to były - pozbawione koloru- sceny z kwiatu granatu czy świętej góry.
film postrzegam jako malutka iskierkę niezachwianej harmonii w polskiej kinematografii (zob. salto)
niektóre sceny uważam za nieuzasadnione i pełne pretensji, ale to chyba domena niniejszego gatunku, lawirującego między kiczem, poezja, powaga romańskiego zakonu i głębią religii
polecam gorąco !