PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=33996}

Matrix Rewolucje

The Matrix Revolutions
7,1 219 175
ocen
7,1 10 1 219175
5,2 21
ocen krytyków
Matrix Rewolucje
powrót do forum filmu Matrix Rewolucje

Ale zagadkowa jest najbardziej jest Reaktywacja. Mało osób rozumie, że Merowing był królem matriksa ver. 2.0 i może (ale mało prawdopodobne) też tego idealnego, był prawdopodobnie też pół człowiekiem. Był taki jak Neo - jak to mówi Persefona. W Rewolucjach Merowing zwraca się do Serapha "L'ange sans ailes" zo znaczy "Anioł bez skrzydeł". W Księdze Izajasza 6:2 jest napisane "Serafiny stały ponad Nim; każdy z nich miał po sześć skrzydeł; dwoma zakrywał swą twarz, dwoma okrywał swoje nogi, a dwoma latał." Zerknijcie teraz na to http://whatisthematrix.warnerbros.com/reloaded_desktops/cmp/30_1600x1200l.html , to jest obraz w Chateau Merowinga. "M" oznacza Merowinga (nie matrix), do prawej strony M dolega anioł, który zakrywa jedną parą skrzydeł nogi a drugą klatkę piersiową, szyję i dolną część twarzy. Mało osób wie, że zanim Lucyfer stał się szatanem był właśnie też jednym z najważniejszych Serafinów. Gdy został szatanem pociągnął za sobą niektóre Serafiny. Merowing akurat jest uosobieniem szatana/Hadesa w matriksie. Poza tym Merowing zwraca się do Serapha także "mój mały Judaszu". Bo jak wiemy Seraph pracował wcześniej dla Merowinga, a Seraph "protect that which matters most". Teraz historia rodu Merowingów, czytajcie ===))http://www.ndw.v.pl/art.php?nr=409((===. A więc, prawdopodobnie to Merowing uwolnił pierwdszych ludzi do Zionu. O nim jest ta historia, o której Morfeusz mówi w części pierwszej, tylko Morfeusz i nikt w Zionie o tym nie wie.
A teraz, wiecie po co była scana z tortem w restauracji? Aby uświadomić Neo, że można programować ludzi. Bo właśnie Neo w pierwsze części był zaprogramowany przez Wyrocznie aby wskoczył w Smitha. Jak? Przez ciastko, które Neo dostał przed wyjściem od Wyroczni. Teraz już wiadomo dlaczego Smith u wyroczni rzuca ciastkami w ściane. Wyrocznia dlatego jest w stanie prawie wszystko przewidziec bo ona to planuje. W matrix 1 i Reaktywacji wszystko jest ustalone przez Wyrocznie, kwestią problemową są tylko wybory bohaterów. A teraz o dziewczynce Sati. Sati w mitologii hinduskiej była jedną z postaci pogini Dewi. Sati była boginią słońca i ognia. Poza tym w buddyzmie istnieje coś takiego jak Samma Sati czyli "właściwa przytomność" (umysłu). Samma Sati jest siódmym stadium dojrzewania umysłu. Ósme stadium jest finalne - Nirwana. Trylogia matriksa dzieje się w wersji matriksa 3.6, na końcu Rewolucji po restarcie matrix przechodzi do wersji 3.7. A więc w siódmym okresie Sati będzie miala doprowadzić do "właściwej przytomności" ludzi, doprowadzić do tego aby ludzie nie wszczynali wojny. Eh tyle na dziś. Jak ktoś poprosi to napisze reszte, a jak nie to nie bede se doopy zawracał.

Deterministic

Więc ja ośmielę się poprosić o resztę (ciekawe czy sam na to wpadłeś? Jeśli nie to wypadałoby podać źródło informacji. Bez obrazy of kors

użytkownik usunięty
cypher3

Jak najbardziej prosze o więcej i oczywiście o żródło. bardzo ciekawa historia rzuca całkiem inne swiatło na film

ocenił(a) film na 10
Deterministic

Ja tez bym prosił o więcej !!!!! Co dalej lub skąd masz takie niusy !!??

ocenił(a) film na 10
Deterministic

Ja tez bym prosił o więcej !!!!! Co dalej lub skąd masz takie niusy !!??

ocenił(a) film na 10
Deterministic

Ja tez bym prosił o więcej !!!!! Co dalej lub skąd masz takie niusy !!??

użytkownik usunięty
Deterministic

pewnie to nudne ale ja też chętnie poznam resztę tej treści mejl nappa@op.pl

użytkownik usunięty
Deterministic

Jeszcze! Jeszcze! Jeszcze! Jeszcze! Jeszcze! Jeszcze! Jeszcze! Jeszcze! Jeszcze! Jeszcze! Jeszcze! Jeszcze! Jeszcze! Jeszcze! Jeszcze! :) :)

Deterministic

Nie no nie podam, za dużo pracy w to włozyłem i inni. Jakieś pół godziny temu odkryłem coś co wyjaśnia caly wątek Merowinga no i w sumie Serapha chyba też. Poza tym jeszcze pozostaje kwestia komputerów kwantowych... ech i cała trylogia będzie wytłumaczona.
Jak Wachowscy zekranizują "V jak Vendetta" to też nikt niczego chyba nie skuma, bo tam bohater caly czas wali różnymi cytatami i widzowie to uznają pewnie za bezsensowny bełkot.

ocenił(a) film na 7
Deterministic

Zapraszam na moją stronę www.goingnowhere.webpark.pl, gdzie w dziale opowiadania widnieją dwa ciekawe teksty. 1) Matrix - poczatek i 2) Matrix 4: Odrodzenie.
Zachęcam do przeczytania. ;)

użytkownik usunięty
Deterministic

No bracie chyle pokłony przed Twoją tęgą głową! O tym że Merv był także był wybrańcem szło sie domyśleć, ale Ty zaszedłeś znacznie dalej. Z chęcią bym zobaczyłwięcej Twych myśli, a szczególnie coś o tym czy Smith także był niegdyś the one.

użytkownik usunięty

Merowing nie był poprzednim wybrańcem, był jakby poprzednikiem wybrańców. Jeśli według teorii Zakonu Syjonu sęty Graal był krwią, to Merowingów i Chrystusa łączyły więzy krwi. W matriksie tą krwią jest jakby dziedziczony kod, choc napewno nie całkowicie. Merowing nie był wybrańcem. I Smith też NIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Co do anomalii, równań dążących do równowagi, Smitha i Neo to wszystko sprowadza się do, cytuję: "W najczęściej spotykanym modelu obliczeń kwantowych stan układu kwantowego reprezentowany jest za pomocą wektora w skończenie wymiarowej przestrzeni Hilberta. Natomiast przeprowadzane operacje są opisywane za pomocą macierzy unitarnych.
W matematyce macierzą unitarną nazywamy macierz zespoloną U o rozmiarze n × n spełniającą własność:
U*U=UU*=I
gdzie I jest macierzą jednostkową n × n, a U* oznacza macierz sprzężoną transponowaną (sprzężenie hermitowskie). Zauważmy że własność ta oznacza, że macierz U posiada macierz odwrotną U* równą sprzężeniu hermitowskiemu jej samej."

Mam gdzieś czyjąś prace magisterską z netu ściągnięta na ten temat, ale nie mam czasu przestudiować. Ale to wszystko sprowadza się do informatyki kwantowej, co jest oczywiste ponieważ za 50 lat takie kompy już będą więc maszyny w matriksie muszą się na tym opierac. Na uniwersytecie hmm chyba Cambrige już stworzono sieć z szyfrowaniem kwantowym. Dwa miesiące temu udalo się teleportowac atom, a to jest potrzebne w kwantówkach. Wachowscy nie mogli tego pominąć. heh nie chce mi sie pisac nie mam czasu, we wrzesniu skoncze to rozgryzac, bo na forum na ktorym się te rzeczy rozgryza zajebisty ostatnio w wakacje zastój.

Deterministic

I tak i nie... to nie jest związane ściśle z biblią! Matrix to fikcja! Wymyślona i zaprogramowana! Oczywiście możnaby było się wszystkiego doszukiwać, ale jest to na próżno, gdyż ten związek wymyślił reżyser, żeby dać pewien przykład i żeby lepiej zrozumieć, a nie dlatego, że jest Bóg, Chrystus i Lucyfer w Matrixie... Po ostatniej wypowiedzi można się jednak wzdrygnąć...

ocenił(a) film na 10
Deterministic

albo jesteś bogiem, albo...

masz niesamowite niusy, tak czy siak gratuluję spostrzegawczości. To tylko dowodzi, że MATRIX RULEZZ, wszystkie części! TEN FILM JEST WYKUR***TY!

użytkownik usunięty
Deterministic

Bóg w pierwszej części Matrixa pojawia sie 3 razy i co bardziej spostrzegawczy to odczuje. Po raz pierwszy gdy Cypher mówi coś o cudzie który może go powstrzymać (po czym cud nastepuje:), nastepnie podczas akcji uwolnienia Morfeusza z budynku rządowego (Tank: "Czego potrzebujecie oprócz cudu?"),a po raz trzeci pod koniec filmu gdy Neo zdąza podniesc słuchawke przed zniszczeniem Nabuchodonozora.

Deterministic

W matriksie są tylko wykorzystane motywy religijne itp, kto tu mówi że w matriksie jest Bóg, Chrystus czy Szatan. Nie ma ich i chyba tak nikt nie sądzi. Merowing przybrał imię Merowing bo jego istnienie/życie było podobne do tych różnych nibyspiskowych teorii. Może idealny matrix był właśnie oparty na biblijnym Edenie, Arkadii z greckiej mitologii itd. Aha i jeszcze coś. Matrix idealny załamał się niet ylko przez "imperfection inherent in every human being", ale także przez jakiś błąd maszyn, i ja uważam, że to było przez Merowinga. Może zły język programowania :P. Bo czy brak wyboru mógłby być problemem? Raczej nie, mając możliwości programowania ludzkich mózgów, a w końcu maszyny mają takowe. Ja mógłbym więcej wytłumaczyć i poudowadniać w tym temacie, ale nie chce mi się pisać i cytować itd. Na razie zajmuję się kompami kwantowymi, którch działanie jest zupełnie inne niz naszych klasycznych. Bit w klasycznym kompie może miec zero albo jedynke, w kwantowym może mieć wiele zer i jedynek na raz.

Deterministic

No właśnie o to mi chodzi, wiem że tobie również... ale innym się trochę pomieszało czytając twój post :) Wydziwiają jak cholera :)

Deterministic

dzieki że nareszcie ktos stanoł w obronie matrixa,i poruszył sprawy symbolik jakie w nim były,madai powinny o tym bardziej mówić,respect

ocenił(a) film na 10
Deterministic

a wieci co wam powiem? MATRIX RULEZZ!!!!! Wszystkie części! I nikt tego nie podważy! Ludzie mają koszmarny gust, np: "Wiece, pielwsa ceść matriksa była supel, ale dluga to sa duso akcji, a tsecia to za mało bicia się....:" Ludziom nie podobała się druga bo niby "tylko się bili", a trzecia bo "za mało się bili", ONI GÓWNO WIEDZĄ!!! Nie znają się, oglądają film raz na tydzień na Polsacie, albo na TV4 z Chuckiem Norrisem i myślą, że umieją rozróżnić dobry film od złego. "Gusty się ma, nie mówi się o nich", nieprawda, jęsli ktoś ma spaczony gust i słucha Britney Spears, albo innego badziewia to trzeba mu pokazać "jasną ścieżkę Jedi". :) Podrawiam fanów Matrix'a! Trzymajcie się i jak wam ktoś powie, że Matrix 2 i 3 był głupi, to go wyśmiejcie!

użytkownik usunięty
appolyon

Absolutnie się z tobą zgadzam. Matrix to jest najbardziej genialny film jaki ktokolwiek kiedykolwiek stworzyl. Za kazdym razem ogladajac go odkrywa sie cos nowego, cos co sie przeoczylo. Po prostu chyba nikt drugiej takiej trylogii nie stworzy. Mnie tez denerwyje gadanie o tym ze dwie ostatnie czesci zostaly zrobione tylko dla kasy i ze sa slabe itp. Matrix to najlepszy film wszechczasow!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

użytkownik usunięty
Deterministic

Przepraszam jakiej wojny? Przecież wojna była dawno temu, a ludzie żyjący w Matrixie tak naprawde leżą w kokonach? Nie można cofnąć czasu, a to oznacza, że ludzie dalej bedą zyli w Matrixie, bo świat jest jedną wielką ruiną, a wątpie żeby maszyny zrezygnowały z tak dobrego źrodla energii. Gorzej z ludźmi, którzy żyją w Zionie - oni praktycznie nie mają gdzie wrócić, a w zakończeniu rewolucji to mogą "cieszyć się z odzyskania ich śmietnika". Jeżeli powstanie kolejna o część np. "odbudowie świata" to potomkowie Żeromskiego mogą szukać prawników i szykować ich do batalii z Warner Bros. o plagiat na Przedwiośniu ;)))))

P.S. Co do powyższych "ciekawostek" to można się ich domyślić, ewentualnie wpisac w dobrych wyszukiwarkach chociażby imiona głównych bohaterów (Merowing, Sati, Persefona) a w ostatecznosci zrobic sobie powtórke z mitologii starozytnej - biblioteki miejskie jeszcze nie zostaly zniesione z powierzchni ziemi - jak widać matrix to daleka przyszlosc, a zwlaszcza w Polsce ;)

Deterministic

w tej Trylogii wszystko ma jakieś znaczenie, nawet biała sukienka z płetwami Persefony w Le Vrai coś znaczy. Niestety fabuła matriksów nie opiera się tylko na dialogach i dlatego tego nikt nie kuma tak jak trzeba.

Deterministic

1. The Best
2. Bardzo dobra
3. Zwykła do bólu - uparłeś się na symbolikę, tu jej bardzo mało (o ile pamiętam - chęć snu w kinie - to pod koniec). Najwięcej jej w 2 części.

ocenił(a) film na 10
Kismeth

ej, odwal się od jakiejkolwiek części Matrix'a, z całym szacunkiem, nic do ciebie nie mam, ale ODWAL SIĘ OD JAKIEJKOLWIEK CZĘSCI MATRIX'A! Matrix jest wporzo, a jak chciałeś wyjść z sali w kinie na Revolutions to coś z tobą nie tak, bo na 3 część się szło do kina, z uwagi na efekty specjalne. Nic do ciebie nie mam, ale uważaj co ówisz, bo mogłeś się pomylić.

appolyon

No właśnie SZŁO SIĘ DO KINA NA EFEKTY SPECJALNE... ja liczyłem na wyjaśnienie końca panowania maszyn, a co otrzymałem?! Fajne efekty specjalne podczas wojny z maszynami (przez 2/3 filmu prawie to samo). Później ślepy nemo, który widzi... :) (To jeszcze rozumiem, skoro ma taką moc). Beznadziejną końcówkę, bezduszne maszyny wchodzą w pakt z ludźmi... końcówka jedna z najgorszych w historii kina!

ocenił(a) film na 9
Deterministic

agent Smith w Reaktywacji po uderzeniu w ścianę powiedział "More!", ja też to mówię "Więcej!" :)

ocenił(a) film na 9
Deterministic

agent Smith w Reaktywacji po uderzeniu w ścianę powiedział "More!", ja też to mówię "Więcej!" :)

Deterministic

Ostra jazda, prosimy baaardzo i adresik forum z takimi ciekawostkami....

Deterministic

Więcej będzie za pare tygodni na pewnej stronce o Matriksie, która dopiero powstaje. Oczywiście będzie ona miała swoje forum.

Deterministic

prawie jak na dawnym forum matrixworld... hehe ;]

użytkownik usunięty
Deterministic

A co Wy na to...??

Matrix: Reaktywacja - objaśnienie
To co widzicie przed sobą, jest egzegezą wybranych części "Matrix: Reaktywacji", dokonaną pod kątem porównawczo-literacko-stylisty cznym. Moja podstawowa teza brzmi następująco: "Matrix: Reaktywacja" jest opowieścią nawiązującą do Księgi Rodzaju. Jednak nie opowiada o samym Stworzeniu, lecz o tym, co następuje po nim -- o Transcendencji; o tym jak Wąż, czyli Loki -- bóstwo-innowator, czyli Neo, wyprowadza ludzkość z Ogrodu Eden do Królestwa Środka. (Skłaniam się ku przypuszczeniu, że cała trylogia będzie również opowieścią o ewolucji maszyn.)


Spis treści
• Przedmowa o nieposłuszeństwie (2.01)
• Fundamenty analizy
• Architekt (fragment przemeblowany w wersji 2.0)
• Taniec w Zion
• Wyrocznia
• Agent Smith
• Cała historia
• Komentarze czytelników (1.65, po ostatecznej korekcie, ENG)
• Argumenty czytelników (1.65, ENG)


Przedmowa o nieposłuszeństwie


"Nie jestem tylko numerem! Jestem wolnym człowiekiem!"
--Numer 6, The Prisoner

"Wkrótce potem, znając reguły, wiedziałem co muszę zrobić, a jednak nie zrobiłem tego. Nie byłem w stanie. Byłem zmuszony zostać, zmuszony sprzeciwić się regułom."
--Smith, Matrix: Reaktywacja

Thomas Anderson był nieposłusznym obywatelem. Często spóźniał się do pracy. Nie robił tego, co mu kazano. Nie był pozytywnie nastawiony do władz. Dzięki tej postawie, fani pierwszego filmu mogli łatwo identyfikować się z głównym bohaterem. Każdy z nas pewnie uśmiechnął się pod nosem, gdy Thomas Anderson zaoferował Agentowi Smithowi swój środkowy palec w zamian za telefon.
Wyobraźmy sobie więc sytuację, w której nasz kolega Tom robi dokładnie to, czego się od niego oczekuje. Po reprymendzie od szefa, Tom pojmuje swój błąd, siada z powrotem w kabinie i dostosowuje się do obowiązujących reguł. Nieciekawa historia –- Tom pracuje jak mróweczka w swojej kabinie, dokładnie według poleceń. Koniec. Tom staje się częścią systemu.
Na nasze szczęście, pan Anderson zmuszony jest się jednak sprzeciwić; stąd cała historia. Ale nie chodzi tu jedynie o materiał na opowieść. Absolutnie. Sednem wszystkiego jest sam wybór -- z czego Neo zdaje sobie ostatecznie sprawę w komnacie Architekta. U podstawy całej tej historii leży więc jeden fundamentalny wybór: być robotem czy być człowiekiem; sen czy jawa; śmierć czy życie. Ktoś zawsze będzie nam mówił, co mamy robić. Robot, istota zamknięta w swym żelaznym pancerzu, będzie robiła co jej każą. Będzie posłuszna. Istota ludzka jest nieposłuszna. Człowiek pokaże Agentowi Smithowi palec. Człowiek zerwie i zje jabłko.
Architekt postawił Neo przed tym właśnie wyborem. Neo zdecydował, że nie będzie już częścią maszynerii Matrix. Dzięki temu stał się wolny.
Moim skrytym przypuszczeniem jest, że gdy Neo opuścił komnatę Architekta, na twarzy Architekta pojawił się triumfalny uśmiech.

Fundamenty analizy

Bardzo nie podobają mi się komentarze ludzi na temat "kłamstw", w jakie podobno ten film obfituje. Z bliżej nieokreślonego powodu, ludziom łatwiej jest uwierzyć, że postaci w filmie próbują oszukać się nawzajem i że twórcy usiłują oszukać widzów; niż stworzyć spójną tego filmu analizę. Strasznie nie podoba mi się wyobrażenie, że widzowie są oszukiwani. To słabiutka teoria, która w ogóle nie wymaga wnikliwego przyjrzenia się opowiadanej historii. Ponieważ, jeżeli jesteśmy oszukiwani, możemy stworzyć jakąkolwiek fantastyczną teorię i nikt nie będzie w stanie jej obalić. Można wymyślić wszystko co nam się żywnie podoba, i aby to pasowało, wystarczy stwierdzić, że wszyscy w filmie mówią nieprawdę.
Dlatego więc, ściśle wyznaczam konkretne fundamenty mojej analizy:
1. Nikt w filmie nie "kłamie". Na przykład -- jeżeli Smith mówi Neo, że istnieje między nimi więź, tak rzeczywiście jest.
2. Same filmy jako takie nie powstały po to, by oszukać widza. Innymi słowy -- pierwszy film nie był jednym wielkim oszustwem. Ucieczka z Matrix do świata rzeczywistego nie jest oszustwem. Świat rzeczywisty jest naprawdę prawdziwy. (Mówiąc dosadniej -- teoria "Matrix wewnątrz Matrix" to bzdura.)
3. Uważam, że można zbudować rzetelną analizę filmu, opierając się wyłącznie na tym, co się w nim znajduje. Emocjonalnych interpretacji nie traktuję zbyt poważnie. (Podejście emocjonalne wyklucza merytoryczną dyskusję, jest więc bezzasadne.)
4. Wierzę, że jest wielu (dobrych) autorów, którzy konstruując daną scenę, czy umieszczając w niej konkretne odniesienie, robią to świadomie, intencjonalnie, a nie po to, aby zapełnić czymkolwiek czas ekranowy czy pokazać parę cycków. Zaliczam do tej kategorii braci Wachowskich. Jeżeli coś znajduje się w filmie, zakładam, że nie pojawiło się tam przypadkiem.
5. Nawiązując do punktu 3., starałem się nie nawiązywać w ogóle do Animatrix ani gry Enter the Matrix; okazało się to jednak niemożliwe. Jakoś to przeżyjecie.

Architekt
[Nie myślcie tylko, że wyrzuciłem przy przepisywaniu poprzednie przemyślenia -- oto starsza wersja rozdziału o Architekcie (ENG).]
Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz...; I tak upłynął wieczór i poranek --dzień szósty.
--Księga Rodzaju, 1:27;31

Architekt to Bóg, taki jakim go widzimy w historiach stworzenia w Księdze Rodzaju (są dwie historie stworzenia). Bóg ten ma pewne charakterystyczne cechy. Stworzył świat w ciągu sześciu dni, postanowił odpocząć i rozpoczął swe wieczorne przechadzki w Ogrodzie Eden. I ostatnia, najważniejsza rzecz –- w ogrodzie tym umieścił drzewo Wiadomości Dobrego i Złego, zakazując człowiekowi zrywać z niego owoce. Tak samo jest z Architektem. Stworzył Matrix, po czym usiadł w wygodnym fotelu i ogląda rozwój wypadków na swych ekranach. Tak jak Bóg, Architekt przestrzega przed zdobyciem zbyt dużej wiedzy. Obydwaj mówią: "Daję wam doskonały świat, w którym możecie sobie żyć. Tylko nie zaczynajcie zastanawiać się zbyt intensywnie nad tym dlaczego tu jesteście, czy skąd bierze się deszcz, czy jak to wszystko w ogóle działa."
Jest to ujęcie Boga jako Stwórcy, jako Ojca. Dobrą analogią jest Brahma. Brahma stwarza świat, ale nim nie rządzi. Wszystko co robi Brahma, sprowadza się ostatecznie do siedzenia na swym kwiecie lotosu. Jest jak kosmiczny Zegarmistrz deistów, który nakręca sprężynki w mechanizmie, po czym zadowala się obserwacją rezultatów. W dodatku do tej, charakterystycznej dla Brahmy cechy, i Bóg z Księgi Rodzaju, i Architekt, zabraniają człowiekowi wiedzy. Pozostaje jeszcze kwestia węża.
W Ogrodzie Eden nie ma żadnych problemów. Nie istnieje cierpienie. Przypomnijmy sobie słowa Agenta Smitha z pierwszego filmu: "Pierwszy Matrix zaprojektowano jako doskonały ludzki świat. Gdzie nikt nie cierpi. Gdzie każdy byłby szczęśliwy." Architekt to potwierdza. (Nie ma jednak dokładnej korelacji między poszczególnymi wersjami Matrix a Ogrodem Eden - po prostu każda z nich nim jest.) Ogród istnieje poza czasem, cechę tę posiada również Matrix. Tę cechę świetnie podkreślają moi korespondenci, co możecie znaleźć na stronie z komentarzami. Jak długo trwał rok 1999 w tej wersji Matrix? Nic się nie zmienia; po co ma się zmieniać, skoro już jest doskonałe. Nie ma w tym życia, ponieważ aby coś rosło, rozwijało się i żyło, potrzebna jest zmiana. Stąd Drzewo Wiadomości, które jest furtką do istnienia w wymiarze czasu. W Matrix, furtka ta objawia się w postaci czerwonej pigułki.
Ale jest tu też wąż. Często pomija się fakt, że wąż jest stworzeniem Boga, które Bóg sam umieścił w Ogrodzie. Dlatego też nie można utożsamiać węża ze złem. Jednym (wydaje mi się, że adekwatnym) z epitetów, jakimi określa się węża, jest "crafty" [przebiegły, chytry; ale również, przymiotnik odrzeczownikowy od "craftsmanship", czyli "rzemiosło" -- przyp. tłum.] Jest to więc Loki, przebiegłe bóstwo, które oszukuje i płata figle; jak również wnosi nowe "technologie", innowacje. Kwintesencja hakera, w całej rozciągłości [1]. Z początku identyfikowałem z Lokim Neo, lecz w pierwszym filmie to Morfeusz pasuje do tej roli, przynajmniej w początkowej części. (Na końcu, Lokim jest już w 100% Neo, i tak pozostanie do końca trylogii. Morfeusz pasuje również jednak z tego powodu, że był dla Neo mentorem, guru, który ukazał Neo drzwi do oświecenia. Gdy to następuje, Neo przewyższa Morfeusza.) Jakby na to nie spojrzeć, rola pozostaje jednakowa: "kuszenie" ludzi zakazanym owocem -- czerwoną pigułką -- aby mogli oni opuścić Ogród i trafić do prawdziwego świata, w którym istnieje cierpienie i upływa czas. Spójrzcie, że Neo naprawdę zdaje sobie sprawę z upływu czasu dopiero po obudzeniu go z Matrix.
Zasadniczą cechą czerwonej pigułki i "efektu Lokiego" jest fakt, iż -- tak jak w Księdze Rodzaju -- są one umieszczone w Matrix przez samego Architekta. Co stawia relację pomiędzy Architektem i Neo w bardzo interesującym świetle.
Pomiędzy Architektem i Neo istnieje bardzo silny kontrast wizualny. Podczas ich spotkania, Architekt jest cały odziany w biel, zaś Neo, cóż, wygląda jak diabeł wcielony w swoim czarnym stroju. To bardzo dobra interpretacja. Boskość Architekta nie podlega kwestii, ponieważ to on jest stwórcą świata, z którego przybywa Neo; którego z kolei możemy już całkowicie utożsamić z rolą Lokiego/węża. I nie mówimy tu o starciu dobra ze złem. Wąż w Ogrodzie nie jest siłą zła -- jest siłą przemiany. Wąż jest katalizatorem, który uruchamia nasze rozważania o tym, co wokół nas się znajduje. Z jednej strony, wąż odpowiedzialny jest za spowodowanie wydarzeń, które w prostej linii doprowadziły do powstania rolnictwa (wąż jest więc innowatorem, wynalazcą, tzn. Lokim). Z drugiej strony, samo przedstawienie węża jest chyba najbardziej elementarnym wyobrażeniem czasu (i życia), więc "podążając za wężem" wychodzimy z istniejącego poza czasem Ogrodu do wymiaru, w którym ten czas płynie. Tylko opuszczając Ogród możemy obudzić w sobie prawdziwe człowieczeństwo. Oczywistym wydaje się, że istnienie w rzeczywistym świecie jest atrakcyjniejsze od istnienia w Matrix. Może i jest brudne i ciężkie, ale przynajmniej mamy jego świadomość.
Mamy więc Neo w roli węża, działającego w kierunku obalenia kreacji Architekta. Neo jest zatem diabłem [2]. Bardzo ważne jest, aby zdać sobie sprawę, że Neo reprezentuje "diabelski element" umieszczony w Matrix przez Architekta. (Sam Neo-diabeł wydaje się być jednak bardziej dzieckiem Matki niż Ojca.) Innymi słowy, Bóg stworzył diabła i umieścił go w swym świecie w konkretnym celu.
Przedstawię teraz kilka linijek dialogu Architekta z Neo; postaram się użyć ich do rozgryzienia, co rzeczywiście dzieje się w tej scenie. Kolejność nie jest ważna; to po prostu fragmenty, które uznałem za najbardziej godne podkreślenia.
ARCHITEKT - Masz wiele pytań, lecz pomimo, że w wyniku procesu twoja świadomość uległa przemianie, nieodwołalnie pozostajesz człowiekiem.
Zakładam więc, że Architekt nie kłamie podczas tej rozmowy. Tym samym, mówi bardzo wyraźnie, że Neo jest człowiekiem. To najlepszy argument przeciwko teoriom zakładającym, że Neo to program. Ważne by już teraz założyć, że Neo jest człowiekiem, gdyż zależy od tego końcowy rezultat.
ARCHITEKT - [Zrozumiałeś] szybciej niż inni...
ARCHITEKT - Podczas gdy pozostali doświadczali tego [przywiązania] w bardzo ogólny sposób, twoje przeżycie jest o wiele bardziej specyficzne. Vis-a-vis, miłość.
Znaczenie tych słów jest oczywiste. Wcześniej istnieli "inni" -- inni Neo -– ten jednak różni się od poprzednich. Różnica ta objawiła się już wcześniej, w scenie z Merowingiem, lecz tu znajdujemy jej wyraźne potwierdzenie. Merowing zaznacza, że Neo różni się od swoich poprzedników, będąc zaskoczonym nadludzkimi umiejętnościami, jakimi dysponuje Neo. (Nie spodziewa się, że Neo wygra walkę z jego ochroną w zamku.) To, że ta inkarnacja jest inna, znaczy też, że każdy z poprzedniej piątki wybrał drzwi po prawej.
ARCHITEKT - Osobiście preferuję liczyć według występowania po sobie kolejnych anomalii, w którym to wypadku, jest to szósta wersja.
Istniało więc już wcześniej pięć inkarnacji Neo. W podobny sposób hinduski bóg Indra zostaje postawiony przed faktem, iż istniały przed nim niezliczone ilości Indrów. Znaczy to: jesteś częścią czegoś większego niż ty sam. Ogromne znaczenie ma również fakt, iż Neo jest szóstą inkarnacją.
ARCHITEKT - Natrafiła [ona, czyli Matka] na rozwiązanie, przy którym prawie 99 procent testowanych akceptowało program, dopóki dawano im możliwość wyboru.
NEO - Wybór. Problemem jest wybór.
Jak często pojawiał się w Reaktywacji motyw wyboru i wolnej woli? Wiele razy, i zostaje on ostatecznie uwypuklony właśnie w tej scenie. Wszystko jest kwestią wyboru. Wybór Neo -- drzwi po prawej lub po lewej -- jest spotęgowaną, super-skondensowaną wersją wyboru, przed którym postawiony jest każdy człowiek podłączony do Matrix. Akceptujesz świat podsunięty ci przed oczy, czy też podążysz za wężem? Wybór ten jest bezpośrednim powodem, dla którego Neo i Architekt ukazani są jako zwalczające się przeciwieństwa -- Bóg i diabeł. Są ucieleśnieniami dwóch możliwych ścieżek postępowania.
Bardzo ciężko jest stwierdzić na pewno, na co liczy Architekt. Większość analiz różni się w tym punkcie. Moim zdaniem, Architekt chce, by Neo wybrał drzwi po lewej [3]. (Tak, jest to całkowicie odmienna opinia od tej, którą prezentowałem w starszych wersjach eseju.) Innymi słowy twierdzę, że po pierwsze: Architekt w ogóle czegoś chce, na coś liczy; i po drugie: tym na co liczy jest wybór przez Neo drzwi po lewej i Trinity. Istnieje kilka kluczowych dowodów na to twierdzenie. Tym, co ostatecznie przeważa dla mnie szalę, jest "pożegnalna kwestia" Architekta.
ARCHITEKT - Nadzieja. Królowa ludzkich złudzeń, zarówno źródło waszej największej siły, jak i największa z waszych słabości.
Dlaczego Architekt wypowiada te słowa? Dlaczego mówi o "nadziei"? Dlaczego po prostu nie powiedział, "Na razie, głąbie"? Ponieważ wydaje mi się, że jest to dla Architekta moment spełnienia. Wie, że jego rola dobiegła końca, gdyż wybierając drzwi po lewej, Neo doprowadzi do zniszczenia Matrix. Wcześniej byłem zdania, że skoro Architekt zakończył zdanie na "słabości", zaklasyfikował tym samym wybór Neo jako nieprawidłowy. Jednak nie. Słabość jest przejawem nie-doskonałości. Człowieka określają jego niedoskonałości, jego słabości. Jest to więc deklaracja uwolnienia się z doskonałości. Neo wydostaje się na wolność. Opuszcza Ogród.
Ale Architekt mówi w tym momencie coś jeszcze głębszego. Spójrzcie uważnie na to zdanie. Mówiąc, że nadzieja jest największym, esencjonalnym ludzkim złudzeniem, Architekt potwierdza, że Neo jest esencjonalnie człowiekiem. To znaczy, że Neo, wybierając Trinity, całkowicie transcendował swe ograniczenia. W pełni wykorzystał swą wolną wolę. Prowadzi to do najbardziej niezwykłej cechy relacji, która istnieje pomiędzy Architektem i Neo.
Neo nr 6 jest stworzeniem człowieka, szóstego dnia. Stworzeniem Stwórcy.
Gdybym teraz zakończył rozdział, byłoby to naprawdę wybuchowe zakończenie, ale muszę jeszcze niestety dopowiedzieć kilka rzeczy. Spróbuję więc zrobić to równie efektownie. Wiedząc to co wiemy, ponownie czytając dialog Architekta z Neo, może nam się rzeczywiście wydawać, że wiele z twierdzeń Architekta jest zaprzeczeniem moich wniosków lub po prostu kłamstwem. Aby poradzić sobie z tą niejasnością, proponuję powrócić do rozmowy Neo z Wyrocznią w pierwszym filmie. Mówi ona Neo rzeczy, które nie są dosłownie prawdą, ale jednak są, ponieważ ostatecznie prowadzą Neo do stania się tym, kim musi się stać. Neo nie ryzykowałby świadomie swoim życiem ratując Morfeusza, gdyby Wyrocznia powiedziała mu, że jest Wybrańcem. Tak samo jest z Architektem -- to co mówi, pozwala Neo stać się tym, kim musi się stać. Wybór Trinity nie miałby znaczenia, gdyby Neo nie musiał myśleć o żadnych konsekwencjach. Nie byłby to wtedy prawdziwy akt wolnej woli.
Jakże ciekawe jest, że Wyrocznia i Architekt kierują się tak podobnymi metodami w tak podobnych celach.
[1] Nie jest to mój własny pomysł. Pochodzi z Cryptonomiconu Neala Stephensona. Gdy pisałem ten esej w maju, założyłem, że moi czytelnicy (przewidywałem, że będzie to 25-30 osób; jakiż byłem naiwny) będą dobrze zaznajomieni z tą książką. [powrót]
[2] To twierdzenie irytuje bardzo wiele osób. Dolewając oliwy do ognia, powiem tak: Chrystus i Diabeł są braćmi. Są parą yin-yang. Diabeł w tobie to to, co złości się na wszelką doskonałość, pragnąc wyrwać się z Ogrodu i rozwijać się; drzazga w twym umyśle. Chrystus w tobie to to, co pragnie powrotu do doskonałości Ogrodu; co pragnie zabić smoka i zjednoczyć się z księżniczką (całością; pełnią). [powrót]
[3] Jezus Chrystus siedzi po prawej ręce Boga. Zatem oferując wybór drzwi po prawej, Architekt zwraca się do Neo, by usiadł po jego prawej ręce i stał się Chrystusem dla Matrix, poświęcając się dla dobra świata. Tak zrobiła każda z poprzednich inkarnacji. Fakt, iż Neo tak nie postąpił, świadczy o tym, że znalazł się on (a razem z nim, Matrix i ludzkość w ogóle) ponad tym i że wkracza w zupełnie nowe rejony. [powrót]

Taniec w Zion

Mowa o scenie, która następuje po przemowie Morfeusza; w której wszyscy tańczą w świątyni, podczas gdy Neo i Trinity udali się razem w odosobnione miejsce (ahem). Scena ta została niesamowicie wręcz zmieszana z błotem. Wielokrotnie padają w jej przypadku stwierdzenia typu: "jest zdecydowanie do dupy" albo "jest zdecydowanie za długa" albo, najczęściej, "jest zdecydowanie niepotrzebna".
Jakże błędne myślenie. Oczywiście, na pewno można było w inny sposób przekazać treści w tej scenie zawarte. Ale i tak wykonała ona dobrze swoje zadanie. (Cóż, spotkałem się z ludźmi, którzy "załapali" tę scenę, ale i tak im się nie podobała.)
Na początku, od razu gdy rozpoczyna się scena, jasne staje się, że wydarzenia mają miejsce w świątyni. Nie jest tu wymagana żadna wyszukana interpretacja: jest to wydarzenie o głębokim, duchowym znaczeniu. W najważniejszych punktach, scena ta przedstawia się następująco:
1. Wielokrotnie powtarzane są ujęcia nagich stóp na ziemi.
2. Ludzie tańczą w seksualnie prowokacyjny sposób.
3. Prawie każda osoba posiada afrykańskie cechy etniczne.
4. Szerokie ujęcia ukazują płynną lawę w centrum świątyni.
5. Neo i Trinity są nadzy i uprawiają seks.
Stopy na ziemi oznaczają, że Zion jest na Ziemi. Proste i oczywiste. Jest to analogia do sceny z Architektem, co prowadzi do głównej tezy. Jesteśmy wyrzuceni z "doskonałości" Niebios i żyjemy w Świecie Rzeczywistym. Symbolicznie rzecz ujmując, Matrix to Niebiosa. Cypher podkreśla to zresztą dobitnie w pierwszym filmie. Świat Rzeczywisty jest trudny, brudny i niewygodny. Matrix jest więc rajem. Podkreśla to jeszcze raz, w pierwszym filmie, Agent Smith, nazywając Matrix "doskonałym ludzkim światem" [parafrazując]. Przypomnijcie sobie scenę u Architekta, emanującą czystością, bielą, doskonałością [4].
Nawiązanie do Biblii jest wystarczająco jasne. Neo, Trinity, Morfeusz i pozostali mieszkańcy Zion odrzucili boski Ogród Eden, zamieniając go na brudną, krecią egzystencję, w której mają jednak przynajmniej wolną wolę.
Drobna dygresja: W ten właśnie sposób interpretujemy węża w Ogrodzie jako wynalazcę, innowatora -- czy też hakera, czy technologa. Wąż jest katalizatorem ludzkiej ciekawości oraz stworzenia agrokultury. Zadaje znaczące pytania, takie jak: "Bóg dał wam takie-a-takie reguły. Biorąc je pod uwagę, czy taki-a-taki rezultat nie byłby możliwy?" [Kolejna dygresja: Pojmuję tego rodzaju symbole (tutaj: węża, Lokiego) jako abstrakcyjne modele pewnych części ludzkiego psyche. W tym rozumieniu, ta część Księgi Rodzaju opowiada więc tak naprawdę o tym, że człowiek, lub grupa ludzi, rozpoczyna drogę duchowego rozwoju dzięki zadawaniu pytań stawianych i podsuwanych im przez węża. Mówiąc inaczej, Bóg chce, abyśmy byli ciekawi, racjonalni...i żebyśmy podchodzili do rzeczy naukowo.]
Przejdźmy do motywu seksualności tańca. Przemowa Morfeusza, która go poprzedza, pomaga nam zinterpretować jego znaczenie: jesteśmy w Rzeczywistym Świecie ciała, krwi, brudu i zwierzęcych instynktów. To nie są Niebiosa, w których boskie, beznamiętne istoty "robią to, do czego istnieją" (w słowach tych zawarta jest całkowicie osobna teza); to Emocje i Namiętności. Podczas pierwszego spotkania z Merowingiem ma miejsce "scena orgazmu", na przykładzie którego Merowing wykłada swe poglądy na temat wolnej woli. Czy zauważyliście jednak, jak rozegrała się ta scena? Orgazm był intensywny...lecz mechaniczny. Nie było w tej scenie nic ze zwierzęcej pożądliwości, wszechobecnej w ukazaniu tańca w Zion. Widzimy w niej ludzi, którzy nie powstrzymują swej zwierzęcości, lecz też nie poddają się jej całkowicie -- jest to ludzka czynność, obwarowana rytmem i naznaczona celem, ale również przepełniona pierwotnymi popędami. Innymi słowy, tańczący rozkoszują się swym człowieczeństwem.
Przepraszam za kolejną dygresję, ale nie chcę, aby uciekła mi pewna kwestia. Różne mitologie w podobny sposób ukazują człowieka jako istotę egzystującą pomiędzy światami. Nordycki koncept Ziemi Środkowej oznacza dosłownie "pośrodku pomiędzy światem zwierząt a światem boskim". Nie tylko Skandynawowie, ale również Chińczycy mają swoje "Królestwo (Państwo) Środka". Być człowiekiem znaczy więc zajmować pozycję pomiędzy instynktami zwierzęcymi a boskością. Morfeusz, w swej przemowie, nawołuje zebranych, by postarali się być usłyszani "od jądra ziemi aż po mroczne niebo" -- innymi słowy, pomiędzy nimi. To tak wyrazista przenośnia, że niemożliwe jest, aby to jeszcze do was nie dotarło.
Afrykańskie pochodzenie ukazanych tańczących również niesie w sobie treść. Afryka to kolebka ludzkości. Czyli, symbolicznie, afrykańskie pochodzenie sygnalizuje to, co fundamentalne w istocie ludzkiej. Sygnalizuje również bardzo jasno narodziny (powstanie, początek), i to na kilka sposobów. Jeżeli Afryka jest "miejscem narodzin", możemy więc powiedzieć, że Afryka to Matka. (Tak! Teraz już rozumiecie, prawda? Nagle zainteresowaliście się Wyrocznią.) (Księga Rodzaju opowiada o narodzinach (powstaniu, początku). Jest to też moim zdaniem opowieść o wskrzeszeniu, stąd tyle interesujących paraleli i nawiązań do historii biblijnych; dlatego też motyw wskrzeszenia pojawiający się w Matriksach jest tak fascynujący.)
Kontynuując motyw matki, zwróćmy uwagę na szerokie kadry wnętrza podziemnej świątyni, parującej gorącą lawą. Ma to dwa znaczenia. Pierwsze to szybka, natychmiastowa interpretacja, która okazuje się zresztą być trafna -- wyobrażenie Piekła. Uzupełnia ona symbolikę Ziemi, przedstawioną przez zabłocone stopy i "afrykańskość" tancerzy. Zanim pomyślicie, że utożsamiam Afrykę z Piekłem, spójrzcie uważnie. Taniec nie odbywa się dosłownie w Piekle, lecz u jego bram. Zion jest tu wyraźnie przedstawiony jako antyteza "Nieba" jakim jest Matrix. (Jeżeli wciąż jesteście zwolennikami teorii "Matrix wewnątrz Matrix", pora ją porzucić. Zion i Matrix są konsekwentnie przedstawiane jako przeciwieństwa. Zatem jeżeli Matrix jest światem wirtualnym, Zion to świat rzeczywisty. Naprawdę.)
Drugie znaczenie ognistej lawy to ukazanie, że znajdujemy się w "łonie" Ziemi. W samym centrum, w jądrze. Nawiązanie do narodzin jest wystarczająco jasne, nie ma co się więc rozpisywać. Zwrócę jednak uwagę na jedno -- hinduska bogini Kali jest boginią życia i śmierci jednocześnie. Właśnie o to chodzi w ukazaniu groty z lawą. Obejrzyjcie sobie Indianę Jonesa i Świątynię Zagłady. Jądro to śmierć, lecz również święte miejsce narodzin ludzkości. W indiańskiej tradycji istnieją historie stworzenia, w których pierwsi ludzie wyczołgują się z dziury w ziemi. Jeżeli jeszcze nie rozumiecie tej metafory, znaczy że jesteście całkowicie pozbawieni wyobraźni.
Zostaje nam jeszcze scena miłosna. Nie trzeba zbytnio wysilać szarych komórek, żeby zrozumieć, że jeżeli scena tańca w świątyni i scena miłosna są ze sobą ustawicznie przeplatane, to symbolizują one to samo. Dobitniej tego już nie wyrażę, więc oto co można wynieść z tej sceny:
• Neo i Trinity są nadzy i uprawiają seks. Najważniejsze, że oni wyraźnie i przekonująco są w sobie zakochani -- pamiętajcie, że maszyny tego nie pojmują. W dodatku, ich seks jest niezwykle udany, co znaczy że akceptują zwierzęcą stronę swej natury -- pamiętajcie, nie jesteśmy w Niebie, lecz na Ziemi, blisko bram Piekła. Pomyślcie o tym.
• Ukazane nam są gniazdka na skórze –- pozostałości po latach spędzonych w Matrix. Kamera poświęca dużo czasu na pokazywanie nam tychże. Neo i Trinity wciąż noszą piętno Niebios, lecz "upadli" (pamiętacie jak spadał Neo?) na Ziemię. Odrzucili Ogród, lecz uwolnili się do swego człowieczeństwa w "Królestwie Środka".
[4] Ebert [jeden z najpopularniejszych amerykańskich krytyków - przyp. tłum.] uważa, że skontrastowanie afrykańskiej etniczności z super-bielą Architekta i jego komnaty niesie ze sobą treści rasowe. Rozumiem, że powinniśmy w takim razie, na wzór feministek, rozpocząć poszukiwania wykluczających przenośni. Całkiem niezła teoria, i pewnie udałoby mi się zbudować wokół niej podstawy krytyczne, gdybym choć odrobinę w nią wierzył. Poza tym, uważam że jest wybitnie przygnębiająca. [powrót]

Wyrocznia

ARCHITEKT: Jeżeli nazwać mnie Ojcem Matrix, ona niewątpliwie byłaby jego Matką.
NEO: Wyrocznia.
Cytat ten podsumowuje ogromną część opowieści. Lecz czego dokładnie matką jest Wyrocznia? Architekt zaprojektował zasadniczo "doskonały" Matrix w wersjach 1.0 i 2.0, jednak obydwie one zawiodły. Architekt opisuje, jak odpowiedź na ten problem znalazł program intuicyjny, czyli Wyrocznia -- tym co wniosła ona do projektu, a czego nie potrafił Architekt, jest czynnik Neo.
W tej krótkiej dygresji chciałbym od razu wykluczyć jakiekolwiek przypuszczenia, że Matką nie jest Wyrocznia. To tak samo błędna interpretacja jak teoria "Matrix wewnątrz Matrix". Najczęściej spotykam się z poglądem, że to Persefona miałaby być Matką. Jest parę niezłych powodów, dla których Wyrocznia jest lepszym wyborem niż Persefona. Zacznijmy od imienia. Wachowscy nie wybierają imion na chybił trafił. Nie wybrali imienia "Neo" przypadkiem, tak jak i nie wybrali imienia "Persefona" tylko dlatego, że fajnie brzmi. Persefona nie jest w mitologii figurą matczyną. Nieprzypadkowo, nie jest nią również w filmie. Nie twierdzę, że Persefona jest kompletnie nieważną postacią, twierdzę jedynie, że na pewno nie jest Matką. Z drugiej strony Wyrocznia, wspaniale zagrana przez ś.p. Glorię Foster, jest figurą matczyną w każdym calu. Daje nawet Neo świeżo upieczone ciasteczka podczas ich pierwszego spotkania -- potrzeba wam czegoś więcej? OK, dygresja skończona.
Parę akapitów wcześniej, wspomniałem o Kali. Jest ona boginią narodzin i śmierci jednocześnie -- znaczy to, że dzięki niej istnieje we wszechświecie i śmierć, i odrodzenie. To wyjaśnia wadę pierwszych wersji Matrix stworzonych przez Architekta, precyzuje kim jest Wyrocznia, oraz dokładnie ukazuje granice inteligencji maszyn (wyjaśnia też dlaczego Architekt nie jest w stanie przewidzieć do końca zachowania Neo; Wyrocznia zaś, prawdopodobnie, w pewnym stopniu potrafi). Cykl śmierci i odrodzenia jest ekwiwalentem rozwoju. Możemy zastosować tę prawdę jako podstawę fizycznej egzystencji, czyli że śmierć i konsumpcja (tego, co zakończyło swe życie) pozwala na rozwój naszych ciał [5]. Możemy też uznać ją za duchową metaforę -- czyli, że rozwój duchowy (stanie się w pełni człowiekiem i wejście do Królestwa Środka) jest niemożliwy bez śmierci i odrodzenia.
Przyczyną upadku pierwszych wersji Matrix był więc fakt, że nie dawały one człowiekowi możliwości rozwoju. Jest to potrzeba tak elementarna, że ludzie nie byli w stanie zaakceptować świata, w którym byli jej pozbawieni. Agent Smith ma rację w pierwszym filmie, mówiąc że "istoty ludzkie postrzegają swoją rzeczywistość przez cierpienie". Śmierć poprzedza odrodzenie. Zauważyliście jak często zależność ta była przedstawiana w obydwu filmach? To, że Smith dostrzega tę prawdę jest niezwykle ciekawe w kontekście dalszej interpretacji.
Fakt, iż Architekt zaprojektował dwie pierwsze wersje Matrix bez możliwości rozwoju, świadczy o tym, że maszyny nie za bardzo pojmują czym on jest. Nie są więc w stanie się rozwijać; dążą więc w zamian do niezmiennej doskonałości. Jedynym sposobem, w jaki do tej pory się "rozwinęły", była reakcja na ludzkie działania. Wyrocznia zdaje sobie z tego sprawę, dlatego też mówi, że "jedyny sposób na przyszłość to trzymać się razem" [parafrazując]. Wie, że maszyny popadną w stagnację bez ludzi, którzy umożliwialiby im rozwój.
Możemy więc utożsamić Wyrocznię z Kali. Daje światu śmierć i cierpienie, lecz również odrodzenie. Wyrocznia mogłaby zapobiec wielu cierpieniom, gdyby dawała ludziom więcej wiedzy i wskazówek. Lecz gdyby tak postępowała, żaden z głównych bohaterów nie dojrzałby, nie rozwinął się -- zaś przede wszystkim, Neo mógłby nie stać się Wybrańcem. Dlatego też mówi do Neo: "sam musisz zdecydować, czy uwierzyć mi czy nie" [innymi słowy: czy jestem z wami czy przeciw wam]. I tak naprawdę nie jest to do końca jasne, lecz wydaje się, że na dłuższą metę, jest ona jednak po stronie ludzi.
Zasugerowałem też, że Wyrocznia potrafi przewidzieć zachowanie Neo. "Zrodziła" czynnik Neo do Matrix. Czynnik ten jest jej wyjątkowym dzieckiem (rozszerzając metaforę, może jej dzieckiem można też nazwać samego Neo). Architekt nie rozumie go (ani Neo) -- rozumie jedynie podstawowe parametry jego działania. Skoro jednak Wyrocznia podarowała Matrix możliwość rozwoju, musi w takim razie pojmować jego sens (nawet jeżeli sama nie jest do niego zdolna -- nie można rozwijać się i pozostawać w niezmienności jednocześnie). Architekt uważa, że czynnik Neo jest sposobem na utrzymanie stałości i niezmienności systemu, ale to niemożliwe. Za każdym kolejnym razem powtarza się cykl śmierci i odrodzenia, cała ludzkość rozwija się odrobinę, czego szczególnym wyrazem jest Neo. Dzięki swej naturze, dzięki pragnieniu rozwoju, ludzkość odrzuci również tę wersję Matrix.
Jest coś jeszcze w kwestii samego Wybrańca. I Architekt, i Merowing, mówią o poprzednikach i wcześniejszych wersjach "Neo". Podejrzewam, że za każdym kolejnym razem był on (lub ona!) trochę potężniejszy, lecz nie na tyle, by zauważyły to maszyny. W filmach pojawia się mnóstwo odniesień do buddyjskiej/hinduistycznej reinkarnacji, możemy więc powiedzieć, że każda kolejna inkarnacja to ta sama dusza zmierzająca (rozwijająca się) w kierunku Oświecenia. [Gdyż wg hinduizmu -- cytując Encyklopedię Powszechną PWN -- "Każdy człowiek w swoich kolejnych wcieleniach może doskonalić karman (bilans dobrych i złych uczynków z wszystkich dotychczasowych inkarnacji), aby ostatecznie wyzwolić się z kołowrotu egzystencji, który może trwać tysiące lat." -- przyp. tłum.] W pierwszym filmie, Wyrocznia mówi Neo, że nie jest jeszcze Wybrańcem: "Nie wiem na co czekasz. Może na kolejne wcielenie." Nie chodzi jej w takim razie o wypełnienie cyklu śmierci i odrodzenia, o którym mówiliśmy; lecz o wciąż reinkarnującego się Neo, nieustannie ewoluującego do zostania tym właściwym Wybrańcem. Wyrocznia wie, że to w końcu się stanie. Potrzeba do tego sześciu inkarnacji.
Powracając do wniosków o Architekcie -- i Architekt, i Wyrocznia, mówią Neo rzeczy, które prowadzą go ku oświeceniu. Co ciekawe, nie otrzymujemy też żadnych dowodów wskazujących na to, aby Wyrocznia i Architekt byli sobie przeciwni. Hinduistyczna boska trójca to Brahma, Wisznu i Śiwa. Każdy z tych bogów posiada małżonkę, która odzwierciedla i komplementuje moc danego bóstwa. Dokonajmy więc drobnej zamiany i zastąpmy Śiwę jego "żeńskim" odpowiednikiem -- Kali, którą utożsamiliśmy już z Wyrocznią. Jak wspomniałem na początku, Architekt jest tożsamy z Brahmą. Działają oni razem nad stworzeniem oświeconej istoty ludzkiej -- Neo; lecz prawdopodobnie również nad oświeceniem maszyn. Jeżeli dobrze rozumuję, będziemy musieli jeszcze zidentyfikować Wisznu, lecz z tym będziemy musieli poczekać do Rewolucji.
[5] Nie ma dla was drogi odwrotu, wegetarianie i weganie. Czegokolwiek byście nie zjedli, to coś też przecież kiedyś żyło. Jeżeli zjadacie to, co spadło z drzewa, i tak interferujecie w reproduktywny cykl danej rośliny, co tożsame jest ze śmiercią. Nie ma życia bez śmierci. To niesmaczne, lecz jednocześnie dzięki temu istnieją religie. [powrót]

Agent Smith

Prawda o Smithie jest banalna, lecz droga prowadząca do jej odkrycia jest pełna komplikacji. Innymi słowy, Smith ma wiele obliczy, z których każde jest prawdziwe, jednak żadne z nich nie jest podobne do drugiego, pomimo że wszystkie razem tworzą niejako jedną odpowiedź.
Ujmując więc tę odpowiedź najprościej jak się da -- Smith jest dla maszyn tym, czym Neo jest dla ludzkości.
Oblicze pierwsze: Wyciszenie umysłu. Zacznę od standardowej anegdoty o górze. Każdy doświadczony alpinista powie wam, że każda góra posiada wiele ścieżek prowadzących na szczyt. Jedni poradzą sobie lepiej na pierwszej, inni na drugiej, itd. Z logicznego punktu widzenia, niemożliwe jest rozróżnić te ścieżki. Można stwierdzić, że: "Większość ludzi preferuje tę ścieżkę". Nie czyni jej to jednak "lepszą". Tak samo jest z uzyskaniem Oświecenia. Ciężko jest powiedzieć, powiedzmy w świetle nauk Konfucjusza, że któraś ze ścieżek jest zła, jeżeli prowadzi nas wyżej, w kierunku szczytu. Należy odnieść tę naukę do Smitha, aby właściwie go postrzegać. Jest nemesis dla Neo, jego najpotężniejszym wrogiem, nasze standardy myślenia natychmiast więc rozdzielają ich na "dobrego" (Neo) i "złego" (Smith).
To samo dotyczy Dartha Maula. Powierzchownie, wydaje się on zły do szpiku kości. Nie można jednakże zaprzeczyć, że jest on potężny, a ja zawsze utożsamiałem Moc z czymś na wzór oświecenia uzyskiwanego w kung-fu -- Jedi i Sith władają zdumiewającą mocą, dlatego że wyciszyli swe umysły i osiągnęli harmonię ze światem wokół, co zdecydowanie nazwać można stanem oświeconym. (Ostatnio trzeba było jednak zacząć dostosowywać swe poglądy, gdyż Lucas zepsuł nam zabawę wyjaśniając, że Moc uwarunkowana jest od krwi.) Darth Maul wszedł na szczyt góry za sprawą nienawiści i gniewu, lecz faktem pozostaje, że udało mu się w ogóle na ten szczyt dostać. Smith jest podobny. Strasznie nienawidzi ludzi, a Neo w szczególności. Dzięki temu osiąga jasność. A właściwie spokój. Smith mówi Neo, że odnalazł cel, co jest znakiem osiągnięcia pewnego stopnia wyciszenia i spokoju ducha. Jeżeli poszukujemy celu, potrafimy być bardzo nieefektywni, lecz gdy poświęcimy się nadrzędnej idei, natychmiast zaczynamy działać ze zdwojoną siłą.
Oblicze drugie: Wędrówka bohatera. Oto dodatkowe dowody, że to co przeszedł Smith jest równoważne do "wędrówki" Neo. Nie jesteśmy świadkami tych wydarzeń, lecz Smith mówi o nich wystarczająco dużo, abyśmy mieli się o co zaczepić. Chronologia wygląda następująco:
1. Neo powoduje eksplozję Smitha, co wyraźnie oznacza jego śmierć.
2. W jakiś sposób Smith zostaje wskrzeszony.
3. Smith jest przez dłuższy czas zakłopotany i zdezorientowany.
4. Smith znajduje cel (zniszczyć Neo).
Jakże zadziwiający jest punkt drugi. Widzicie, wskrzeszenie jest zjawiskiem w świecie ludzkim. W świecie maszyn nie istnieje. Wskrzeszenie jest fragmentem cyklu śmierci i odrodzenia -- elementarnej części biologicznego życia. Najlepszy sposób na podsumowanie tego wydarzenia to to, że Smith został uduchowiony. Może się teraz rozwijać, może rozpocząć swoją wspinaczkę na szczyt.
W punktach 2. i 4. istnieje jeszcze pewien podtekst. Mówimy tu o wędrówce bohatera w najbardziej fundamentalnym sensie (tak jak w Iron Johnie Roberta Bly, etc.). Smith nie tylko więc zostaje wskrzeszony do egzystencji, lecz natychmiast rozpoczyna cykl duchowego rozwoju. Niesamowite, że rozpoczyna również wędrówkę kolejnego bohatera, na naszych zresztą oczach -- przejmuje avatar Bane'a i kopiuje się do jego mózgu. Jeżeli dla was nie jest to przekroczenie progu największej z przygód, to nie wiem już co powiedzieć. (Nie chcę, żeby ktokolwiek się w tym wszystkim zgubił: Luke Skywalker przekracza próg przygody, gdy decyduje się lecieć z Benem Kenobi na Alderaan. Neo –- gdy decyduje się podążyć za białym królikiem do klubu.) Przez jakiś czas Smith jest w świecie rzeczywistym zdezorientowany i niezgrabny, jednak dochodzi do siebie i wyrusza na swoją "misję" -- dźgnąć Neo nożem w plecy.
Pora na dygresję: Podczas moich rozmów mailowych z sentenimentem (który podszkolił mnie mocno w kwestii Animatrix) zacząłem naprawdę wchodzić głębiej w psychologiczne aspekty pragnienia Smitha, czyli zgładzenia Neo. Trochę to mroczne, więc jeżeli jesteś wyjątkowo wrażliwy/a, przeskocz do następnego akapitu. Mordercy, w większości, dokonują przez zabójstwo aktu zawładnięcia. Zabijają to, czym pragną się stać. Mitologicznie rzecz ujmując, jest to naturalne następstwo tradycji polowania-zabijania-konsumpcji . Siouksowie i inni mieszkańcy równin często spożywali niektóre fragmenty upolowanej zwierzyny, aby posiąść ich moc, np. wciąż bijące serce świeżo zabitego bizona. Kanibalizm jest wyrażeniem tego samego -- kanibal zjada drugiego człowieka, aby posiąść jego moc. (Obejrzyjcie Ravenous; ciężkostrawne, ale idealnie na temat.) [Film o kanibalach w dziewiętnastowiecznej Ameryce -- przyp. tłum.] Jest wiele myśliwskich rytuałów uosabiających akt kanibalizmu, i pomimo że mogą się wydawać, jak na nasze ucywilizowane gusta, całkiem przerażające, to ucieleśniają one w sobie, co znaczy prawdziwe życie. Tak jak Oroboros, wąż-świat zjadający swój własny ogon.
Oblicze trzecie: Stopniowy rozwój. W ten sposób dotarliśmy do najważniejszego chyba oblicza Smitha. Możliwość rozwoju, którą Neo wszczepił Smithowi. (Lecz kto konkretnie wskrzesił Smitha? Oto zagadka.) To zdecydowanie religijna kwestia, nadająca się do kontemplacji; to właśnie wpędza Smitha w całe to zakłopotanie -- jak się rozwijać? Maszyny nie wiedzą. W końcu, Smith dedukuje więc, że rozwój to rozmnażanie. Zauważcie, jak idealnym kandydatem do takiej właśnie dedukcji jest Smith -- jak wiele spędził przecież czasu na poznawaniu ludzi i ich natury, którą uznał za właściwą wirusom. Nie można w sposób logiczny zdefiniować rozwoju bez uwzględnienia kwestii rozmnażania, choćby na poziomie komórkowym. Niezwykle interesujące, ponieważ znaczy to, że Smith zachowuje się jak prymitywna forma życia. Dopiero uczy się jak to jest być rozwijającą się istotą. A nauczy się szybko (zobaczycie).
Powróćmy na chwilę do moich konwersacji z sentenimentem. Stwierdziłem to już podczas naszych rozmów, lecz teraz po raz pierwszy mówię o tym publicznie: przypomnijcie sobie, co Smith mówił Morfeuszowi podczas przesłuchania w pierwszym filmie, a dostrzeżecie niezwykłość faktu, że Smith rozmnaża się jak wirus. Gdy próbował wydusić z Morfeusza kody do jednostki centralnej Zion [6], przyznał się, że postrzega ludzi jako wirus gnębiący Ziemię. Jego ton pełen był odrazy -- jakby ludzkość miała zostać zgładzona za to, że posiada gwałtowną naturę. Cały Smith. Do cna zniesmaczony ludźmi i ich -- czym? – niepohamowanym rozmnażaniem!
Smith stał się więc tym, czego najbardziej nienawidzi, innymi słowy, upodobnił się do ludzi. I obwinia za to Neo.
Oblicze czwarte: Smith hakerem. Czemu nikt nie zauważył jakim to hakerem stał się Smith? Sposób w jaki "zaraża" to przecież magia. Część publiki, złożona z kujonów-frajerów, prawdopodobnie postrzega Smitha jako fantastycznego, Gibsonowatego kowboja w super-zmysłowej rzeczywistości, czyli dokładnie tak samo jak...hm...Neo! Nie mam pojęcia, czemu tak mało osób dostrzega podobieństwo. Smith hakuje jak szalony, czyni go to takim samym Lokim jak Neo. Smith nie hakuje jedynie Matrix, lecz również rzeczywistość, kopiując się do mózgu człowieka -- czyli hakując mózg. Porównanie ze Snow Crash [powieść Neala Stephensona o hakerze-samuraju, pełna odniesień do sumeryjskich mitów; cyberpunkowy klasyk -– przyp. tłum.] jest nieuniknione, co tylko podkreśla jeszcze bardziej trafność koncepcji hakera.
Ale chwila... Hakować mózg? Dużo ludzi w tym właśnie miejscu odpada, a szkoda, bo zaczyna się robić naprawdę ciekawie. Na Slashdot spotkałem się z opiniami, jak "nieprawdopodobnym" jest, że Smith potrafi zhakować mózg człowieka i skopiować się do niego, gdyż formaty są niekompatybilne (czy coś takiego). Cóż, załóżmy jednak, że jest to możliwe. Dlaczego inni agenci tego nie robili? Ponieważ są niekompatybilni. Smith zaś stał się kompatybilny. Wszystkie implikacje tego twierdzenia objęłyby opasłe tomisko, lecz nam wystarczy jedynie małe podsumowanie -- kwintesencja tego, co to oznacza:
• Maszyny i ludzie mają o wiele więcej wspólnego niż się wydaje.
• Smith zwiastuje pojawienie się programu/maszyny, który żyje w sposób podobny do człowieka, co oznacza, że istnieje możliwość porozumienia. Innymi słowy, ludzie i maszyny są w stanie żyć razem [7].
To bardzo poważny dowód, wskazujący dokąd może zmierzać cała historia; łączy się to też bardzo płynnie ze słowami Wyroczni o podążaniu razem w przyszłość. Wypada więc zastanowić się, czy Wyrocznia potrafi przewidzieć zachowanie Smitha. Nie jestem absolutnie w stanie tego stwierdzić, lecz skłaniam się ku "tak". Jedyny powód, dla którego tak mówię to metafizyczny smaczek jakiego dodałoby to opowieści... Każdy z nas zostałby postawiony w sytuacji, w której zmuszony byłby zastanowić się "skąd ona mogła to wiedzieć?", głęboko poruszony faktem, iż wszystko to prowadziła ku zakończeniu jakaś niewidzialna siła. Zdecydowanie uczyniłoby to trylogię prawdziwie epicką opowieścią.
Oblicze piąte: Lustrzane odbicie Neo. Każde z zaprezentowanych obliczy Smitha prowadzi do jednego podstawowego wniosku: Smith jest lustrzanym odbiciem Neo. W uproszczonej interpretacji znaczyłoby to, że Smith, będący "odbiciem negatywnym", ma służyć jedynie podkreśleniu pewnych cech Neo. Tak oczywiście jest, lecz to jedynie cząstka prawdy. (Można powiedzieć, że jest to firmowy znak dobrej fabuły i umiejętnej narracji -- osiąganie wielu poziomów funkcjonalności takiego zabiegu.) Umieśćmy naprzeciw siebie poszczególne cechy naszych protagonistów.
Neo
• Zabity przez Smitha, następnie wskrzeszony
• Ma misję-cel (dotrzeć do Źródła)
• Umotywowany przez miłość
• Posiada wciąż rosnące, ponadnaturalne umiejętności
• Transcendował "system"
• Hakuje Matrix, następnie rzeczywistość
Smith
• Zabity przez Neo, następnie wskrzeszony
• Ma misję-cel (zniszczyć Neo)
• Umotywowany przez nienawiść
• Posiada wciąż rosnące, ponadnaturalne umiejętności
• Transcendował "system"
• Hakuje Matrix, następnie rzeczywistość
Można tak wyliczać bardzo długo. Spotykamy się z tym również w pierwszym filmie (choć przy użyciu odmiennej symboliki) i podejrzewam, że dualizm ten jeszcze wzrośnie w Rewolucjach. Wątek ten wskazuje pewne wnioski dotyczące całej historii, do czego powrócę w rozdziale jej poświęconym.
Bardzo łatwo jest dostrzec lustro Neo/Smith z krytycznego punktu widzenia, jeżeli uznamy ich za jedną postać. Znaczyłoby to, że: Skoro są największymi wrogami, to Neo (ponieważ on jest głównym bohaterem) jest w konflikcie z samym sobą. To bardzo dobre podejście. Przypomnijcie sobie jak Serafin, który walczył z Neo (najwyraźniej padł między nimi remis!), stwierdził: "Dopiero w walce poznaje się człowieka naprawdę." A co stało się, gdy Neo i Smith spotkali się ponownie? Właśnie. Dodajmy do tego mordercze zamiary Smitha wobec Neo (tzn. zawładnięcie, czyli poznanie). Jeżeli Smith może być uznany za odłamek psyche Neo –- część Neo, która usiłuje poznać siebie samego, to wzbogaca to znacząco motyw wędrówki Neo ku Oświeceniu.
Nie pozwólcie jednak, aby ten ostatni akapit spowodował, że zboczycie nieco z właściwej drogi rozumowania. Z symbolicznej perspektywy wszystko się zgadza, lecz żeby ujrzeć jakie niesie to ze sobą implikacje fabularne, musicie wykonać taki oto myślowy eksperyment: Stwierdziłem, że powinniśmy postrzegać Smitha również jako wyznacznik dla postaci Neo, ponieważ to Neo jest głównym bohaterem. Lecz dlaczego właśnie on? Nie znamy jeszcze całej historii. Załóżmy więc, że to Smith jest głównym bohaterem; albo, że Neo i Smith to główni bohaterowie występujący przeciwko...Architektowi? Całkiem możliwe. Spójrzcie jak postać Neo pozwala nam wyjaśnić pewne aspekty Smitha. Smith też istnieje w ramach tej opowieści z jakiegoś punktu widzenia. Został zmuszony sprzeciwić się systemowi-Matrix, tak jak Neo sprzeciwia się systemowi-Matrix. Mieszkańcy Zion ubóstwiają Neo, lecz czy istnieją wśród maszyn wyznawcy Smitha? Jeżeli Smith ma być zbawicielem maszyn, tak jak Neo zbawicielem ludzkości, to muszą się one przygotować na naprawdę potężny i nieprzyjemny wstrząs.
[6] Cóż za wspaniały dowód na to, że wszystkie maszyny nie działają razem, na tej samej płaszczyźnie. Agenci chronią niezmiennego trwania Matrix, nie podlegają jednak bezpośrednio Architektowi. Jest on więc deistyczny w swym braku zaangażowania. Stworzył to miejsce, lecz nie ma nic wspólnego z tym, w jaki sposób ono działa z dnia na dzień. Bardzo ciekawe wydaje się też, że słudzy Merowinga (konkretnie Bliźniacy) walczyli z agentami przy bezpośrednim spotkaniu, co świadczy o tym, że Merowing również nie ma nic wspólnego z ogólnym funkcjonowaniem Matrix. [powrót]
[7] Neo też przekracza tę granicę. Stwierdzenie, że "czuje" zbliżające się mątwy, znaczy prawdopodobnie, że on również, tak jak Smith, wypełnia sobą lukę dzielącą ludzi od maszyn. [powrót]

Cała historia
Do tej pory, historia przedstawia się w następujący sposób:
• Powstaje/rodzi się 01.
• 01 chce współistnieć z ludźmi i składa im tę propozycję. Idealnie współgra to z Księgą Rodzaju. Pamiętajcie, że 01 to Bóg. (Uważam, że to bardzo wzniosłe, aż poruszające.) Oto jak ma się do tego Księga Rodzaju, w klasycznej zresztą interpretacji: istnieje "dobro proste" oraz "dobro złożone", jak nazywa je C.S. Lewis. Prostym dobrem byłoby zaakceptować propozycję Boga i współistnieć według niej. Dobro złożone polega na odrzuceniu Boga, poznaniu popełnionego błędu oraz ostatecznym powrocie do Boga. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że dobro złożone jest większym dobrem niż dobro proste. Nie ma nic bardziej ludzkiego, moim zdaniem.
• Ludzkość odrzuca propozycję 01, co oznacza początek cyklu złożonego.
• Ludzkość w swej pysze jest przekonana, że pozbędzie się Boga zaciemniając niebo. Pośród wszystkich metafor obecnych we współczesnej literaturze i kinie, niewiele jest podobnie eleganckich i tak pełnych treści. Niebo to Niebiosa, więc jest to porwanie się na Niebiosa. Wow.
• Napaść na Niebiosa kończy się porażką, ludzkość zostaje strącona w otchłań. Mówiąc konkretnie –- ludzie przegrywają wojnę z maszynami i zostają ujarzmieni.
• Dwie wersje Matrix zostają wypróbowane, lecz przyjmuje się dopiero trzecia, która pozwala ludziom na rozwój (aby nie odrzucili jej, tak jak poprzednich). Maszyny nie do końca rozumieją aspekt rozwoju w nowym Matrix, próbują więc go zwalczać.
• Wyrocznia, która pomaga zaprojektować Matrix 3.0, kontempluje ukończone dzieło i stwierdza, że ludziom uda się ostatecznie transcendować Matrix. (W bohaterskim stylu, ktokolwiek tego dokona będzie mógł przekazać ten dar swemu społeczeństwu, które niewątpliwie na tym skorzysta.) Rozumie też, że transcendencja ta jest niezbędna, aby maszyny były w stanie ewoluować. Widzi, że w skomplikowanej relacji pomiędzy człowiekiem a maszyną, ewolucja człowieka daje korzyści obydwu stronom i pomoże rozwijać się maszynom.
• Pojawia się Neo 1.0, wybiera odrodzenie Zion, cykl rozpoczyna się po raz drugi. Kolejna czwórka powtarza schemat.
• Pojawia się Neo 6.0, wybiera Trinity, rozpoczynając tym samym Rewolucję (tzn. przejście do nowego porządku). Wybór ten jest niezmiernie ważny, gdyż Trinity [Trójca (Św.) -– przyp. tłum.] jest tożsama z boskością. Jest to jeden z najbardziej złożonych i bogatych w treści motywów, z jakim kiedykolwiek spotkałem się w utworze fikcyjnym. Ludzkość osiągnęła "prostą" boskość poprzez stworzenie istoty na swoje podobieństwo. Osiągnie boskość "złożoną", gdy zjednoczy się ze swoimi odrzuconymi dziećmi. Tak samo maszyny.
Teraz wchodzimy więc w teren czystej spekulacji. Wydaje mi się jednak, że następujące wnioski wypływają bezpośrednio z mojej analizy:
• Neo i Smith to dwie superpotężne istoty z "przeciwnych" obozów, jednak zmierzające ku wspólnej konkluzji. Razem osiągną pewien rodzaj Oświecenia ("razem" w sensie takim, że to prawdopodobnie walka będzie czynnikiem poznawczym, czyli "zrozumieją coś podczas walki ze sobą").
• Mówię o "przeciwnych" obozach, gdyż końcowym produktem trylogii będzie nowy świat maszyn i ludzi, zmierzających wspólnie w przyszłość. Ziemia i Niebiosa zbliżą się do siebie.
• Stare systemy upadną. Na pewno. Ludzie powrócą na powierzchnię. Matrix 3.0 zostanie usunięty, więc całkiem prawdopodobne jest, że powstanie Matrix 4.0, lecz tym razem nie będzie narzędziem zniewolenia, lecz wyzwolenia.
• Idę o zakład, że słońce przebije się przez chmury. To byłaby dziesiątka w skali 1-10.
• Wszyscy, którzy będą mieli coś do stracenia przez obalenie systemu, pojawią się w Rewolucjach. Powróci więc Merowing. Powrócą agenci.
• Spodziewajcie się niespodziewanych przymierzy między ludźmi i maszynami, najprawdopodobniej pod koniec filmu.
• Rola i postać Wyroczni nie zostanie w pełni ujawniona. To samo dotyczy Architekta. To w końcu bogowie.
• Bariery konceptualne pomiędzy Matrix i Światem Rzeczywistym zostaną zatarte jeszcze bardziej niż teraz. Podejrzewam, że wzmożona interakcja człowiek/maszyna, obserwowana do tej pory głównie w Matrix, zostanie jeszcze silniej wyrażona w rzeczywistości (a la powstrzymanie mątw przez Neo).
• Jeszcze więcej bullet-time.



Autor: Brian Takle (brian@wylfing.net) Przekład: Łukasz Nowak (p295@op.pl) Utworzony: 14 listopada 2003 Przekład: 4 lutego 2004 -- 24 kwietnia 2004 Wersja 1.61
Matrix: Rewolucje - objaśnienie
Ciekawie jest porównać uczucia towarzyszące mi przy pisaniu obydwu tych esejów. O Reaktywacji pisałem, ponieważ czułem frustrację z powodu powszechnego jej niezrozumienia. W przypadku Rewolucji, pomimo tego, iż liczba nic nie rozumiejących wciąż pozostaje dużą, spotkałem się z ogromnym, momentami wręcz zdumiewającym bogactwem spostrzeżeń. Wygląda na to, że po porządnym przetrawieniu Reaktywacji nasze umysły potrafią zaskoczyć i przestawić się na odpowiednie odebranie sygnałów wysyłanych nam w Rewolucjach.
Jestem więc zdecydowanie spokojniejszy, przystępując do pisania tego eseju. Tym, co mnie motywuje jest więc...cóż, właściwie to nic. Po prostu taki jest mój wybór.
Bardzo usatysfakcjonowała mnie wszechobecność wu hsing w trylogii Matrix. Wu hsing to pięć chińskich żywiołów, tworzących się wzajemnie w ciągłym ruchu. Taki jest właśnie świat przedstawiony w Matrix -- człowiek doprowadził do ubóstwienia maszyny, co doprowadziło do ubóstwienia człowieka, co doprowadziło do ubóstwienia maszyny. Najbardziej intryguje mnie w filozofii wu hsing jej złożoność. Nic nie jest jednoznacznie czarne lub białe. Jest to filozofia właściwa mędrcom, starszym wiekiem, co bardzo podnosi na duchu -- dlatego właśnie tak bardzo fascynuje mnie filozofia świata Matrix.
Zanim jednak przedstawię swą tezę na temat Rewolucji, chcę wyjaśnić pewną problematyczną kwestię, która wypłynęła przy okazji eseju o Reaktywacji. Stwierdziłem w nim, że Reaktywacja jest opowieścią o Stworzeniu. Wiele osób niestety na tym stwierdzeniu się zatrzymało. Osoby te rozumiały film jako alegorię [alegoria funkcjonuje na zasadzie przekładu, zaś symbol -- na zasadzie analogii, podobieństwa -- przyp. tłum.], próbując przypisywać filmowym postaciom odpowiedniki z Pisma Świętego. To błędne i nieadekwatne myślenie. Historia Matrix rzeczywiście obfituje w wyraźne religijne odniesienia, ale mylnym tropem jest -- na przykład -- interpretowanie Merowinga ściśle jako Szatana. Jeżeli mówię więc, że Reaktywacja nawiązuje do Księgi Rodzaju, znaczy to, że w pierwszej księdze Starego Testamentu możemy znaleźć podobną symbolikę zdarzeń, co pomoże nam w zrozumieniu samego filmu. W przypadku Rewolucji sytuacja jest podobna.
A więc zaczynamy -- Rewolucje to opowieść o poszukiwaniu i zdobyciu Świętego Graala oraz o Wniebowstąpieniu Chrystusa. Opowieść o tym, jak po szóstym dniu Stworzenia nastąpił siódmy.
Spis treści
• Przedmowa o motywacjach
• Wniebowstąpienie Neo
• Neo, jego yin i yang
• Merowing i Club Hel
• Stacja Mobil Avenue i rodzina programów
• Wyrocznia, Architekt i Sati
• Cztery Ery Matrix
• Siedem inkarnacji Neo
• Komentarze czytelników

Przedmowa o motywacjach
"Masz dar, ale wygląda na to, że na coś czekasz."
--Wyrocznia, pierwsza część trylogii
Łatwo powiedzieć, że "wybór" jest istotą opowieści w Rewolucjach. Ale o tym samym opowiadała już Reaktywacja. Co właściwie stanowi proces podejmowania wyboru? Czy istnieje cokolwiek poza prostym łańcuchem przyczynowo-skutkowym? Czy rzeczywiście żyjemy w skinnerowskim więzieniu, zdeterminowani przeszłymi doświadczeniami? W kontekście tych pytań funkcjonują najtrudniejsze z kwestii postawionych w Reaktywacji: "Już dokonałeś wyboru. Jesteś tu, by zrozumieć dlaczego." i "Nigdy nie spojrzymy poza wybory, których nie rozumiemy." W momencie wyboru ostatecznego, dokonywanego w komnacie Architekta, sam Architekt zaskoczony jest motywacją Neo -- miłością. Jak wyjaśnia Rama-Kandra, miłość to głębokie przywiązanie, przełamujące wszelkie bariery. W Rewolucjach widzimy, jak silnie funkcjonuje ono pomiędzy Linkiem i Zee. Widzimy Trinity, która w imię miłości podejmuje walkę z hordą siepaczy Merowinga.
Neo jednak nie ma sobie równych. W Reaktywacji walczył w imię miłości -- w Rewolucjach transcenduje nawet ją. Wstępuje w nirwanę pustki. Bez celu. Bez lęku i pragnień. Istnieje jedynie wola. Dar, poświęcenie, motywowane jedynie wolą, przezwycięża wszystko. Nie istnieje żadna przyczyna.
Smith pyta: "Dlaczego, panie Anderson, dlaczego się pan upiera?!" Zaś Neo odpowiada,
Bo taki jest mój wybór.

Wniebowstąpienie Neo
"Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi."
--Ewangelia według św. Marka, 14:62
Proces ten rozpoczyna się właściwie na stacji Mobil Avenue, ale zostawię to na później. Zacznę w zamian od końca. Walka pomiędzy Neo i Smithem tkwi w martwym punkcie. Neo jest o krok od oświecenia. Smith, który nie rozumie dlaczego Neo wciąż walczy, wygłasza swoją przemowę. Wymienia wszelkie motywacje, jakie tylko przychodzą mu do głowy, lecz nie znajduje, rzecz jasna, odpowiedzi. Zaraz potem, Neo zadaje Smithowi cios, który spokojnie powinien pozbawić go głowy... Gdyby tak się stało, wszyscy pewnie zgodnie przyjęlibyśmy to z owacją. W każdym razie ja, z pewnością. Mniej więcej tak wyobrażałem sobie przed seansem koniec tej historii -- Neo, działający z czystej, niewymuszonej woli, pokonuje ostatecznie Smitha i ewoluuje w transcendentną istotę. Gdy zastanowiłem się jednak chwilę dłużej nad tym pomysłem zrozumiałem, że wyglądałoby to tak, jakby Gandhi stwierdził w końcu "pierdolę", złapał za karabin i nafaszerował swych przeciwników ołowiem.
Ten potężny cios w szczękę nie oznacza więc, że Neo miałby pokonać Smitha w walce wręcz. Chodzi o coś innego. Neo posiada boską moc -- może walczyć tak długo, jak tylko zechce -- lecz rezygnuje dobrowolnie z jej wykorzystania. Oto jego dar [1]. Smith, ciemna strona, nie może złożyć broni; Neo może, i robiąc to, wybiera ścieżkę pomiędzy jasnością i ciemnością, pomiędzy lękiem i pragnieniami. Jest jak Chrystus dobrowolnie oddający się do rzymskiej niewoli. Jego wyznawcy wierzyli, że jest on Wybrańcem, który "zakończy wojnę", i byli oni całkiem zdezorientowani, tak jak Morfeusz, gdy przepowiednia się nie sprawdziła. Nie rozumieli sposobu, w jaki Chrystus wydawał się poddać, porzucić walkę i zmarnować wywołane przez siebie ogromne poruszenie.
Ten fragment Rewolucji jest jednym z dwóch, które jak do tej pory prawie wszyscy interpretują nieprawidłowo. Panuje ogólne przekonanie, że to Smith wygrał z Neo i wtedy coś się stało. To nie tak. Czas podeprzeć się dialogiem, trzymając się należycie ściśle chronologii. Smith zastanawia się, czemu Neo nie przestaje walczyć, Neo odpowiada "Bo taki jest mój wybór," i od tego momentu Smith zaczyna wariować. Sposób, w jaki Smith wypowiada swoją kwestię przed leżącym na ziemi Neo, pokazuje wyraźnie, że nie rozumie on tego, co się dzieje. Smith nie tylko nie rozumie Neo, przestaje rozumieć też własne postępowanie.
SMITH - Chwila... Widziałem to. To właśnie to, to już koniec. Tak, pan leżał tutaj, właśnie w ten sposób, a ja...ja...ja stoję tu, właśnie tutaj, i mam...mam coś powiedzieć. Mówię... Wszystko co ma początek, ma też koniec, Neo.
Dokładnie to samo powiedziała Wyrocznia! Również, po raz pierwszy, Smith nazywa swego wroga "Neo".
Pora na szybką retrospekcję. Spójrzcie na te dialogi, wyselekcjonowane chronologicznie ze wszystkich trzech części -- wszystko zmierzało dokładnie w tym właśnie kierunku.
[ M1: Neo i Smith walczą na stacji metra. ]
SMITH - Słyszy to pan, panie Anderson? Oto odgłos nieuniknionego. Dźwięk zwiastujący pańską śmierć. Żegnam, panie Anderson.
NEO - Nazywam się Neo.
[ M2: Neo klęczy, przygwożdżony do ziemi setką Smithów. ]
SMITH - To nieuniknione.
[ M2: Biały korytarz, przed spotkaniem z Architektem. ]
SMITH - Jeżeli nie możesz nas pokonać, dołącz do nas.
[ M2: W komnacie Architekta. ]
ARCHITEKT - Co doprowadza nas wreszcie do chwili prawdy, w której fundamentalna wada zostaje ostatecznie obnażona, zaś anomalia objawiona jako zarówno początek i koniec.
[ M3: Rozmowa Neo z Wyrocznią. ]
WYROCZNIA - Wszystko co ma początek, ma też koniec.
[ M3: Neo i Bane walczą na pokładzie Logos. ]
NEO - To niemożliwe.
BANE - To nie jest niemożliwe. To nieuniknione. Żegnam, panie Anderson.
[ M3: Ostateczny pojedynek pomiędzy Neo i Smithem. ]
SMITH - Czuje go pan, panie Anderson? Jak wokół pana gęstnieje? Bo ja tak. Właściwie powinienem podziękować panu właśnie za to, gdyż to pańskie życie ukazało mi cel życia w ogóle. Celem życia jest jego koniec.
Słowa te przynoszą więc Neo zrozumienie. Tym, co nieuniknione, jest połączenie Neo ze Smithem. To, co rozpoczęło się połączeniem, również połączeniem musi się zakończyć. Neo podnosi się, tymczasem Smith jest kompletnie zdezorientowany swoim własnym postępowaniem.
SMITH - Co?... Co ja powiedziałem? Nie... Nie, coś jest nie tak, to nie może być tak. Odejdź ode mnie!
Co proszę? Dlaczego Smith nagle każe Neo trzymać się z daleka? Już gdy wydawało się, że Smith rozłożył Neo na łopatki, cofa się on w osłupieniu, jakby bał zarazić się trądem. Smith, mówiąc "Nie," rozumie, że nadszedł moment połączenia, lecz przeczuwa coś złego, boi się go. Neo jest już pewny swego.
NEO - Czego się boisz?
SMITH - To jakiś podstęp!
Smith rozpaczliwie poszukuje rozwiązania, które pozwoli mu wydostać się z tej sytuacji. Pragnie, by to wszystko okazało się podstępem, sztuczką, złudzeniem.
NEO - Miałeś rację, Smith. Zawsze miałeś rację. To było nieuniknione.
Widzę tu wręcz dwa momenty zderzające się ze sobą w czasie. Początek i koniec spotykają się w jednym punkcie. Ciemność i jasność spotykają się w jednym punkcie. Wciąż zdezorientowany Smith zanurza w Neo swoją dłoń, pochłaniając go. Neo przyjmuje to ze spokojem. Po kilku sekundach, w miejscu Neo stoi kolejny Smith. Jeżeli jeszcze nie porzuciliście swoich teorii, następujące słowa Smitha powinny ostatecznie zakończyć sprawę. Zwróćcie uwagę, Smith wręcz kuli się ze strachu przed swą nową kopią. Wypowiada te słowa drżącym, niepewnym głosem:
SMITH - Czy to już koniec?
Smith tego nie wie! Jak może nie wiedzieć? Na początku zdezorientowany, teraz nie ma już absolutnie pojęcia, co właściwie się dzieje. Nie mógł już pojąć faktu, że Neo wstawał i walczył "z wyboru", gubi się więc kompletnie, będąc świadkiem poświęcenia Neo. Nowy Smith nie jest już w ogóle częścią kolektywu. Nie mówi i nie rusza się, z wyjątkiem drobnego przytaknięcia głową. Jest to wręcz rekonstrukcja pierwotnej śmierci Smitha z pierwszego filmu. Neo zostaje więc wchłonięty przez Smitha i niszczy go od wewnątrz. Początek i koniec stają się jednym. W świecie rzeczywistym, ciało Neo rozbłyskuje świetlistym krzyżem, symbolem jego ofiary i poświęcenia -- Neo odnalazł i wybrał Świętego Graala, ścieżkę pomiędzy przeciwieństwami.
Ciemność i jasność stały się jednym; tym właściwym, ostatecznym Wybrańcem [czyli THE ONE, z naciskiem i na "the", i na "one" -- przyp. tłum.].
Najczęściej w takim wypadku zadawanym pytaniem jest: Czy Neo zginął? Cóż, jak najbardziej. Oczywiście, równocześnie zginął też Smith. Połączyli się oni (zresztą całkowicie wbrew woli Smitha) w jedną istotę, prawdziwego Wybrańca, w którym nie istnieje już ani Neo, ani Smith...chociaż, na pewien sposób, Neo wydaje się wciąż obecny.
Posępna maszyna pokornie przenosi ułożonego na wzór krzyża Neo w kierunku świątyni światła. Promienie energii wypływają z jego ciała, wzdłuż mechanicznych żył konstrukcji, emanując boskością. Dokonuje się więc jego wniebowstąpienie, Neo powraca do domu, do Źródła, gdzie swój koniec znajduje ścieżka Wybrańca.
* * *
Post-mortem
Uważam, że w finałowej scenie w mieście maszyn, pomiędzy Neo i Bogiem ma miejsce bardziej osobista dyskusja niż jedynie pobieżne negocjacje. (Możliwe, że ciężko wam nadążyć za tymi wszystkimi "Bogami" -- nie chodzi tu oczywiście o Boga-Stwórcę, czyli Architekta; Deus Ex Machina, który rozmawia z Neo, to Bóg Nieskończony, Źródło, które jest początkiem wszystkich skończonych Bogów, takich jak Architekt.) Bóg pyta Neo: "Czego chcesz?" Powierzchownie, wydaje się to być zwykłe dobijanie targu -- armia maszyn wycofa się z Zion pod warunkiem, że Neo pozbędzie się Smitha. Znaczy to, że interpretujemy zapytanie Boga jako: "Czego żądacie?" A Bóg zapytał przecież,
Czego chcesz?
To pytanie skierowane bezpośrednio do Neo [2]. (Ciekawe co by się stało, gdyby Neo stwierdzi

użytkownik usunięty

respect for:

Autor: Brian Takle (brian@wylfing.net)Przekład: Łukasz Nowak (saladyn@chelmnet.pl)

wrzuciłem ten text niebędąc zalogowanym czy da sie to jakoś naprawić?

Vlad_2

bylo by fajnie jakbys mogl dorzucic reszte textu bo widac, ze ucina sie w polowie zdania w pierwszym punkcie gdzie jasno mowisz o trzech dowodach :)

BuRY

http://wylfing.net/essays/matrix_revolutions_pl.html [wylfing.net/essays/matr ...]
tu jest dokładnie to samo i cała ta reszta która się nie zmieściła :)
pozdrawiam

Deterministic

No widze Vladziu, że walnąłeś tekst jednego z największych matriksologów na świecie. Niestety on wszystkiego nie tłumaczy. Jednakże jestem pełen podziwu dla tego człowieka, bo on doszedł do wielu rzeczy już po premierze Reaktywacji. A w sumie są dwa teksty jeden odnośnie Reaktywacji i drugi odnośnie Rewolucji. One są podobno przetłumaczone przez kogoś kto bywa na filmwebie (nie pamietam tu jego nicka) a także na fantasyworld.pl, więc ta osoba to chyba ten Łukasz ...
Aha czy ty jesteś ten Vlad co ja myśle, że jesteś, co odszedłeś z pewnego forum?

użytkownik usunięty
Deterministic

Dla mnie wrzucanie Boga,mitów i kung-fu do jednego worka jest jedynie próbą wykreowania czegos nowatorskiego,próbą przekuwania na siłe uwagi widza.Dobrze obejrzalem Reaktywacje i po przeczytaniu waszych postów przyznaje sie bez bicia że wszystkiego nie zauwazyłem,ale mam pytanie a kto zauważyl-tylko jakiś zagorzaly fan matrixowej trylogii,ktory klatka po klatce śledzi ujęcia i text filmu.Nawet teraz gdy poznałem prawde:),nawet teraz gdy Matrix mnie już nie więzi:),gdy w końcu doznałem iluminacji nie pochyle czoła przed braćmi Wachowsky.Rewolucji nie widziałem i nie mam zamiaru.Film przez całą tą "ukrytą symbolike"jest tak naprawde przejaskrawiony i pozbawiony dobrego smaku,Wachowsky szafują religią łączą ją z Brucem Lee i przewdziewają ją w trendy,popkulturową otoczke...wyrafinowane:)

ocenił(a) film na 8
Deterministic

bardzo ciekwaa wypowiedź... rzuca nowe światło na film...

ocenił(a) film na 10
Deterministic

Wszystkie części matrixa byly po prostu świetne!!! to najlepszy film wszechczasów!!! i pozdro dla wszystkich którzy myślą tak samo :)

ocenił(a) film na 10
Deterministic

Qbtr Jeśli masz przetłumaczonego Matrixa w całości, to bardzo bym prosił, interesuje się tym od paru lat, i sam również tłumacze, sam dla siebie, chciałbym i pogadać z kimś innym, kto w tym siedzi, odezwij się na mojego maila. szymonberbeka@gmail.com

Pozdro

szymonberbeka

jak ktoś jest w temacie to będzie wiedział... Tylko nie jestem do końca pewien, czy to z tego źródła brałem ale teraz nie moge znaleźć... Jakie znaczenie miało ciastko które Wyrocznia podarowała Neo w pierwszej części, jakie u kobiety, która zjadła je w restauracji Merovinga, a jakie ciastka upieczone gdy Smith przybył do wyroczni w Rewolucji... Wiem, że to wszystko było ze sobą powiązane, ale nie orientuje się w jaki sposób... Jak ktoś wie, niech pomoże ;)

ocenił(a) film na 10
Deterministic

Powiem wam że przez te wszystkie wasze jeba*e wyjaśnienia matrix wydaje się być 100 razy gorszym filmem niż jest. To super film a wyjaśnienia typu:
Merowing był królem matrixa i całego świada...
-ale co ze smithem...
-a ze smithem co inna historia.

To jest popieprzo*e !!! Jak to zacząłem czytać to poprostu niewiedziałem co ze sobą zrobić :evil: . To prawda niekturzy wolą dogłębnie przeanalizować matrixa, ale gwarantuje wam, że to wcale nie czyni go lepszym filmem ponieważ niema po co go oglądać jeżeli wie się o co w nim chodzi!!! Niech każdy analizuje sobie sam ten film a nie ktoś zamieszcza stronki na których są wyjaśnienia. Myślicie, że po co Wachowscy robili tak zagadkowy film? Żeby ktoś zamieścił nagle wyjaśnienie i wszystko było już rozwiązane?? Nie po to aby ludzie sami rozwiązywali matrixa na swój sposub!!!

Deterministic

Ja mam jedno pytanie może tego nie doczytałem ale co się dzieje z Neo gdy po wchłonięciu przez Smitha szamocze się i jak by dostał jakiejś energii może od maszyn do zabicia Smitha?

ocenił(a) film na 8
Deterministic

Tą wypowiedzią rzuciłeś nowe światło na te sceny. Nie zdawałem sobie sprawy, że scena z tortem i ciasteczka, które piekła Wyrocznia są tak ważne. A jednak! To własnie pokazuje, że trylogia Matrix, to nie jakiś zwykły film, ale niesamowite dzieło, które posiada tyle ukrytych wątków i spraw, ze nie da się ich wychwycić po kilku seansach Matrixa.

ocenił(a) film na 7
Deterministic

Ja właśnie się ostatnio zastanawiałem nad jeszcze jednym filmem,którego brakuje w mojej opinii. Mamy matrix, programy,które w nim żyją i ludzi. A nie mamy nic o maszynach,ich życiu itp. ktoś w końcu to wszystko stworzył i jest potrzebne maszynom do zdobycia energii. To głównie one czerpią z tego wszystkiego zyski.

ocenił(a) film na 7

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones