Mam pytanie odnośnie logiki fabuły.
Im dłużej się zastanawiam tym bardziej tego nie rozumiem. Dlaczego uwolnieni z Matrixa - czyli Ci poza kapsułami - jeśli wejdą w świat ułudy, wytworzoną cyfrową rzeczywistość (która nie istnieje - "nie ma łyżki") w walce z agentem są obijani i zabijani? Programy (agenci) ranią cyrfową jaźń wyzwolonych? I jak wyzwoleńcy zabijają ludzi w Matrixie, np. strażników w budynku w którym uwięziono Morpheusa?
Bo rozumiem jeśli ginie ktoś będący na stałe w Matrixie - w prawdziwej rzeczywistości maszyny go zlikidowały, zniszczyły kapsułę, itd.