Nie wierzę w niebo. Nie wierzę w zbawienie. Wierzę w anioły.
Ostatnim czasy byłem w kinie na "Max Payn". Szedłem na spektakl z dużymi obawami, bo cóż da się zrobić z grą która jest strzelanką? Bo na grze się ten film opiera. Nie będę budował żadnego napięcia ani nic w tym guście. Maksymilian ból okazał się być naprawdę dobrą robotą. Ciężki, psychologiczny i ,wbrew początkowym pozorom, niezwykle realistyczny. Fabuła podawana jest w kawałkach, po troszku. Nie powiem, dłużyzny się zdażają, na szczęście rzadko. Ale moment, w którym psychologia miesza się z akcją wynagradza nam wszystko. Robi się jedna wielka rozwałka, stanowiąca znakomite odprężenie po tych trudnych i głębokich 75% śledzenia rozmów i doszukiwania się prawdy. POLECAM!
"Nie wierzę w niebo. Nie wierzę w zbawienie. Wierzę w anioły"
Początkowa scena, w której Max wygłaszał owe kwestie, to moim zdaniem najlepsza scena w filmie... I jedna z nielicznych, które dało się spokojnie obejrzec. Jaka znowu psychologia? Fabuła nie miała sensu. Do pisania scenariusza powinno się zatrudniac kompetentnych ludzi.
Dla mnie 3/10
chyba nigdy w życiu nie oglądałeś psychologicznego filmu. zresztą po tym co piszesz widać że nie masz za dużo doświadczenia.
a ja bym się zgodziła. fakt, na początku ciężko to zauważyć (w ogóle ciężko to zauważyć), ale film naprawdę jest opraty na psychologicznym wątku. myślę, że osoba znająca się na psychologii (nie taka, co filmy psychologiczne ogląda, a taka, która naprawdę rozumie pojęcia typu fałszywe wspomnienia, faza oralna czy autoagresja. są to tylko przykłady, nie mówię że wystąpiły w filmie) dostrzegłaby owy wątek w filmie. przynajmniej ja taki widzę. ogólnie film byłby lepszy gdyby odrobinę przystopowali z tymi demonami. ale nie jest też najgorszy, mnie się podobał.
ok, domyślam się, że niektórzy uznają to za głupotę i w porządku, niech myślą co chcą:). to jest tylko i wyłącznie moja opinia a każdy ma prawo do swojego zdania. pozdrawiam.
Niech zgadnę - nie grałaś w grę :)
A polecam, bije film na głowę. Już słyszałem, że film podoba się w większości ludziom, którzy gry nie tknęli.
"Już słyszałem, że film podoba się w większości ludziom, którzy gry nie tknęli"
Od kogo usłyszałeś?
Z Wiecznie Sprawdzonego Źródła Wszelakich Informacji - od kumpla?
Ja w grę grałem, kończyłem ją kilkakrotnie, ale filmu nie uważam za zły.
Napisałem "w większości".
To wystarczy. Nie bardzo chce mi się wypisywac wszystkich ludzi, których znam, a film im się podobał, bo nie grali w grę. Nie chce mi się też wypisywac wszystkich ludzi, którzy są znajomymi moich znajomych, którym podobał się film, bo nie grali w grę. Itd.
cóż, nie zgadłeś:). w grę grałam i bardzo mi się podobała. przez jakiś czas byłam nawet od niej uzależniona. jest o niebo lepsza od filmu, co jednak nie oznacza to, że ten był kompletną klapą. filmy, książki i gry oparte na sobie zazwyczaj się różnią.
ja wspomniałam tylko o wątku psychologicznym, co też nie oznacza, że nie grałam w grę. jedyne czego to dowodzi, to że jestem upartym psychologiem:). a tak na marginesie, to właśnie jestem w trakcie ponownego przechodzenia gry:)