Po obejrzeniu ekranizacji Hitmana z którego zrobili ogólną siekankę i w którym nie zachowano w ogóle klimatu gry, w której chodziło o to żeby zabijać po cichu i tylko wyznaczony cel po Max Payne'ie spodziewałem się niewiele aczkolwiek grę lubiłem tak bardzo że jakieś nadzieje z tym filmem wiązałem. I muszę przyznać że najchętniej bym tego reżysera %$^%*%#$. Czy koleś w ogóle grał w grę Max Payne? Widział jak tam jest budowany klimat? Z kryminału w którym Max rozwalał wszystko co się rusza i siłą odkrywał kolejne puzzle układanki zrobili jakieś science fiction z latającymi czarnymi stworami. Jak dla mnie to twórcy gry Max Payne powinni domagać się zmiany tytułu filmu bo z grą to ma niewiele wspólnego i tylko jej psuje wizerunek
jaki film science fiction? przecież te walkirie to tylko halucynacje wywołane przez narkotyki. I ma to trochę wspólnego z grą.
Jakbyś chociaż w minimalnym stopniu ruszył wyobraźnią i inteligencją to wiedziałbyś że te latające stwory to wytwór umysłu ludzi zażywających narkotyk bojowy. Ma to także ścisłe odniesienie do gry w której co chwile Max miał jakiś napady obłąkańczych myśli i wizji udręczonego umysłu.
Popieram przedmówców. Film w przeciwieństwie do tego co mówisz ma dużo wspólnego z grą choć są pewne odstępstwa i zmiany niektórych akcji. Z całą pewnością nie grałbym w gry, w których nie jestem w stanie zrozumieć fabuły żeby bezmyślnie brnąć dalej i je przechodzić, ale to już inna kwestia.