Max Payne - miałem ogromne wątpliwości co do tego filmu. Specjalnie przed obejrzeniem go w kinie zagrałem w grę przypominając sobie fabułę i samą rozgrywkę i ponownie utwierdziłem się w tym, że gra jest jedną z najlepszych jakie dane mi było przejść (ostatnio 5 raz Wink)

Opinie o filmie były jednoznaczne. Szmira, dno, itp. A jednak miło się rozczarowałem. Obraz mi się podobał. Przede wszystkim czuć było ten charakterystyczny klimat gry, a niektóre sceny były z niej żywcem przeniesione min. doki, stara kamienia i dworzec kolejowy. Fabularnie nie obyło się bez zmian, przyznam się, że niektórych nie potrafię zrozumieć. Kto to był ten cały BB ? W grze go nie było. Szkoda również, że zrezygnowano z postaci Rosjanina, któremu Max pomagał.

Fajnie wymyślono halucynacje po Valkirze, ale nie ukrywam, że chętnie bym zobaczył jak Max musi zmierzyć się z samym sobą w swoim narkotykowym śnie, albo jak krąży w ciemnym pomieszczeniu ze śladami krwi na podłodze.

Co do aktorów to tragedii nie było. Wahlberg średnio mi do roli Maxa pasował, ale w trakcie seansu się przyzwyczaiłem. Ludacris jako Jim Bravura to dla mnie obsadowe nieporozumienie. Nic nie mam do jego gry bo to dało się przeżyć, ale w grze z 2001 roku to był Niski grubasek pod wąsem, a nie czarny wysoki raper. Czy w każdym filmie teraz musi grać jakaś "gwiazda" muzyki żeby przyciągnąć ludzi do kin ? Reszta obsady obleci.

Brakło mi również bullet time bo to było znakiem rozpoznawczym Maxa, w filmie była tylko jedna scena, zresztą średnio udana. Również Payne jako narrator został usunięty i wystąpił tylko na początku. Szkoda ...


Technicznie film jest bardzo dobry, klimatyczne zdjęcia, niezła muzyka i "ciekawy" montaż, który momentami wkurwiał niemiłosiernie ... za co minus.

Podsumowując film nie jest zły, jako ekranizacja świetnej gry zasługuje na 7, zaś jako film akcji na 6 (bo tej to za dużo nie było - swoją drogą gdyby Max tak jak w grze zabił ze 160 osób to dopiero były by narzekania).

Ogólna ocena 6.5/10 i bez poczucia straconego czasu i pieniędzy Smile