Według mnie jak i wielu przygody nowojorskiego funkcjonariusza DEA zapadły bardzo mocno w pamięć. Gra pomimo pozornej wturności w temacie fabuły była mimo to świetnie poprowadzona, i co najważniejsze, miała klimat. Można było oczekiwać że będzie trudno uchycić to w filmie. Ale mimo to chciało się wierzyć że jednak sporo tego klimatu w filmie pozostanie.
Tymczasem zaserwowano coś co jest po prostu dnem. Ot, kolejny film akcji, wiadomo ale przez to że wywrócono grę do góry nogami, nie może pozostać w pamięci żadnego prawdziwego fana przygód Maxa. Tu coś zostawiono, w gdzie indziej totalnie poprzestawiano, aktorzy jacyś tacy bez klimatu oryginałów. A omal przysłowiowo nie spadłem z krzesła kiedy zobaczyłem Jima Bravurę granego przez jakiegoś czarnego rapera...
Po prostu dno. Wydawałoby się że symbolem partackich ekranizacji gier jest na swój sposób legendarny Uwe Boll. Tymczasem pewnie znalazły by się u niego jakieś ekranizacje mniej tandetne w stosunku do oryginału niż to "coś".
3/10
Ten film jest podobny do typowej "budżetówki" przeniesionej z ekrany kin na ekrany monitorów, czyli zrobiona "po łebkach" i aby było, a fani gier Maxa Payne'a i tak zapełnią sale kinowe, aby zobaczyć zekranizowanego ulubionego bohatera gry.
O przepraszam - ja pod wpływem ocen i skrajnie negatywnych komentarzy olałem pójście do kina, chociaż wcześniej zamierzałem iść. Obejrzałem dopiero niedawno.
Poza tym nie wszystkie ekranizacje gier odnoszą sukces. Przecież np. żaden film Uwe Bolla na motywach mneij lub abrdziej kultowych gier się wogóle nie zwrócił nawet w połowie (patrz np. spektakularna klęski BloodRayne'a, FraCry'a i td.).
Ty olałeś, ale była zapewne cała rzesza graczy-widzów na świecie, którzy wybrali się na ten film w pierwszych dniach wyświetlania w kinach i dopiero później ukazywały się ich oceny i opinie. Poza tym jest całkiem sporo ludzi, którzy oceniają ten film jako "niezły" lub nawet "dobry".
"...nie wszystkie ekranizacje gier odnoszą sukces..." - tak naprawdę, ekranizacji gier, które odniosły jest bardzo mało.