Max Payne to jedna z moich ulubionych gier. Lubię ją głównie za klimat i nastrój. Jednak w filmie zabrakło tego wszystkiego. Mimo że reżyser starał się zachować podstawowe elementy, to sama postać głównego bohatera niwelowała te starania. Spodziewałem się czegoś lepszego.
ten film wypada slabo w porownaniu do gry z nastepujachych powodow.
1. kiedy ludzie do siebie strzelaja nie ma krwi. PG-13 ma niby chronic malolatow przed agresja, ale co przez to wprowadza? ano taki jeden z drugim amerykaninem mysli sobie "jak strzele do kolegi z pistoletu to on sie polozy i zasnie". ot amerykanska logika..
2. film jest o narkotykach, cpunach i innym scierwie, ale w filmie pokazano tylko 3 spocone myszy w metrze.. PG-13
3. z lupino zrobili bardzo pop MTV bandziora. szkoda ze nie zagral go 50 cent..
4. bie bylo builet time, ale nad tym nie boleje (zbedny wodotrysk). szkoda jednak ze mroczne wizjie maxa (np scieszka krwi posrod mroku w grze) zostaly zastapione jasnym pokojem w domu maxa gdzie lezy na lozku zona, z ktorej nie uplynela kropla krwi
5.sam aktor grajacy maxa to jedna wielka pomylka. popisal sie takim warsztatem aktorskim ze mogliby seagala zatrudnic :/