UWAGA, MOZLIWY SPOILER !!!

Max Payne - jedna z naprawde niewielu gier, ktore maja "PRAWDZIWA" fabule, az domagala sie ekranizacji. Niestety, jak to w przypadku hitow, czy to ksiazkowych, czy komputerowych, ekranizacja okazala sie gorsza od oryginalu :/
Nie zrozumcie mnie zle, nie uwazam tego filmu za tragedie. Gdyby nie kilka bugow zaslugiwalby nawet na 8/10. ALE:
- fabula mogla by byc bardziej wzorowana na grze. Miala byc "ekranizacja" a wyszlo jedynie (nieco nawet naciagane) "na podstawie".
- scena z klubu "Ragnarock". PORAZKA: W grze glowna strzelanina odbywala sie w ogromnej kaplicy, w filmie zas w jakims malym, ciasnym gabinecie. Na dodatek Jacka Lupino nie zabija Max tylko B.B :(
- Jim Bravura: Czarny!? Mlody?! W grze stary, twardy glina, w filmie co najwyzej "kozaczek". Az szkoda, ze w taki glupi sposob mozna zniechecic do filmu :/

Chcialem poruszyc pare innych niezgodnosci, np. ze to Nicole Horn ginie na dachu wiezowca a nie B.B., ale mam nadzieje ze przynajmniej czesc brakow zostanie poprawiona w czesci 2. Z ciezkim sercem daje 6/10