Od samego poczatku podchodziÅem do filmu z pewna dozÄ
rezerwy.Rzadko zdarza siÄ, żeby ekranizacja gry komputerowej wyszÅa choÄby "dobrze". Co do zmian w porównaniu z grÄ
- uważam to za rzecz dobrÄ
. Wiadome byÅo, że sporÄ
czÄÅÄ publiki bÄdÄ
stanowili fani serii(do których siÄ zaliczam), wiÄc bezsensowne byÅo jeszcze raz opowiadaÄ znanÄ
im historiÄ. InnÄ
sprawÄ
jest, że dana im historia nie trzyma siÄ kupy, jest bezsensowna i banalna. RzÄ
dowy spisek, tajny wojskowy projekt, zdrada przyjaciela - wszystko byÅo przerabiane setki razy i to z
dużo lepszym skutkiem. Gra miaÅa niepowtarzalny klimat, ciekawÄ
historiÄ z barwnymi postaciami. O ile klimat (chodzi mi o muzykÄ, sposób prowadzenia kamery,koloryt filmu itp) jeszcze jakoÅ udaÅo siÄ zachowaÄ, caÅa reszta leży i kwiczy. Gra dostarczaÅa scenarzystom
wielu wÄ
tków, które ÅmiaÅo można byÅo pociÄ
gnÄ
Ä, opowiedzieÄ je w inny sposób, ale cóż... KolejnÄ
kwestiÄ
sÄ
nieÅcisÅoÅci i brak logiki, od których roi siÄ w filmie. Weźmy na przykÅad nasz cudny narkotyk - Valkyrie. Nie jestem specem od marketingu, ale który sprzedawca/wytwórca dÄ
ży do wyeliminowania swojej grupy docelowej?I kto o zdrowym rozsÄ
dku wziÄ
Åby coÅ takiego?jak powiedziano w filmie - używajÄ
cy go ludzie robili sobie tatuaże, celem ochrony przed Lupino...Czyżby hasÅem reklamowym narkotyku byÅo"spróbuj, uzależnisz siÄ od razu, przed oczami bÄdÄ
lataÅy ci ptaszki, aha i bÄdzie cie ganiaÅ wielki latynos z
maczetÄ
"? To tak, jakby wytwórnia jaboli zatrudniÅa hitmana,aby eliminowaÅ lokalnych apaczów. ZdajÄ sobie sprawÄ, że Holywood to nie rzeczywistoÅÄ, wiÄc byÅem w stanie przymknÄ
Ä oko na ludzi latajÄ
cych po trafieniu ich pociskiem. Jakkolwiel...lekkÄ
przesadÄ
byÅ moment,
w którym widzimy zÅoczyÅcÄ ÅadujÄ
cego z shotguna w naszego dzielnego maxa. Nasz bohater z caÅej opresji wychodzi jedynie z grymasem bólu na twarzy, aby po sekundzie rozbryzgaÄ z broni tego samego typu swego opresora, odrzucajÄ
c go niczym po uderzeniu pÄdzÄ
cej
ciÄżarówki...Cóż. Wiem, że siÄ czepiam, ale sam plan pozbycia siÄ maxa przez jednego z gÅównych zÅoczyÅców, pana BB, kupy siÄ nie trzyma. Betonowe buciki, podrzucone do kieszeni narkotyki- wszystko,
aby caÅe zajÅcie wyglÄ
daÅo na samobójstwo zdoÅowanego Äpuna...Brzmi banalnie, ale ok-przymykam na to oko. Jednak kiedy zobaczyÅem tonÄ
cego maxa i mieszaÅców dna morskiego,majÄ
cych byÄ od tej pory jego towarzyszami niedoli(chodzi mi o te pÅywajÄ
ce trupki) na usta ciÅnie mi siÄ jedno pytanie-po co byÅy wszystkie te zabiegi (caÅe to alibi z
samobójstwem), skoro tych truposzy i tak nikt nie wyÅawia.chyba, że policja po wyjÄciu takiego denata, przeprowadzeniu rutynowych badaÅ i zamkniÄciu sprawy, odstawia go na miejsce, żeby mu nie zakÅócaÄ spoczynku...Dobra, wiem że narzekam, poza tym nudzi mi siÄ. Ogólnie - film kiepski 4/10 z sympatii do serii.