[UWAGA SPOILERY]

Wiele osób zarzuca to w jakim stopniu rożni się ta nieszczęsna adaptacja od oryginału.
Ja jednak skoncentruję się na kilku innych aspektach.

Po pierwsze, niemożliwie irytująca jest walka o kategorię PG-13. To, że narkotyku pod postacią płynu nikt nie zażywa dożylnie, a wszyscy łykają jak pięćdziesiątki wódki jest dla mnie dziwne.

Max przez trzy lata NIC nie ustalił, jedynie "wykopywał drzwi i szukał co Bóg starał się przed nim ukryć", a tu nagle Alex zauważa, że ktoś miał takie same tatuaże i nagle znajduje powiązania między sprawami. Max więc udaje się do pierwszego lepszego studio tatuażu i już na drugiej stronie znajduje skrzydło walkirii, natomiast niesamowicie pomocny artysta tatuażu z niesamowitą wiedzą o nordyckiej mitologii wyjaśnia mu wszystko.

Gdy Mona znajduje Maxa wrzeszczącego (pod wpływem narkotyku po którym ma halucynacje) do wybitego okna, nie dziwi ją to zachowanie, jedynie klepie go po pleckach i mówi: musisz to dokończyć.

Gdy Mona idzie na wywiad do portu, wchodzi aż do samego szefa, który dopiero wówczas każe jej zostawić broń na biurku...

BB strzela do Maxa w porcie na oświetlonym molo rozsypując wszędzie łuski a następnie upuszcza broń (zostawiając odciski palców) i biegnie razem z kolegą prawdopodobnie do samochodu.

I ostatnie, najważniejsze. Scena po napisach, która zapowiada, iż oboje zemszczą się na Nicole Horn.