Czytając recenzje "Maxa Payne'a" myślałem sobie, że nie może być tak
źle jak piszą. Zwiastun pokazywał, że klimat podobny do gry jest, że
akcja jest, i w końcu Mark Wahlberg wygląda nieźle jako Max Payne. Nie
oczekiwałem dużo po tym filmie, ale dostałem jeszcze mniej. Pierwsza
scena zapowiadała dość ciekawą fabułę, niestety później już było tylko
gorzej, aż do samego finału. Nie wiem jak można było wymyślić tak
głupią, banalna i chaotyczna fabułę. Nie mam w niej sensu, nie ma
napięcia, nie ma również ładunku napięcia. A zwroty akcji są tak
kretyńsko wprowadzone na ekran, że aż to boli. Nawet nie ma tu dużo
wspaniałych scen akcji, jest wprawdzie kilka strzelanin, które niestety
wypadają po prostu słabo. Plusy jakie mogę wymienić to: Wahlberg jako
Payne- bo naprawdę pasuję do tej postaci, klimat- naprawdę da się wyczuć
coś wyjątkowego w nim, jednak jego potencjał został kompletnie
niewykorzystany, no i na koniec scena z Olgą Kurylenko z wiadomych
powodów ;)
Podsumowując: "Max Payne" jest filmem akcji bardzo słabym. Drzemał w
nim potencjał, w klimacie, w odtwórcy głównej roli, w samej postaci
Payne'a. Jednak żaden z tych atutów nie został wykorzystany. I jeszcze
jedno- film oprócz tytułu i imion postaci nie ma nic wspólnego z
genialnymi grami "Max Payne".