Kiedy w 2001 roku zagrałem po raz pierwszy w Max Payne'a nie mogłem doczekać się filmowej wersji.
Dziś jest rok 2008 i raptem za kilka miesięcy bedę mógł usiąść w kinowym fotelu i ziścić swoje marzenie sprzed 7 lat.
Do rzeczy...
W 2001 r. Max Payne był grą przełomową, łączył w sobie świętną grę akcji z efektami z również przełomowego Matrixa. Słynny "Bullet Time", świszczące kule koło głowy Maxa wraz z przestrzennym dźwiękiem dawały profit w postaci poczucia się jak Neo w filmie Wachowskich.
Ówcześnie grając w M.P. odczuwam przyjemne deja vu, jednak nie jest to już zaślepienie, które towarzyszyło mi 7 lat wstecz.
Mimo, że fabuła jest zbyt naciągania jest wciąż bardzo dobra. Niestety muszę przyznać, że M.P. jako odgrzany po 7 latach kotlet bardzo się ciągnie i momentami przypomina "Stranglehold" na xboxa - strzelanina bez sensu.
CO DO FILMU !! :)
Krecąc film wyrzuciłbym kilka wątków i ponownie go posklejał. Fabuła nic nie straci na tym.
Myślę, że dodanie (patrz trailer) "latających upadłych aniołów" do filmu bardzo go uatrakcyjnią i znajdą się jeszcze inne dobre pomysły.
Co do krytyki wyboru aktora na głownego bohatera to uważam, że Mark W. jest dobrym aktorem i świetnie się sprawdzi w filmie.
A co do lamentów, że film jest od 13 lat, zastanówcie się proszę, czy grając w grę typu max payne zwracaliście uwagę na krew, zmasakrowane zwłoki. Z całym szacunkiem, ale ja zauważyłem tylko krew i osmolone po wybuchu granatu zwłoki. Mimo braku realizmu w okaleczaniu wirtualnych zbirów gra była świetna, oddawała klimat i nikt nie narzekał na braki.
Powiedzcie mi więc moi drodzy znawcy, czy jeśli z filmu zostaną usuniętę elementy brutalnie okaleczonych zwłok, zostaną wycofane słowa "fuck", a na każdym kroku nie bedą leżeć strzykawki to MAX PAYNE coś na tym straci?
Z takim mysleniem zapraszam na kolejną część Piły.
... aczkolwiek twierdzę, ze HITMAN the movie został zje***bany, jesli będzie to trylogia to film jednak ma prawo się wybronić 2 cześcią.