Nic dodać, nic ująć. Zniszczyli ten film na maksa. Mało bullet time'u,
nudnawa fabuła, demony( ciekawe gdzie oni w grze widzieli demony!!! to
nie było s-f!!!), no i to że Max Payne był bardziej wytrzymały niż
terminator, dostał nawet z bliska z shotguna i nic, a inni latali po 5-
6m po jednym strzale. film mi się w ogóle nie podobał, nie miał nic
wspólnego z grą i to s-f w Max Payne to całkowita klapa. Od razu
wszystkim mówię, że w grę grałem i filmem się zwiodłem na maksa, zbyt
dużo niedoróbek.
P.S zapomniałbym o tym że reżyser chyba zapomniał kręcąc kolejne sceny o poprzednich. Widać to w przypadku jak Max oberwał w rękę, a zaraz nią rusza jakby nigdy nic z nią nie było, to samo powtórzyło się z noga, gdy
wskoczył do lodowatej wody, po chwili nią ruszał jak zdrową.
Akurat demony były efektem halucynacji po narkotyku. A co do reszty się zgadzam. Film średni. Można obejrzeć ale nie jest to arcydzieło.
Nie mam pojęcia, dlaczego wszystkie ekranizacje gier są tak partolone. Przecież przyczyna takiego stanu jest oczywista.
Scenarzyści i producenci uważają, że jeśli coś jest grą, to jest baaardzo głupie i nie można tego ekranizować wprost. Dlatego zamiast kopiować fabułę i świat gry, wszędzie wpierniczają swoje ubergenialne poprawki, mające uczynić dzieło zrozumiałym w odbiorze i sensownym. A że z grami nie mają do czynienia, robią poprawki bez znajomości rzeczy. W rezultacie wychodzi jeden, wielki, bezsensowny shit.
To, co zrobiono do tej pory, to nie ekranizacje. Za bardzo trzeba się wysilać, aby znaleźć podobieństwa do oryginału.
Gry to nie książki. Nie są tak proste ani zrozumiałe, jakby się mogło wydawać. Książki bywają kopiowane na ekran bardzo dokładnie ("Skazani na Shawnshank"), a gry? Żenada, brednie i tyle.
Dopiero za 10-20 lat zaczną powstawać dobre ekranizacje gier. Bo dopiero wtedy scenarzystami i reżyserami będą ludzie, którzy grali w gry za młodu i znają ten temat.
zgadzam się, spodziewałem się czegoś na prawde dobrego...ale w sumie mogłem się domyślić, że MAt Walhberg w głownej to nie wróży nic dobrego...
po obejrzeniu tego filmu nasuneła mi się od razu myśl przy, której nadal trwam: "Szkoda..."
mowiac szczerze nie dziwie sie ze film jest do bani, bo przeciez ekranizacje gier to murowany sukces. nie
trzeba sie wysilac, zeby zarobic w 3 dupy i jeszcze wiec kasy!
pozatym mnie najbardziej rozwalila scena gdzie max strzelal do ochrony na jednym magazynku 72 razy :)
Powiedzmy sobie jedno: "po kiego chuja, za takie ekranizacje biorą się
ludzie, którzy nie maja pojęcia o co w tym łazi". To, że dodają takie
gówna od siebie, to wynik tego co wspomniano wyżej, a mianowicie myślą że gry są głupie i można do nich dodawać byle badziew, bo i tak głupsze,
bardziej prostolinijne nie będą. Zapomnieli o tym fakcie, że często to
jest bardziej rozgarnięta rozrywka, niż telewizja, przykład: MTV, i
wszystko jasne.