Główny powód tego że gry przenoszone na ekran stają się kaszaniastymi klapami to właśnie to że producenci biorą tylko 20% gry a resztę robią po swojemu. Jak się grę robi to nie powinno w ogóle się ruszać fabuły, a ewentualnie trochę pododawać, a nie wszystko zmieniać. Poza tym słowo ,,ekranizacja gry" znaczy wyraźnie ,,przeniesienie gry na ekran" Czyli fabuła powinna być IDENTYCZNA. Dajmy na to Uwe Boll. Wszystkie gry przerabia całkowicie, niczego z fabuły gier nie biorąc i wychodzą gówna. Ale debilnym scenarzystom to oczu nie otwiera i nadal robią swoje. Ja w każdym razie jestem przeciwnikiem zmieniania fabuły i w ekranizacjach gier/ksiązek i w remake'ach filmów. Zmienianie fabuły na własną jest głównym powodem krytyki filmu.
A co do filmu Max Payne to czekałem na coś takiego od 2001 roku i nie chcę żeby kolejny idiota spaprał idealny temat na film. W ogóle nie widzę Alfreda Woodena oraz słyszałem że Vinnie Gognithy ma być tylko chwilowo ;/ Dlaczego nie może przynajmniej raz się znaleźć ktoś kto zrozumie prostą zasadę: Ekranizując grę/książkę nie należy zmieniać fabuły. Przecież to nie jest wcale trudne. A filmowi by wyszło na dobre.
PS: Są zapewne osoby które mimo wszystko mi wytkną że film z identyczną fabułą jak z gry były kiepski itp. oraz że ,,po co skoro już taką znam". Trudno, ja i tak jestem na maks. przeciwny zmienianiu fabuł bo jak dotąd to tylko szkodziło ekranizacjom.
To nie jest dokładnie tak.Fabuła z gry musi być zmienina lub czyms dokraszona,bo w praktyce w grze jest tyle fabuły co na serial.Fabuła w grze jest tworzona tak zeby gracz mogl odwiedzac nowe lokacje.Jesli ja pozostawimy to mozna spodziewac sie nudy.Ale głowny wątek jak najbardziej powinien zostac zachowany
No właśnie o tym mówiłem ;) Żeby był ten sam Wątek. Max po śladzie Lupino, goni Gognitiego, potem rusza na Punchinello by wreszcie zabić Nicole Horn. Ten wątek powinien być zachowany. Nie mówię żeby wszystko całkowicie zachować, bo to faktycznie by były nudy, ale wątek główny powinien być w filmie taki sam jak w grze, a nie że jakiś scenarzysta-idiota weźmie tylko główną postać z gry a fabułę zrobi po swojemu. To jest właśnie główny powód partaczenia ekranizacji gier. Zawsze tak z fabułami robili i zawsze gnioty wychodziły. Najlepszym przykładem jest tu Resident Evil. Jedynka jest nawet niezła jeszcze, ale dwójka, albo już totalnie popieprzona trójka to żal. Z horroru zrobili beznadziejną akcję i nie wiem po jaką cholerę jakaś nieśmiertelna Alice z mocami boskimi. Całkowicie spierniczyli tą ekranizację właśnie swoimi ,,pomysłami".
Żeby nie spoilerować o napisze od razu że scenariusz w bardzo znaczy sposób odbiega od historii zaprezentowanej w grze
No bo widocznie scenarzyści-debile nie uczą się na własnych błędach. Szkoda tylko że przez ich głupotę muszą cierpieć gry i ich fani ;/
"Max po śladzie Lupino, goni Gognitiego, potem rusza na Punchinello by wreszcie zabić Nicole Horn." tak, to brzmi fajnie, ale wyobrażasz sobie żeby to wszystko działo się w 1,5h?
z tego co pokazują w trailerach film będzie papką zmieszaną z wątków MP1, MP2 i chorych pomysłów scenarzystów + mniej brutalny od gry... czyli nie zapowiada się najlepiej... ale nie oceniajmy przed obejrzeniem ;)
zabawię się w proroka i powiem, że jeśli Max Payne okaże się filmem niszczącym fabułę gry (a na to się zapowiada), głosów oburzenia podniesie się na tyle dużo (ze wsparciem krytyków), że będzie to ostatnia ekranizacja gry ze zniszczoną fabułą w scenariuszu.
i powiem szczerze, że choć dużo w tym moich pobożnych życzeń, istnieje taka możliwość. Max Payne to nie jakiś "Doom" czy "BloodRayne", więc hałas z powodu "zniszczeń fabularnych" może się zauważalnie podnieść.
A co do mnie - straciłem złudzenia co do filmu widząc pod jaką kategorię wiekową kręcony jest film.
Ja uważam że za pisanie scenariuszy do gier powinny się brać osoby, którym naprawdę na tych grach zależy. Scenarzysta powinien być fanem Maxa Payne'a, a nie jakimś palantem który doda od siebie ponad 90% fabuły i zrobi z tego jakąś beznadziejną siekaninę. No i odrzuca mnie ta kategoria 13 ;/ Już sama gra miała 18 ;/ To jest jedna z najważniejszych gier XXI wieku i powinni to mieć na uwadze! Czy to tak trudno tym idiotom zrozumieć że ciągłe klapy ekranizacji gier/książek to właśnie całkowite zmiany fabuły głównej? Jeżeli z tym filmem będzie tak samo to ja też naprawdę mam nadzieję że reżyser zostanie tak ostro skrytykowany na całym świecie że debilom on zmiany fabuł w ekranizacjach wreszcie się oczy otworzą.
Człowieku zastanów się nad tym co piszesz. Jeżeli film ma mieć, jak postulujesz, identyczną fabułę jak gra, to na gwizdek go w ogóle oglądać? Lepiej odpalić gierkę - będzie to samo, ale miodniej. Już widzę te tzw. "rzesze fanów", oglądające każdą klatkę filmu pod lupą, szukając "błędów".
Nie chodzi mi o to żeby była identyczna. Czytaj ze zrozumieniem. Chodzi mi o to żeby główny wątek był ten sam, bo to ekranizacja, a nie wymyślony film. Jak scenarzysta bierze z gry tylko 10% to wychodzą straszliwe gnioty. Zresztą Uwe Boll jest tego dowodem. Nie chcę oglądać jakiejś profanacji Maxa Payne'a od scenarzysty-idioty który wymyśli własną fabułę, bez ładu i składu z bezmyślną strzelaniną w co drugim ujęciu. Chcę żeby wątek był taki sam jak w grze. Max mści się za rodzinę idąc po kolei po Gognitim, Lupino, Punchinello i Nicole Horne. O to mi chodzi.
Fabuła mniej mnie martwi (bo z cyklu zabili go i uciekł/zabili mu i uciekł), bardziej mnie zastanawia czy nie skopią klimatu.
Nie wzięli jakiegoś amerykańskiego golden boya do roli Maxa,
a to już plus, ale wątpię czy film będzie choć 50% tak dobry, jak gra.