ja sie powaznie zastanawiam nad ekranizacjami gier, jesli maja byc tak okaleczane tak wspaniale tytuly tylko dlatego, zeby wyciagnac maximum kasy.
nie oglgadalem tego filmu, ale obstawiam, ze nie spodoba sie fanom tego tytulu (jako gry)
1. PG13 - k#$%@, jak można z takiego filmu zrobic ogolnie dostepny? poprzez wyciecie calej esencji mp - brutalnosci, uderzania doslownoscia obrazow (kazecie mi wierzyc, ze w filmie znajde takie same sciezki krwi, tyle samo strzalow itepe), PG13 - zapomnijcie o klimacie z gry, pogratulujcie pomyslu na zbicie wiekszej kasy przez tworcow filmu
2. Brak waznych bohaterów wytyczajacych szlak wedrowki mp przez jego osobista krucjate (Vladimir, Punchinello, Gognitti i ta stara s#$$ z finalowej sekwencji) to rowna sie wymysleniu wlasnej historii (poza Lupino - ale tu patrz punkt wyzej PG13 - nie to samo co w grze), niestety w takich przypadkach gorszej
3. Latajace c#$&-wi-co to jeden z tych elementow wlasnego scenariusza. Skad autorzy to wytrzasneli? Skoro maja to byc narkotyczne wizje Maxa, to ujdzie jakos (chociaz porownujac to z tripami po krwawych sciezkach plus rozmowy z klamka te skrzydlate-nie wiadomo co symbolizujace-stwory to zenada). Gorzej ze na screenach z filmu widac, ze skrzydlate cos widzi rowniez mona sax... (Mila Kunis - jedyny pozytywny aspekt mam nadzieje ludzi od castingu do filmu)
4. Obsada - oprocz Mili Kunis (i Olgi Kurylenko), ktora potrafi grac i swoja buzka dobrze wkomponuje sie w mone (przynajmniej ta z pierwszej czesci) reszta to nieporozumienie. Ludacris - wybrany na przyciagniecie widzow - zbicie kasy. Wahlberg to chodzace drewno pokroju Matta Damona i nie widze jego sposobu bycia, gry i mimiki (juz ch@# tam z wygladem) pasujacej do Maxa Payne'a znanego z gry, w ktorym miesza sie bol, zlosc z nieprzecietnym zartem (cos jakby mroczniejsza odmiana McClane'a z Die Hard)
To tyle... obym sie mylil, sie obawiam, ze akurat w tym racje bede mial (jak na zlosc)