śmieszni są ci wszyscy detektywi mający sie za krytyków. Co do Maxa film naprawdę ciekawy, fabuła gry (która była jej najmocniejszą strona) spakowana w jedną pigułkę i bardzo dobrze zrealizowana. Świetnie przedstawione działanie narkotyku- rewelacyjne omamy zrealizowane bez pudła, piękne Kobiety, całkiem niezła jak dla mnie gra aktorska (i jeszcze raz piękne kobiety) , dobrze narzucony motyw cierpienia i desperacji głównego bohatera- i dobrze zagrany. Autorzy nie zapomnieli o graczach , kilaka scen scenografii żywcem wyjętych z gry, może się podobać.
IMHO najlepsza ekranizacja na podstawie gry jaką kiedykolwiek widziałem.
Polecam
Porównywanie do Dark K jakie często się tu zdarza - jest maxymalnym pudłem - krótko mówiąc MAX P jest filmem dobrym wartym zobaczenia, DK to tępa produkcja bez polotu sensu i jakiegokolwiek składu.
sam jesteś śmieszny... fabuła owszem trudna, ale jeśli ktoś nie może jej podołać, to po co się za nią bierze? Film nie był ani ciekawy, ani dobrze zagrany. Ponadto zupełnie nietrafione było dobranie aktorów (Jim Bravura wywołał taki śmiech na sali jak Paździoch w "Wiedźminie")
Film ma też dobre strony: dobrze dobrana muzyka i absolutnie perfekcyjne zdjęcia. To jednak nie wystarczy...
Osobiście jestem bardzo rozczarowany pseudo Maxem.
Głupcze to jest film a nie gra.A między filmem a gra jest kolosalna różnica.
Pewnie chciałes żeby na ekranie bohater zabijał 100 ludzi co minutę
to lepiej zagraj w gre bo na ekranie tego nie uświadczysz.
Co do filmu rewelacyjny ,tak samo jak Hitman są jak na razie najlepszymi ekranizacjami gier komputerowych.
Rozumiem, że film jest filmem, a gra jest grą i pewne zmiany sa nieuniknione. Jednak jesli robi się EKRANIZACJE gry to ludzie chyba oczekuja takiej samej fabuly jaka jest w grze, czekaja na bliskie i dobrze znane im szczegoly pokazane okiem kamery i talentem aktorow. Bo to nazywane bylo ekranizacją gry, a nie "filmem na podstawie...".
Fabuly gry wcale nie uwazam za spieta w jedna pigułkę, jest brzydko mowiac rozpieprzona na milion zle zmontowanych zdjec. Jest chaos, nei ma ciaglosci. "Autorzy nie zapomnieli o graczach..." no prosze Cie, ekranizacja gry jest przedewszystkim dla graczy! A osoby, z ktorymi bylam w kinie nigdy nie mialy do czynienia z grą i na sucho stwierdzily, ze film jest nudny i smieszny. Jeden z takich, ktore jak sie widzi w tv to sie przelacza na nastepny program i nie chodzi o to kto jakim jest krytykiem tylko o to ze KAZDY nim jest, wiec oszczedz sobie krytykowania innych "królu krytyki".
Momentami coś nie coś przypominalo klimat gry, zaskoczeniem okazal sie Wahlberg, naprawde wypadł ok. Jesli chodzi o kobiety.....to sprawa Twojego gustu...wiec....
Jeszcze przed filmem zdarzylo mi sie wziac jakas gazete do reki gdzie wychwalane bylo to ze te "anioly", upadle anioly pojawią sie na ekranie bez specjalnych efektow specjalnych. Dzis wiem ze wole specjalne efekty specjalne a nie to jak to wygladalo, bo nie lubie dziwnych stworkow w filmach.
Gra towarzyszy mi od samego jej poczatku, od 2001 roku, gram w nią do dzis kilka razy w tygodniu i mnie jako gracza film totalnie nie zadowolił. Gdzie rola Nicole Horne? Vladimir Lem? Vinnie Gognitti? Tak wazne postacie, a ledwo albo wcale nie pojawily sie w filmie.
Czuje sie tak jakby Moore i cala reszta zgodzila sie na zrabowanie tak swietnego materialu na ekranizacje przez DEBUITUJĄCEGO w ogole w tym biznesie Thorna i zrobila z niego mamałyge wciskając ludziom, że to ta sama fabuła.
I prosze otwarcie nie mowic, chyba ze podkreslisz ze to jest TWOJE wlasne zdanie, ze polecasz obejrzenie tego filmu. Wystarczy spojrzec na forum i zobaczyc jaki procent fanow jest zadowolony a jaki nie.
Podziekował.
Widzisz ja nie patrze na ten film z punku widzenia gracza twojego pokroju "....Gra towarzyszy mi od samego jej poczatku, od 2001 roku, gram w nią do dzis kilka razy w tygodniu". Opiniuje z punktu ze swojego punktu widzenia, w gre grałem w oby dwie części wtedy kiedy wyszła czyli jakieś 5 lat temu, na tyle mi się podobała że co nieco pamiętam z fabuły, i tu nawiąże do mojego określenia "detektywi" dlatego też nie szukam błedów niuansów, rozbieżności, tylko oceniam film jako odrębną sprawe opartą na fabule gry - . Uważam ze inteligentny widz potrafiący się wczuć w sytuacje bohatera , obejrzy ten film z pewną satysfakcją. Są w tym filmie naprawdę dobrze zrealizowane sceny w których obrazowane są pewne problemy z którymi nie poradzili sobie znacznie bardziej cenieni twórcy.- mianowicie płynne przejścia z realu w "wizje zmęczonego umysłu" , przedstawienie na jednej scenie osoby skrajnie uzależnionej z bohaterami "zdrowymi" zdziwionymi zachowaniem (Mona stwierdza...ludzie skaczą z okien z różnych powodów" ale my jako widz widzimy to co dzieje się w głowie uzależnionego - dla mnie bąba. Jest jeszcze parę takich "perełek" dla których warto zobaczyć całość. A gracz mojego pokroju dostanie kilka scenerii, nazwisk, zwrotów akcji, które są żywcem wyjęte z gry.
Ja nie upieram się że jest to wierna kopia fabuły gry, określenie "spięte w pigułkę" jest adekwatne do tego co zrobiono, autorzy filmu nawiązali do głównego problemu bohatera, przybliżyli klimat, przedstawili zdeterminowanie - ale tak jak napisałem na początku , nie bawili się w "detektywów" śledzących gre screen po Screen'ie.
Pozdrawiam i czekam na opinie kogoś kto oglądał film z podobnym nastawieniem, lub całkowicie oderwanego od gry, aczkolwiek wiedzącego o czym i dlaczego. :)
Jakoś nie pamiętam, aby Max z gry był pojebem który od 3 lat chodzi i wywala ludziom drzwi z kopa. Nie pamiętam też aby był maniakalnie przesiąknięty zemstą.
A tak w ogóle to Payne był jednym z najlepszych w narkotykowym a nie jakiś piwnicznych archiwum.
Fabuła dobrze uchwycona?! xD Fabuła gry została zmielona na papkę dla mas a wszystkie zmiany wyszły na gorsze. Szczególnie ubolewam nad zmianami w charakterystykach postaci xD Lupino ganiający z maczetą xDDD też mi szef mafii xD LOL
Zgadzam się, że fabuła została zmieniona na niekorzyść. Mam też nieodparte wrażenie, że akcja w filmie za wolno się rozkręcała. Lupino był przygaszony, zamiast świrować to do wszystkiego podchodził spokojnie, bez nerwów. Bravura hmm... nie chce spoilerować, ale jego stosunek do Maxa był... inny. BB zbyt wyeksponowany. Nicole Horne za mało. No i nie ma za dużo tego przez co gra stała się tak popularna, czyli Bullet Time. Ale...
Będę patrzył obiektywnie i próbując wcielić się w widza, który nie grał w grę daję ocenę 8/10. Dlaczego? Obawiałem się o Wahlberga. Może nie było to coś genialnego, ale mile mnie zaskoczył swoją grą. Ładna, aczkolwiek kontrowersyjna i odważna otoczka Valkyru. W końcu skądś ta nazwa się wzięła. Mnie się podobało. Końcówka też mnie urzekła. Pozostawia pewien niedosyt i chce się "dwójki".
A zatem jako ekranizacja gry, niestety mniej więcej jak zwylke, ale jako film całkiem niezłe widowisko. Szkoda tylko, że nie zostaliśmy uraczeni choć w kluczowych momentach albo na napisach końcowych nastrojową muzyką z gry.
Pozdrawiam.