na poczatek przyznam,ze gre znam doskonale i stanowi ona dla mnie swego rodzaju swietosc. totez z wielkim podekscytowaniem przyjalem fakt iz pojawic sie ma filmowa wersja gry. z podekscytowaniem ale za razem i z niepokojem. gra,jak juz wspomnialem ma dla mnie wielkie znaczenie, w zwiazku z tym od tworcow filmu oczekiwalem ponadprzecietnosci.
i coz sie wiec stalo? wlasnie przed chwila zakonczylem seans... po ktorym poloze sie do lozka ZAWIEDZIONY :/
po pierwszych minutach filmu powiedzialem sobie: "ok,bezsensem byloby powielanie gry,niech scenarzysta pokaze swoja interpretacje". jednak w pewnym momencie stracilem wiare w jego(scenarzysta) wyobraznie i znajomosc tematyki. film zaczal odbiegac od tematu. o ile moglem odpuscic fakt ze Alex nie gine na Roscoe Street, to uczynienie z BB glownego czarnego charaktera uwazam za przegiecie. do tego dochodzi fakt niedocenionego Jacka Lupino. zawiodla mnie rowniez postac Mony Sax;gdzie podziala sie jej enigmatycznosc? NIE JEST DOBRZ! jedyny pozytywny aspekt filmu to w 50 procentach zachowany mroczny klimat gry.
finisz film daje nam jasno do zrozumienie ze doczekamy sie kontynuacji;LICZE NA WAS TWORCY!!!!! posiedzcie troche nad gra a pozniej zrobcie film uczyncie z maxa payn'a-MAXA PAYN'A...