Zauważyłem jedynie 2 wspólne rzeczy z grą na podstawie, której niby jest film. A mianowicie to, iż w fabule zabili Maxowi rodzine i wspomina on to miejsce zbrodni i dąży do zemsty. Natomiast gdzie słynny bullet-time? Naprawde jedynie podobała mi sie akcja z wystrzeleniem z shotguna a reszta to niepotrzeban bajka. Bardziej dynamiczny był Hitman a w Maxie za dużo gadania a powino być na odwrót.
Tak te 2 rzeczy mozna powiazac z Maxem Paynem no i jeszcze pogoda byla bardzo podobnie przedstawiona w grze ale poza tym? Mysle, ze tworcy powinni najpierw poznac ta gre a pozniej brac sie do robienia ekranizacji...
Pogoda podobna, ale w grze była zima stulecia, a tu tylko śnieżek popaduje. No i bullet- time to była jedna ze składowych sukcesu gry, a w filmie mamy go ze dwa razy i to w słabej postaci. Ten element kompletnie skopany, a można było zrobić coś w stylu "wanted". No i brak narracji- to było to, co w grze budowało klimat. W sumie jak na ekranizację gry, to film i tak bardzo dobry. Gdyby jednak dopracować kilka elementów, mogło być rewelacyjnie, a tak tylko 6/10
no wiesz, to ja juz wole slaby bullet time niz cos w stylu wanted:|
a film faktycznie na tle gry wypada blado, ale oceniajac tylko przez pryzmat filmu nie jest taki zly:) bardzo fajne ujecia,dobra scenografia, klimat takze niepokojacy - czyli wciagajacy. co z tego ze inny niz w grze? czy ciagle musimy zachwycac sie tym samym?
daje 7/10