Świetne zdjęcia,klimat,oddanie epoki,aktorstwo Keatona,nieprzecietna historia i specyficzna narracja - często mocno uwypuklona,ckliwie,stronniczo i łopatologicznie przedstawiona,wiec akurat w tym aspekcie to już sam widz musi zdecydować czy mu taki typ opowiadania historii odpowiada. Mi pasował - dystans, bo wiem,że to film. No i akurat przy tym filmie, tak to przedstawione, pasowało, zgrywało sie.

Michael zagrał taką hiene,że normalnie czuło sie przez ekran do niego odraze,a to o jego aktorstwie świadczy bardzo,ale to bardzo dobrze... Szczególnie, że to jest jeden z tych aktorów których darzę sympatią i na których widok morda sie sama cieszy. Więc nieźle sie postarał.

Jeśli chodzi o samą historie,biografie tych braci jak i samego Kroca,to mam za duże braki,żeby sie mądrzyć czy napisać coś merytorycznego. Na pewno w najbliższym czasie postaram sie coś pozgłębiać w tej materii. Jedyne co moge napisać,to to,że po napisach koncowych zastanawiałem sie jak to przeszło,bo wyglądało to troche jak antyreklama. Ale to pewnie tak nie wygląda w rzeczywistosci. Mac jest taką marke,absolutną światową czołówką,że jakby ten film miał im w jakikolwiek sposób zaszkodzić,to by po prostu nie wyszedł. Żaden tam "producencik",który to robił(robili), nie miałby siły przebicia,żeby stanąć z nimi na wojennej scieżce. Nurtuje mnie to,nurtują mnie inne rzeczy,więc bede musial nadrobic braki wiedzy zwiazane z tą historią :)