Ten film idealnie wpisuje się w schemat American Dream. Mamy typowego komiwojazera z mikserem w rękach, którego prawie każdy traktuje jak wrzod na tyłku i odgania jak natrętna muchę. Facet jednak jest konsekwentny w swoim działaniu, co wieczór wciska żonie przez telefon jak świetnie mu idzie, potem z płyty winylowej słucha wykladu motywacyjnego i cały czas wierzy, że osiągnie sukces.
Umie wykorzystać okazję jaką dało mu poznanie dwóch braci prowadzących typowo amerykańską restauracje przydrożna z rewolucyjnym jak na tamte czasy systemem obsługi.
Michael Keaton jest głównym filarem tego filmu. Dawno już nie widziałem go w tak brawurowej roli. Mimo, że wielu moze odebrać graną przez niego postać jako zwykłą swinię idącą po trupach do celu to jednak mimo wszystko zaczynamy tej "świni" kibicować. Blado wypada na jego tle Laura Dern. Myślę, że jednak to raczej wina scenariusza niż warsztatu aktorskiego. Być może był to jednak celowy zamiar twórców by jeszcze bardziej uwypuklić postać Reya Kroca.
Polecam na niedzielne popołudnie.