6,5 876  ocen
6,5 10 1 876
McLintock!
powrót do forum filmu McLintock!

Pierwsze minuty dają nadzieję, że będzie to nieszablonowa i ciekawa opowieść o życiu na dzikim zachodzie. Potem jednak wszystko topi się w morzu prymitywnego humoru. Potykanie się, przewracanie się, kilkuminutowa sekwencja idiotycznej bójki... znowu jakaś kretyńska bójka... no i gwóźdź programu, czyli bicie kobiet (dla twórców chyba bardzo śmieszne). Niestety oglądałem to z zażenowaniem, szkoda tylko O'Hary, która jako jedyna stara si, wywołać uśmiech widza stosując bardziej subtelne metody od wyżej wymienionych.

ocenił(a) film na 8
Rudolfo

Tak oto właśnie wygląda klasyczny przykład recenzji pisanej przez "wykształciucha," który zupełnie nie jarzy o co chodzi w tym filmie.

Ja aż z ciekawości obejrzałem ten film żeby zobaczyć to "bicie kobiet". Chodzi i klapsy na pupę i dla równowagi jest tam też wstawiona scena kobiety dającej klapsa w pupę mężczyźnie oraz zwyczajne bicie mężczyzny przez kobietę przy pomocy butelki.

Duża część humoru w filmie polega na pokazywaniu różnych ruchów społecznych USA w kontraście ze stereotypową moralnością "Dzikiego Zachodu" i filmów o nim. W szczególności na warsztat idzie: równouprawnienie kobiet, prawa Indian (ludności rdzennej), prawa imigrantów z Chin, ruchy wstrzemięźliwości (anty-alkoholowe i anty-tytoniowe) i rodzące się także ruchy środowiskowe (chodzi o pierwsze rezerwaty przyrody powstałe na terenach o bardzo małej użyteczności gospodarczej).

Wszystko jest skąpane w humorze opartym na parodiowaniu znanych z połowy ubiegłego wieku nurtów w polityce oraz w rozrywce (głównie telewizyjnej ale także i na żywo). Przez te odwołania film staje się trudniejszy w odbiorze, bo trudno się połapać co parodiują. IMDB nie jest niestety pomocne bo dla tego filmu nie wyliczają anachronizmów w ciekawostkach. Ja oglądam ten film po raz drugi, za pierwszym razem widziałem go wiele lat temu w podstawówce i na pewno większość humoru przeleciała mi ponad głową.

Są też odwołania do Szekspirowskiego "Poskromienia złośnicy", ale ja wtedy i na to byłem za młody, aby to zrozumieć bez wyjaśnienia.

ocenił(a) film na 4
Wujek_Sylwek

Film porusza problemy „ruchów społecznych w USA”??? Ty tak serio? Owszem, są tu takie wątki, ale każdy z nich zostaje potraktowany tak niedbale i tak po macoszemu, że wręcz szkoda słów. Niektóre (np. kwestia indiańska) są poruszone wręcz żenująco, a żaden z nich nie klei się z głównym wątkiem obrazu (jeśli tu w ogóle takowy jest). Nadmiar takich wtrętów sprawia nawet, że „McLintock!” staje się rozwleczony, a w scenariuszu panuje zupełny bezład. Nie tłumaczyłbym tego twierdzeniem, że „film jest trudny w odbiorze”…

ocenił(a) film na 8
bober

Pisałem zupełnie poważnie. Ten "główny wątek" filmu to właśnie parodiowanie najrozmaitszych przegięć różnych ruchów obrońców praw społecznych. Reszta to zwykły klej do utrzymania całości w jakim-takim porządku aby całość nie wyglądała na program skeczy kabaretowych.

Zupełnie dobrze rozumiem Twoje zdziwienie i niską ocenę. Parodię trudno jest zrozumieć jeśli nie widziało się tego co jest parodiowane.

ocenił(a) film na 4
Wujek_Sylwek

W porządku, można spojrzeć na to i od tej strony, ale ciągle nie jestem przekonany. Jeśli ten film to parodia obrońców praw społecznych, to jest to parodia wyjątkowo niskich lotów. Mi to momentami wyglądało na gorszą – dużo gorszą – wersję Benny’ego Hilla, tyle że na Dzikim Zachodzie (nawiasem mówiąc, Benny’ego bardzo lubię). Tani slapstick czy humor rodem z kina familijnego to nie jest dobre narzędzie krytyki wszelkich ruchów społecznych. Najlepszy przykład to sytuacja, w której (przedstawionemu prawie karykaturalnie) gubernatorowi Cuthbertowi zostaje rozbite jajko na głowie. Przemilczę to. A to tylko jeden z niezliczonych przykładów.

Na Wikipedii widzę też informację, jakoby scenariusz miał być agitką Johna Wayne’a, w której usiłuje wyrażać swoje poglądy (nie mam pojęcia, czy faktycznie miał coś wspólnego ze scenariuszem). To też nie stawia tej produkcji w najjaśniejszym świetle. Krótko mówiąc – uważam, że temu filmowi brakuje dobrego smaku.